A teraz to, co tygrysy lubią najbardziej (komentować w internetach) — czyli co zrobi sąd jak się okaże, że nie wiadomo, który dokładnie kierowca spowodował kolizję — czyli czy dwóch współsprawców może być odpowiedzialnych za wypadek, w którym obaj byli pokrzywdzeni?
nieprawomocny wyrok SR w Giżycku z 26 marca 2021 r. (II W 283/19)
Współodpowiedzialnymi za wypadek drogowy może być dwóch lub więcej uczestników ruchu drogowego, z zastrzeżeniem przypisania im tylko takiego skutku, jaki został przez nich spowodowany poprzez chociażby nieumyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu. Odpowiedzialność za skutek uzasadnia natomiast jedynie takie przyczynienie się, które w sposób istotny zwiększa ryzyko wystąpienia tego skutku.
Orzeczenie dotyczyło odpowiedzialności za kolizję dwóch samochodów podczas manewru wymijania się: z niejasnych przyczyn obaj kierowcy zanadto zjechali w kierunku osi jezdni, przez co doszło do zderzenia. Okazało się, że auta prowadzili koledzy, więc najsamprzód wzajemnie zaproponowali sobie wzięcie winy na siebie (jeden z poszkodowanych wpadł na pomysł, że w ten sposób naprawią oba auta z jednego odszkodowania), ale ponieważ nie było chętnych do przyznania się spowodowania kolizji, wezwali policję…
…która oceniła, że brak zachowania bezpiecznego odstępu przy wymijaniu można przypisać obu kierowcom, co potraktowano jako wykroczenie polegające na niezachowaniu należytej ostrożności w ruchu drogowym — i skierowała do sądu wniosek o ukaranie obu kierowców jako dwóch współsprawców odpowiedzialnych za wypadek.
art. 86 par. 1 kodeksu wykroczeń
Kto na drodze publicznej, w strefie zamieszkania lub strefie ruchu, nie zachowując należytej ostrożności, powoduje zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym,
podlega karze grzywny.
Opis kolizji rzeczywiście wygląda dość dziwnie („[samochód 1] przekroczył oś jezdni i zjechał na przeciwny pas ruchu, a następnie wykonując skręt w prawo zaczął zjeżdżać na swój pas ruchu. W tym czasie będący blisko osi jezdni [samochód 2] nie tylko nie zjechał na prawo, ale z nieustalonych powodów wykonał skręt w lewo i w momencie wymijania się pojazdów uderzył przednim lewym kołem w tylne lewe koło [samochodu 1] o, który w tym czasie zjeżdżając na swój pas ruchu przemieszczał się w kierunku prawej krawędzi jezdni”).
Jak mogło do tego dojść? Otóż obaj kierowcy brali udział w swego rodzaju turnieju kopijników (pierwszy „przyznał, że zdarzały się takie sytuacje, że jadąc ulicą, gdy z przeciwka nadjeżdżał ktoś z jego znajomych obaj wykonywali manewr nagłego zjazdu w kierunku osi jezdni, a następnie wracali na swój pas ruchu, dodając, iż robił tak, gdy pojazdy znajdowały się w dużej odległości od siebie i nie zagrażało to bezpieczeństwu” — ale na pewno nie tym razem ;-) Drugi natomiast „z manewrem takim z jego strony spotkał się już wcześniej, zaś polegał on na tym, że widząc, iż nadjeżdżał on z przeciwka wykonywał gwałtowny skręt w lewo i następnie wracał na swój pas ruchu. W tym wypadku, jak wyjaśnił, byli zbyt blisko siebie i nie zdążył on wrócić, w wyniku czego zahaczył tylnym lewym kołem o przednie lewe koło jego samochodu”.
art. 16 ust. 4 ustawy — prawo o ruchu drogowym
Kierujący pojazdem jest obowiązany jechać możliwie blisko prawej krawędzi jezdni. (…)
W sądach poczucia humoru mają za grosz: obowiązkiem każdego kierowcy jest trzymać się prawej krawędzi jezdni, zaś przy wymijaniu — zachować bezpieczny odstęp, a nawet zjechać na prawo i zmniejszyć prędkość lub nawet zatrzymać się (art. 23 ust. 1 pkt 1 pord). Tymczasem droga była szeroka na 7 metrów, co oznacza, że oba auta minęłyby się bez przeszkód — gdyby nie doszło do niewytłumaczalnego ruchu konika szachowego.
W orzecznictwie przyjmuje się, że dwóch współsprawców może być odpowiedzialnych za jeden wypadek, w którym obaj są pokrzywdzeni, jeśli ich działanie doprowadziło do naruszenia zasad ruchu drogowego. Nie ma zatem znaczenia, któremu z obwinionych można przypisać „cięższą” winę — obaj kierowcy przyczynili się do kolizji w równym stopniu, ponieważ obaj naruszyli zasady bezpieczeństwa w ruchu, a zatem obu można przypisać odpowiedzialność za wykroczenie z art. 86 par. 1 kw.
Z tego względu sąd zdecydował o nałożeniu na każdego z współodpowiedzialnych za wypadek grzywny w wysokości 300 złotych (co ciekawe jeden kolegów jako oskarżyciel posiłkowy w sprawie przeciwko koledze wziął pełnomocnika — więc kolega dopłaci mu jeszcze 2160 złotych tytułem zwrotu poniesionych wydatków).
To się naprawdę nadaje na motoryzacyjną Nagrodę Darwina (jeśli taka jest).
Q.E.D.