Czy zachorowanie na COVID-19 może być podstawą do wniosku o przywrócenie terminu? Czy jednak uchybienie terminu procesowego można usprawiedliwiać konkretnymi przesłankami, do których nie można zaliczyć samego zaświadczenia lekarskiego — zwłaszcza jeśli strona zdołała w okresie rzekomej niezdolności złożyć wniosek o przywrócenie terminu? (postanowienie Sądu Najwyższego z 17 lutego 2021 r., IV KZ 9/21).
Orzeczenie dotyczyło zażalenia na odmowę przywrócenia terminu do złożenia wniosku o sporządzenie uzasadnienia wyroku uniewinniającego oskarżonych od zarzutów.
Zaczęło się od tego, że oskarżyciel posiłkowy subsydiarny był niezdrów, wskutek czego zapomniał o rozprawie, która odbyła się 14 września 2020 r. O sprawie przypomniał sobie dopiero 29 września, przeglądając notatki, więc natychmiast zatelefonował do sądu, dowiedział się o rozstrzygnięciu — i raz-dwa złożył stosowny wniosek. W uzasadnieniu powołał się na chorobę, jako dowód przedstawił dwa zaświadczenia wystawione przez lekarza sądowego: od 4 września na okres 2 tygodni i od 18 września na kolejne 14 dni (czyli sumarycznie do 2 października 2020 r.).
art. 126 par. 1 kodeksu postępowania karnego
Jeżeli niedotrzymanie terminu zawitego nastąpiło z przyczyn od strony niezależnych, strona w zawitym terminie 7 dni od daty ustania przeszkody może zgłosić wniosek o przywrócenie terminu, dopełniając jednocześnie czynności, która miała być w terminie wykonana; to samo stosuje się do osób niebędących stronami.
Sąd odmówił przywrócenia terminu: skarżący nie udowodnił, by uchybienie terminu zawitego spowodowane było przyczynami niezależnymi od niego, nie był też obłożnie chory, nie leżał w szpitalu — a przecież nie każda choroba czy niezdolność do brania udziału w rozprawie oznacza niemożność skontaktowania się z sądem i sporządzenia nieskomplikowanego pisemka. Oskarżyciel posiłkowy był cały czas aktywny w sprawie, znał swe prawa i obowiązki — tymczasem powołuje się na rzekomą chorobę, która wcale nie przeszkodziła mu w zadzwonieniu do sądu i wysłaniu wniosku o przywrócenie terminu procesowego.
W zażaleniu na postanowienie mężczyzna podkreślił, iż odmowa jest niesprawiedliwa i krzywdząca, zwłaszcza, że był chory na COVID-19.
Sąd Najwyższy przypomniał, że instytucja przywrócenia terminu ma charakter wyjątkowy, zaś jej stosowanie powinno uwzględniać także interesy innych stron postępowania (zasada pewności obrotu prawnego). Warunkiem skutecznego przywrócenia terminu jest nie tylko złożenie wniosku i dokonanie zapomnianej czynności (w ciągu 7 dni od ustania przyczyny zwłoki), ale uprawdopodobnienie, że przyczyna była niezależna od strony.
Tymczasem nie dość, że już z wyjaśnień skarżącego wynika, że stan złego samopoczucia ustąpił kilka dni po terminie rozprawy — czyli wcześniej, niż 7 dni przed wysłaniem wniosku o przywrócenie terminu — to w dodatku nie sposób przyjąć, by zaświadczenia lekarskie dowodziły, by stan zdrowia rzeczywiście uniemożliwiał prawidłowe złożenie wniosku o uzasadnienie orzeczenia. Sęk bowiem w tym, że „same twierdzenia oskarżyciela posiłkowego, niewsparte jakąkolwiek dokumentacją, która potwierdzałaby tak fatalny, jak przedstawia się to w uzasadnieniu zażalenia, stan zdrowia są niewystarczające” dla zastosowania art. 126 kpk.
Zamiast komentarza: COVID-19 niewątpliwie może być przesłanką wniosku o przywrócenie terminu procesowego, jednakże — i tu zgadzam się z SN — nie może działać jako hasło-wytrych. O ile dobrze rozumiem skarżący nie wykazał kiedy dokładnie był chory, a kiedy zwolnienie było „pokoronawirusowe” — a jeśli w dodatku z jego pism wynikało, że już wcześniej ogarniał tematy, a o sprawie po prostu zapomniał…