Paradoksalnie niewielkie, leżące na pograniczu czesko-niemieckim (acz niedaleko od Polski) Góry Łużyckie mogą wywołać niemały zawrót głowy już mnogością nazw — Czesi mówią na nie Lužické hory, podczas gdy Niemcy określają jako Zittauer Gebirge — czemu odpowiada czeskie miano Žitavské hory — ale znów niemczyzna rewanżuje się LausitzerGebirge… No i wychodzi na to, że to chociaż choćby skrawek tego wieńczącego Sudety od zachodu pasma nie leży w Polsce, to możemy je zwać także Górami Żytawskimi… Byliśmy tam jakieś półtora roku temu, jednak wdrapanie się na Luž nie wydało się nam szczególnie ciekawe. Plułbym sobie jednak w brodę, gdyby się okazało, że oceniać Lužické hory / Zittauer Gebirge po najwyższym wierzchołku to tak jakby patrzeć na Karkonosze przez pryzmat Śnieżki lub mierzyć Pradědem pasmo Hrubego Jeseníka — toteż w ubiegłym tygodniu odwiedziliśmy je raz jeszcze, aby przemierzyć z myślą o P.T. Czytelnikach ładnych parę kilometrów… A odkąd wiadomo, że jeden obrazek jest wart tysiąc słów — czas na obrazki.
Lužické hory aka Góry Łużyckie jakimi je zapamiętałem: liczne, erozją powykręcane w różnorakie fenomenalne kształty, jak np. Skalní věž Sokol… (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)…a wszystko to we wspaniałym, pachnącym lesie, poprzetykanym mnogością szlaków, ścieżek i przesmyków — jest ich tak wiele, tak zróżnicowanych, że na powierzchni kilkudziesięciu kilometrów kwadratowych można łazić, łazić i łazić (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)Böhmisches Tor / Česká brána — jedna z wielu bardzo ciekawych formacji skalnych spotkanych na szlaku; jej specyfiką jest to, że ścieżka biegnie dokładnie środkiem… (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)… podobnie jak granica niemiecko-czeska, która dzieli Czeską Bramę na dwie części — a my sobie nadal idziemy, cały czas nikt nas nie pyta o żadne paszporty covidowe ;-) (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)Popova skála to jedno z tych miejsc, na które psince byłoby dość trudno się wdrapać, stąd też decyzja o odwiedzeniu jej wierzchołka z osobna… (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)… a warto, bo rozpościera się z niej niezły widoczek na Lužické hory i kawałek Sudetów (ten cypis w oddali na horyzoncie to Ještěd)… (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)…ale też wcale nie gorszy widoczek na Zittauer Gebirge, które wcale nieprzypadkowo wyglądają jak Saska Szwajcaria w miniaturze — nieprzypadkowo, bo przecież Elbsandsteingebirge leżą o duży rzut beretem dalej (co ciekawe mimo podobieństwa zaliczane do łańcucha Sudetów nie są) (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)Dzień drugi poświęcamy na Zittauer Gebirge: po niespecjalnie ciekawym podejściu docieramy do niedługiego szlaku prowadzącego w cieniu piaskowcowych murów, wśród których natura ukryła liczne punkty widokowe… (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)…z których wzrok sięga przez całą dolinę, w której leży miasteczko Kurort Oybin oraz naprawdę imponującą (zdjęcie nie jest pod tym względem szczególnie oddane) górę Oybin — tu widok z Mönchskanzel, dokąd można też się wtarabanić po via ferracie (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)25-metrowa skała Scharfenstein jest równie imponująca jak niekończące się drabinki prowadzące na jej szczyt — a także panoramy z wierzchołka… (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)…na przykład — znów — na Sudety (znów ten Ještěd!) (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)Góry Żytawskie są bardzo malownicze w każdej, nawet tej mniej ekstremalnej, odsłonie; świadomi tego gospodarze w bardzo wielu miejscach poustawiali ławki, na których można przysiąść i pokontemplować urodę krajobrazów (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)Udało się nam zahaczyć nawet o Kurort Oybin, zobaczyć z dołu niesamowitą, piaskowcową kopułę góry Oybin i kawałek klasycznej łużyckiej architektury (domy przysłupowe), aby przeszedłszy przez park, minąwszy uroczą stacyjkę wąskotorówki… (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)…śmignęliśmy wokół góry Oybin, u jej podnóża, aby doczłapać się do punktu widokowego Ludwigshöhe — na którym gościnne ławeczki niektórych zachęciły do ucięcia komara (a niektórych pod ławeczką)… (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)…ale na Ludwigshöhe warto mieć też otwarte oczy, bo rozpościera się stąd niezgorszy widoczek na górę Oybin, w tym ruiny klasztoru i zamku wzniesionego przez Karola IV Luksemburskiego (tego samego od m.in. Mostu Karola w Pradze) (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)Czy ja coś mówiłem o ławeczkach? Sudetenblick aż się prosi, żeby klapnąć i podziwiać! (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)I tradycyjny familijny cyk ze szlaku — tym razem rozdzieleni (tylko i wyłącznie) granicą (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)
Dla chętnych do ruszenia na szlak odnośniki do mapek:
dzień pierwszy: przez Lužické hory i Zittauer Gebirge: Horní Sedlo (wieś) — Vraní skály — Krásný důl — Pekařův kříž — Loupežnický vrch — Lví buk — (tu mapa oszukuje, bo świetny jest skrót na wprost i oczywiście szlak zielony wiodący po niemieckiej stronie) — Böhmisches Tor / Česká brána — Fuchskanzel — Cikánský kout — (mała zmyłka, przez którą ominęliśmy Sedlecký Špičák) — Popova skála (świetne widoki na kawałek Sudetów) — Krásný důl — Horní Sedlo (w/g mapy ok. 19 km i jakieś 7,5 godz. z odpoczynkami);
dzień drugi: przez Zittauer Gebirge: Petrovice — (ten odcinek w sumie można sobie podarować… z wyjątkiem samego widoku na Sudety spod Kammstrasse) — Lückendorf — Mönchskanzel — Scharfenstein (świetne widoki na Kurort Oybin i nie tylko) — nawrót szlakiem zielonym — Kurort Oybin — obejście malowniczej góry Oybin — Ludwigshöhe — Kammloch — powrót przez Lückendorf (w/g mapy 15 km i 6 godzin z odpoczynkami).
Zdecydowanie polecamy, ponieważ jakkolwiek je zwać — Góry Łużyckie czy może Góry Połabskie — to niewielkie pasemko, ale pełne świetnych szlaków i rewelacyjnych miejscówek.