A skoro niedawno było o tym, że dobra osobiste naruszać mogą także sugestie w opublikowanym materiale prasowym, zaś wydawca i redakcja mogą odpowiadać także za kompilację tekstu, tytułu i ilustracji — dziś czas na kilka akapitów o tym, że informacje o faktach nie mogą być traktowane jako sugestie, zaś rzetelne informowanie przez media nie narusza dóbr osobistych (wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 13 kwietnia 2021 r., I ACa 93/21).
Sprawa dotyczyła odpowiedzialności redaktora naczelnego (i współwydawcy) portalu internetowego za artykuł poświęcony zatrzymaniu pod zarzutami korupcyjnymi burmistrza jednej ze stołecznych dzielnic, który ukazał się pod tytułem „CBA zatrzymało burmistrza Włoch. Co ma wspólnego z tym Gmina Nadarzyn?” W tekście pojawiło się zdanie („ciekawostką jest to, że biznesmen ten prowadzi również szerokie inwestycje na trenie Gminy N. Na jutrzejszej sesji Rady Gminy w punkcie 19 obrad, radni będą uchwalać nowy miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego dla działki, której właścicielem jest firma należąca między innymi do zatrzymanego. Uchwała ta miała być już rozpatrywana na poprzedniej sesji, ale została z niej wtedy zdjęta”), które zdaniem samorządowców bezpodstawnie wiązało gminę z osobą podejrzaną o korupcję. Zatrzymany biznesmen-burmistrz nie ma związków z gminą, zatem rozpowszechnienie takich informacji prowadziło do bezprawnego naruszenia dobrego imienia i renomy gminy. Do sądu trafił pozew, w którym gmina Nadarzyn zażądała przeprosin i wpłaty 10 tys. złotych na zbożny cel.
Zdaniem pozwanego roszczenia były o tyle bezzasadne, że tekst miał charakter newsowy, jego treść nie sugerowała powiązań gminy z korupcyjnymi zarzutami pod adresem burmistrza, zaś wzmiankowanie nazwy gminy w tytule miało uzasadniać poruszenie tematu na łamach portalu, który zajmuje się tematyką lokalną. Informacje pochodziły z oficjalnych źródeł, autor materiału dochował należytej staranności i rzetelności dziennikarskiej, zaś ani jej celem, ani skutkiem nie było naruszenie jakichkolwiek dóbr osobistych powodowej gminy.
(Ustalenie tożsamości stron wymagało analizy pozostawionych w uzasadnieniu okruszków — P.T. Czytelnikom pozostaje tylko zapoznać się z subiektywnym stanowiskiem portalu wyrażonym w tekście „Wolność słowa, a dziennikarska rzetelność. Kolejna wygrana w Sądzie Apelacyjnym”.)
Sąd I instancji uwzględnił powództwo i nakazał publikację przeprosin i zasądził zadośćuczynienie w kwocie 2 tys. złotych. Skoro w ocenie naruszenia dóbr osobistych bierze się pod uwagę nie tylko subiektywną ocenę zainteresowanych, ale obiektywny odbiór powszechny, skutku takiego można doszukiwać się w całości publikacji, także w jej sensie i wymowie, a nie tylko w konkretnych sformułowaniach. „Stygmatyzujący” jest już sam tytuł artykułu — „CBA zatrzymało burmistrza Włoch. Co ma wspólnego z tym Gmina Nadarzyn?” — który jednoznacznie sugeruje, że pomiędzy gminą a podejrzewanym o korupcję jest jakiś bliższy związek, że gmina ma powiązania z nielegalnym procederem. Przeciętny czytelnik odnosi wrażenie, że lokalne władze mogą być zaangażowane w przestępczą działalność, zaś taki zarzut oczywiście narusza takie dobra osobiste jak dobre imię, reputację i renomę osoby prawnej. Publikacja nieprawdziwych informacji wyklucza przyjęcie, iż dziennikarz, który nawet nie poprosił gminy o ustosunkowanie się do zarzutów, zastosował się do wymogów określonych w art. 12 ust. 1 pr.pras.; pozwany redaktor naczelny nie wykazał żadnej okoliczności wyłączającej bezprawność naruszenia dóbr osobistych, a zwłaszcza tego, że publikacja miała na celu informowanie dla umożliwienia kontroli i krytyki społecznej. Oznacza to, że publikacja zawiera sugestie, a nie informacje o faktach, a więc jest nierzetelna, czego nie usprawiedliwia przysługujące prasie prawo do wyszukiwania nieprawidłowości i publicznej krytyki niepożądanych zjawisk — tekst był napisany pod z góry założoną tezę, jego celem było wyłącznie wywołanie sensacji.
Odmiennie spór ocenił sąd odwoławczy, który stwierdził, że ani tytuł, ani treść publikacji nie naruszyły dóbr osobistych gminy Nadarzyn. Artykuł przedstawiał prawdziwe fakty: zatrzymanie burmistrza Włoch, prowadzenie przez podejrzanego biznesu na terenie gminy Nadarzyn, a także kontekst uchwalania procedury uchwalania planu zagospodarowania przestrzennego dla określonej działki. Zestawienie tych informacji w żaden sposób nie sugeruje, iżby władze gminy uchybiły swym obowiązkom lub miały powiązania z przestępczą działalnością biznesmena. Rzetelnie przedstawiane informacje o faktach nie mogą być traktowane jako sugestie — opis zdarzeń, które rzeczywiście miały miejsce obiektywnie nie mogą naruszać godności, dobrego imienia czy reputacji gminy („przeciętny czytelnik nie może odnieść takiego wrażenia, chyba, że jest to zagorzały przeciwnik władz gminy i każdy pretekst uznaje za dobry, aby wyrażać o niej opinie nie mające podstaw w tekście”). Dlatego też nie można traktować jako stygmatyzującego zwrotu „co ma z tym wspólnego Gmina Nadarzyn?” Taki tytuł miał na celu przykuć uwagę czytelników, do czego prasa ma prawo, natomiast z pewnością nie można go traktować jako sugestii nieprawidłowości działań organów samorządu.
Uznając, iż nie doszło do naruszenia dóbr osobistych sąd stwierdził, że niemożliwe jest zarówno udzielenie ochrony niemajątkowej (nakazania przeprosin), ale też zasądzenie jakiegokolwiek zadośćuczynienia — zatem wyrok został zmieniony, a całość roszczeń prawomocnie oddalona. (Zaś przegrana kosztowała gminę Nadarzyn blisko 7 tys. złotych kosztów za obie instancje — i tu się chyba najbardziej można przyczepić do władz gminy o jakiegoś rodzaju niegospodarność.)