Czy jazda z chorym dzieckiem do szpitala może uzasadniać przekroczenie prędkości na drodze, a więc wykluczać zatrzymanie prawa jazdy ze względu na stan wyższej konieczności? Czy jednak stworzenia zagrożenia na drodze nie można usprawiedliwiać zagrożeniem dla życia i zdrowia człowieka — no i zawsze można po prostu wezwać lekarza?
wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego z 19 maja 2021 r. (I OSK 2900/18)
Instytucja stanu wyższej konieczności ma miejsce wyłącznie wtedy, gdy niebezpieczeństwo grożące ratowanemu dobru ma charakter bezpośredni, aktualny i można go uniknąć wyłącznie poświęcając inne dobro. Dobrem w sprawie niniejszej nie są tylko zasady ruchu drogowego, ale założenie z tych zasad płynące, by chronić zdrowie i życie ludzkie na drogach. Jeżeli zatem stan zdrowia dziecka, które nie znajdowało się w aucie, wskazywał na jego zagrożenie, należało wezwać pogotowie, a nie poświęcać zdrowie i życie innych użytkowników ruchu drogowego. [ponieważ zdanie to budzi wątpliwości co do stanu faktycznego, pozwolę sobie zestawić je z tym, co napisał WSA: „Podkreślmy dziecko nie znajdowało się w samochodzie w stanie, który wymuszał szukanie pilnej, bardzo pilnej pomocy medycznej.”]
Sprawa dotyczyła kierowcy, któremu zatrzymano prawo jazdy za przekroczenie dozwolonej prędkości w terenie zabudowanym (jechał 114 km/h w miejscu, gdzie obowiązywało ograniczenie do 50 km/h).
Zdaniem kierowcy jego działanie podjęte było w stanie wyższej konieczności — spieszył się z 2,5-letnim synem do szpitala, bo jego partnerka „spanikowała” po tym jak dziecko zaczęło wymiotować.
art. 102 ust. 1 pkt 4 ustawy o kierujących pojazdami
Starosta wydaje decyzję administracyjną o zatrzymaniu prawa jazdy lub pozwolenia na kierowanie tramwajem, w przypadku gdy:
4) kierujący pojazdem przekroczył dopuszczalną prędkość o więcej niż 50 km/h na obszarze zabudowanym;
Sprawa trafiła do sądu, który przypomniał, iż stan wyższej konieczności jest odpowiedzią na kolizję wartości — pozwala poświęcić jedno dobro chronione prawem dla ratowania innego dobra zagrożonego bezpośrednim niebezpieczeństwem. Bezpośredniość niebezpieczeństwa należy rozumieć dosłownie: jako aktualne, realnie istniejące w danym czasie zagrożenie. Warunkiem jest zachowanie proporcji dóbr (dobro poświęcone nie może mieć zasadniczo większej wartości niż dobro chronione), zaś cel w postaci odsunięcia zagrożenia nie może być osiągnięty w inny sposób.
art. 16 par. 1 kodeksu wykroczeń
Nie popełnia wykroczenia, kto działa w celu uchylenia bezpośredniego niebezpieczeństwa grożącego dobru chronionemu prawem, jeżeli niebezpieczeństwa nie można inaczej uniknąć, a dobro poświęcone nie przedstawia wartości oczywiście większej niż dobro ratowane.
Biorąc pod uwagę taką definicję nie sposób twierdzić, by kierowca działał w warunkach stanu wyższej konieczności: nie dość, że ratowanie życia lub zdrowia dziecka nie usprawiedliwia narażenia analogicznych dóbr innych uczestników ruchu, to w dodatku mógł wezwać lekarza do domu, zamiast pędzić samemu do szpitala (wyrok WSA w Warszawie z 6 kwietnia 2018 r., VII SA/Wa 1512/17).
Badając skargę kasacyjną Naczelny Sąd Administracyjny dopowiedział, iż rzecz jasna skorzystanie z instytucji stanu wyższej konieczności nie wymaga, by zagrożenie dotyczyło wyłącznie osoby, która dopuściła się czynu zabronionego — działania można także podjąć dla odwrócenia niebezpieczeństwa grożącego innej osobie. Jednakże nie każda informacja o stanie zdrowia dziecka uzasadnia naruszenie przepisów ruchu drogowego o dozwolonej prędkości — a jeśli kierowca zamierza powołać się na taki kontratyp, powinien okoliczność tę udowodnić (np. wypisem z karty szpitalnej dziecka, wezwaniem karetki pogotowia, etc.) — nie są wystarczającym dowodem billingi z rozmów telefonicznych skarżącego i kobiety. Przekroczenie dopuszczalnej prędkości na drodze nie było niezbędne dla odwrócenia niebezpieczeństwa grożącego zdrowiu dziecka — w tej sytuacji kierowca „nie był zmuszony do narażenia zdrowia i życia innych użytkowników drogi”, zaś jazda z szybkością 114 km/h nie była jedyną formą przeciwdziałania ewentualnemu zagrożeniu.
Stwierdzając, że że jazda z chorym dzieckiem do szpitala nie usprawiedliwia przekroczenia dozwolonej prędkości w terenie zabudowanym, a zatem kierowca nie może skutecznie powołać się na kontratyp działania w stanie wyższej konieczności NSA oddalił skargę kasacyjną.