Jeśli ktoś by mnie zapytał jakie góry uważam za najtrudniejsze dla psich łap (i psiego przewodnika) — spośród tych, które odwiedziliśmy — bez wahania odpowiem: te najniższe, czyli Góry Połabskie (Elbsandstaingebirge / Labské pískovce, lepiej znane pod „handlową” nazwą Czesko-Saskiej Szwajcarii — w oryginale Sächsische Schweiz i České Švýcarsko). Choć niewysokie i niepozorne, to jednak podobają się nam niepomiernie, więc chętnie w nie wracamy… za każdym razem dają nam tak w kość, że trochę wychodzą bokiem… W ostatnim czasie znów poświęciliśmy im kilka dni, a ponieważ w aktualnym górskim sezonie unikamy ścieżek, którymi już kiedyś szliśmy, padło na lewy brzeg Łaby, stąd też dzisiejszy tekst sponsorują takie nazwy jak Zirkelstein, Papstein, Zschirnstein (Großer i Kleiner), a także Pfaffenstein — czyli kilka zdjęć o tym dlaczego Saska Szwajcaria to istny archipelag gór stołowych.
Dla chętnych i szukających inspiracji odnośnik do mapy — Saska Szwajcaria, propozycja na pierwszy dzień: Reuterchof-Schöna — Zirkelstein (384 m n.p.m.) — arcynudne przejście szlakiem wzdłuż Łaby (nie polecamy!) — nieco ciekawsze wzdłuż Klopotskego potoku — Großer Zschirnstein (561 m n.p.m.) — Kleiner Zschirnstein (473 m n.p.m.) — Reuterchof-Schöna (w/g mapy ok. 19 km i 7 godz. z solidnymi odpoczynkami)
Dla zainteresowanych: Saksońska Szwajcaria, dzień drugi: wieś Kleinhennersdorf — malownicze podejście Malerwegiem — Kleinhennersdorfer Stein (392 m n.p.m.) — Papststein (451 m n.p.m.)– nieudany marsz w kierunku Pfaffenstein (wycof ze względu na upał i zmęczenie) — powrót przez Cunnersdorf i Papstdorf — długi odpoczynek przy An der Brennesselecke — Kleinhennersdorf (w/g mapy ok. 15,5 km i 7,5 godz. z mnóstwem odpoczynków)
A tu odnośnik do mapy na trzeci dzień pałętania się poprzez Elbsansteingebirge — czyli po prostu Pfaffenstein (435 m n.p.m.) — rozciapierzenia na trasie to ślad po naszych próbach opuszczenia wierzchołka inną drogą, niż weszliśmy… nie próbujcie tego z psem, a na pewno nie z takim, którego można swobodnie manualnie ogarnąć w trudnych miejscach ;-(
Dla jasności: lipcowe powodzie nieźle dały się we znaki prawie całej Czesko-Saskiej Szwajcarii: poniszczone drogi, pozamykane szlaki (także ze względu na wiatrołomy). Niestety, wydaje mi się, że przynajmniej do przyszłego roku można sobie je odpuścić… (a szkoda, bo bardzo marzyło mi się je odwiedzić jeszcze późną jesienią).