Saska Szwajcaria — przez archipelag gór stołowych

Jeśli ktoś by mnie zapytał jakie góry uważam za najtrudniejsze dla psich łap (i psiego przewodnika) — spośród tych, które odwiedziliśmy — bez wahania odpowiem: te najniższe, czyli Góry Połabskie (Elbsandstaingebirge / Labské pískovce, lepiej znane pod „handlową” nazwą Czesko-Saskiej Szwajcarii — w oryginale Sächsische Schweiz i České Švýcarsko). Choć niewysokie i niepozorne, to jednak podobają się nam niepomiernie, więc chętnie w nie wracamy… za każdym razem dają nam tak w kość, że trochę wychodzą bokiem…
W ostatnim czasie znów poświęciliśmy im kilka dni, a ponieważ w aktualnym górskim sezonie unikamy ścieżek, którymi już kiedyś szliśmy, padło na lewy brzeg Łaby, stąd też dzisiejszy tekst sponsorują takie nazwy jak Zirkelstein, Papstein, Zschirnstein (Großer i Kleiner), a także Pfaffenstein — czyli kilka zdjęć o tym dlaczego Saska Szwajcaria to istny archipelag gór stołowych.


Saska Szwajcaria Zirkelstein
Zirkelstein… wdrapać się na Zirkelstein warto, choćby dla takich widoków, ale marsz szlakiem prowadzącym u jego podnóża, wzdłuż rzeki jest deprymujący… (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)

Saska Szwajcaria
…miłe złego początki — rychło się okazało, że wybierając się na lewy brzeg Łaby należy zapomnieć o nawykach nabytych w innych górskich pasmach; najprościej rzecz ujmując: jest mozolne dreptanie, nie ma widoków (wspomnienia z Labaku pozostają tylko wspomnieniami), a tych kilka ciekawszych chwil przy potoku nie ratuje sytuacji (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)

Saska Szwajcaria Grosser Zschirnstein
Ciekawie robi się dopiero po wgramoleniu się na Großer Zschirnstein, gdzie można sobie strzelić fotkę np. przy słupie punkt nr 55 Triangulacji Królestwa Saksonii (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)

Saska Szwajcaria Grosser Zschirnstein
Großer Zschirnstein to świetny punkt na rzut oka w kierunku Labaku — w prawej części kadru widać fragment kanionu Łaby — i przyjrzenie się Czeskiej Szwajcarii… (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)

Saska Szwajcaria Großer Zschirnstein
…tutaj można też poczuć wysokość piaskowcowych urwisk — wydaje się, że wystarczałby solidniejszy podmuch wiatru, a moje towarzyszki pofrunęłyby gdzieś w przestworzach… (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)

Saska Szwajcaria Großer Zschirnstein
…zostańmy więc przy familijnym pstryczku, który tego dnia wypadł na Großer Zschirnstein; później jeszcze pofatygowaliśmy się na Kleiner Zschirnstein, ale czas stracony na niepotrzebnych manewrach spowodował, że byliśmy tam w momencie, kiedy słońce wypalało oczy, więc zdjęć nie ma… (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)

Dla chętnych i szukających inspiracji odnośnik do mapy — Saska Szwajcaria, propozycja na pierwszy dzień: Reuterchof-Schöna — Zirkelstein (384 m n.p.m.) — arcynudne przejście szlakiem wzdłuż Łaby (nie polecamy!) — nieco ciekawsze wzdłuż Klopotskego potoku — Großer Zschirnstein (561 m n.p.m.) — Kleiner Zschirnstein (473 m n.p.m.) — Reuterchof-Schöna (w/g mapy ok. 19 km i 7 godz. z solidnymi odpoczynkami)


Saska Szwajcaria
Następnego dnia ruszyliśmy ze wsi Kleinhennersdorf, pozostawiając gdzieś za plecami skalny mur pasma o dźwięcznej nazwie Elbsandstaingebirge — charakterystyczne siodło tworzą Falkenstein i Schrammsteine (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)

Saska Szwajcaria psem
Jednak nas przeznaczenie popchnęło w skalne labirynty i tajemnicze czeluści Kleinhennersdorfer Stein — niekończąca się plątanina ścieżek, schodków, obejść, a wszystko to wśród fenomenalnych piaskowcowych kształtów… (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)

Họ̈lle Kleinhennersdorfer Stein
…na przykład Hölle, prowadząca pod skalnym murem Kleinhennersdorfer Stein: w gorący i słoneczny dzień na swoją nazwę nie zasługuje — ale czuję, że inaczej to miejsce wygląda w późnojesienną słotę (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)

Saska Szwajcaria pies
Oj gorący i słoneczny, a w dodatku duszny… gdyby nasza psiapsiółka, jako futrzana istota, mogła decydować, zapewne na świecie cały czas byłoby jakieś -5 stopni, przynajmniej w tych chwilach, kiedy trzeba wyskoczyć na dłuższy spacer (w pozostałych momentach może być upał, bo wygrzewać się na słońcu też uwielbia) (fot. Olgierd Rudak, CC-BY 2.0)

Saska Szwajcaria Papststein
Poodpoczywali, trzeba iść dalej — przed nami kolejna ciekawa formacja skalna czyli Papstein: po schodkach w górę… (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)

Saska Szwajcaria Papststein
Rozległy, szeroki wierzchołek Papstein skrywa mnóstwo punktów widokowych… znów się przekonujemy, że cała Saska Szwajcaria to taki archipelag gór stołowych, a Zirkelstein, Papstein, Zschirnstein to takie wysepki wystające ponad taflę pól i łąk… (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)

Saska Szwajcaria Königstein Lilienstein Papstein
…bo przecież patrząc na to zdjęcie można zrozumieć na czym naprawdę polega zjawisko gór stołowych — i pojąć, że nazwa pasma leżącego w Polsce jest nieco myląca (lepiej byłoby np. Masyw Stołowy). W środku Königstein, po prawej Lilienstein, po lewej widać fragmencik Gohrisch (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)

Saska Szwajcaria Papstein
Wchodząc na Papstein po schodach trzeba pamiętać, że będzie trzeba jakoś zejść — szlak w stronę zachodnią jest nieco trudniejszy dla psich łapek, ponieważ prowadzi po stalowych schodach (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)

Saksońska Szwajcaria Kleinhennersdorfer Stein
Tego dnia familijny pstryczek wypadł gdzieś w środku Kleinhennersdorfer Stein — to miejsce przypominało mi jakiś plenerowy amfiteatr (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)

Dla zainteresowanych: Saksońska Szwajcaria, dzień drugi: wieś Kleinhennersdorf — malownicze podejście Malerwegiem — Kleinhennersdorfer Stein (392 m n.p.m.) — Papststein (451 m n.p.m.)– nieudany marsz w kierunku Pfaffenstein (wycof ze względu na upał i zmęczenie) — powrót przez Cunnersdorf i Papstdorf — długi odpoczynek przy An der Brennesselecke — Kleinhennersdorf (w/g mapy ok. 15,5 km i 7,5 godz. z mnóstwem odpoczynków)


Saska Szwajcaria Pfaffenstein
Góry świetne, ale taktyka niespecjalnie — przyszło mi do głowy po dwóch pierwszych dniach wędrówki przez wschodnie zakątki Saskiej Szwajcarii: zamiast łazić w te i we wte, po polach, łąkach, niespecjalnych lasach, trzeba podjechać możliwie blisko celu, wejść, obejść co trzeba, popatrzeć na co warto, zejść, podjechać dalej… Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić… Dość rzec, że wybrane przez nas podejście na Pffafenstein okazało się łatwe, bardzo łatwe… (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)

Barbarine Pfaffenstein
Barbarine — jedna z ciekawszych iglic wchodzących w skład masywu Pfaffenstein… (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)

Saska Szwajcaria Pfaffenstein
…i tu mała dygresja: porywać się na Barbarine nawet bym nie zamarzył, ale podejście do punktu widokowego to nie tylko takie piękne schodki (w górę, w dół…), ale też konieczność przeciśnięcia się arcyciasną szczeliną — co oznacza, że Kuata, było nie było zdobywczyni najwyższego wierzchołka Tatr Zachodnich, musi obejść się ze smakiem, a my docieramy tam na raty. To taka uwaga w kontekście tego czy góry trudne to zawsze te najwyższe (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)

Saska Szwajcaria Papstein Pfaffenstein
Trzy tygodnie wcześniej byliśmy na Papstein… a teraz oglądamy go z Pfaffenstein (to ten po lewej)… i to zdjęcie chyba najlepiej pokazuje, dlaczego klasyczna metoda turystyczna — wzuć buty i pójść przed siebie — między tymi górami stołowymi nie jest idealna… (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)

Saksońska Szwajcaria Pfaffenstein
To był dzień pełen emocji, które studziliśmy — mimo niezłego upału — na jednym z lepszych punktów widokowych na Pfaffenstein (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)

Saska Szwajcaria pies
…podejście na Pfaffenstein było łatwe, ale zamarzyło się nam zejść w całkowicie innym miejscu… na zdjęciu Kuata przed jednym z ostatnich problemów — za sobą mamy kilka prób, z których każda wyglądała jak scenariusz gry Prince of Persia (przynajmniej to, co kojarzę z końca XX wieku ;-) — od ścieżki bezpiecznie sprowadzającej w dół dzieli nas nie więcej niż 15-20 metrów… i tak nie daliśmy rady… ;-) (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)

A tu odnośnik do mapy na trzeci dzień pałętania się poprzez Elbsansteingebirge — czyli po prostu Pfaffenstein (435 m n.p.m.) — rozciapierzenia na trasie to ślad po naszych próbach opuszczenia wierzchołka inną drogą, niż weszliśmy… nie próbujcie tego z psem, a na pewno nie z takim, którego można swobodnie manualnie ogarnąć w trudnych miejscach ;-(


Kanion Łaby Růžova vyhlídka
A na deser: Kanion Łaby widziany z Růžovej vyhlídki — takich właśnie widoczków oczekiwaliśmy idąc z Zirkelsteina na Großer Zschirnstein… a tu trzeba udać się w okolice Děčína (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)

Dla jasności: lipcowe powodzie nieźle dały się we znaki prawie całej Czesko-Saskiej Szwajcarii: poniszczone drogi, pozamykane szlaki (także ze względu na wiatrołomy). Niestety, wydaje mi się, że przynajmniej do przyszłego roku można sobie je odpuścić… (a szkoda, bo bardzo marzyło mi się je odwiedzić jeszcze późną jesienią).

subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

2 komentarzy
Oldest
Newest
Inline Feedbacks
zerknij na wszystkie komentarze
2
0
komentarze są tam :-)x