Zamówienie na wykonanie strony internetowej — przyjęte w następstwie umowy ramowej o współpracy — to umowa o dzieło, a więc wykonawca odpowiada za rezultat (który musi udowodnić)

Czy umowa o wykonanie strony internetowej jest umową o dzieło czy umową zlecenia? A jeśli strony wcześniej zawarły umowę ramową o współpracy — czy późniejsze zamówienie może być traktowane jako zlecenie, przez co odpowiedzialność wykonawcy opiera się o należytą staranność? I, wcale nie na marginesie: na kim, w przypadku sporu o zapłatę należności, spoczywa ciężar dowodu? (wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie z 16 kwietnia 2021 r., I AGa 296/19).

Sprawa dotyczyła należności za wykonaną na rzecz spółki prowadzącej galerii handlowej stronę internetową.
Zaczęło się od podpisanej przez kontrahentów umowy ramowej o współpracy marketingowej, po jakimś czasie na jej podstawie spółka zleciła wykonanie strony internetowej, za wynagrodzeniem w wysokości 11,6 tys. złotych. Jednak zamawiający nie zapłacił należności w umówionym terminie, sprawa trafiła do sądu.

art. 627 kodeksu cywilnego
Przez umowę o dzieło przyjmujący zamówienie zobowiązuje się do wykonania oznaczonego dzieła, a zamawiający do zapłaty wynagrodzenia.

Zdaniem strony pozwanej roszczenia były bezzasadne, ponieważ wykonawca nie udostępnił jej funkcjonującego serwisu, co uzasadniało zarówno odstąpienie od umowy o wykonanie strony internetowej, jak i wypowiedzenie umowy ramowej — a także odmowę zapłaty wynagrodzenia.

Sąd prawomocnie oddalił całość roszczeń: umowa o wykonanie strony internetowej jest umową o dzieło, a więc wykonawca odpowiada za jej rezultat. Oznacza to, że warunkiem nabycia prawa do wynagrodzenia jest prawidłowe wykonanie umowy — w tym przypadku oddanie klientowi funkcjonującego serwisu.
W przypadku sporu o wynagrodzenie za wykonanie umowy o dzieło to na wykonawcy — jako dochodzącym należności — spoczywa ciężar dowodu, że prawidłowo ukończył przedmiot umowy (por. „Dochodzenie roszczeń a ciężar dowodu”) — a tymczasem powód nie przedstawił żadnych dowodów na poparcie twierdzeń faktycznych. Co więcej to z przywołanych przez pozwaną spółkę korespondencji wynika, że gotowa była zgodzić się na pewne opóźnienia, byle powód w ogóle ukończył prace i udostępnił serwis.
Na ocenę odpowiedzialności wykonawcy strony internetowej za efekt jego działań nie ma wpływu okoliczność, iż umowa ramowa była umową o świadczenie usług (art. 750 kc). Złożone przez spółkę zamówienie nie jest, wbrew poglądowi wykonawcy, formą jednostronnego oświadczenia, przez co — jako swoisty „załącznik” do umowy ramowej — odpowiedzialność wykonawcy byłaby ograniczona do brku zachowania należytej staranności. Nie ma też znaczenia, że powód wykonał pewne elementy serwisu internetowego, a status prac był zaawansowany: zgodnie z umową powód miał wykonać całą stronę i pod tym warunkiem nabywał prawo do wynagrodzenia.

Zamiast komentarza: przegrana kosztowała powoda 6,3 tys. złotych kosztów — i to jest chyba najlepszy przyczynek do utrwalenia w pamięci, że procesy zasadniczo wygrywa się nie żonglerką przepisami prawa, lecz prawidłowym udokumentowaniem roszczeń.

Zupełnie poza tematem: uwielbiam uzasadnienia orzeczeń wychodzące od jakiegoś czasu z krakowskiego Sądu Apelacyjnego: są krótkie, treściwe i pozytywnie lakoniczne — dzięki czemu łatwiej zrozumieć o co właściwie chodziło sądowi (tj. jakim cudem doszedł do takiego a nie innego rozstrzygnięcia sprawy). Naprawdę polecam! — zwłaszcza wszystkim sądom, które w swych rozważaniach wdają się w poboczności, przez co czasem brną w sprzeczności.

Q.E.D.

subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Oldest
Newest
Inline Feedbacks
zerknij na wszystkie komentarze
0
komentarze są tam :-)x