„Uznając szczególną wartość konstytucyjną wolności słowa, w celu wzmocnienia jej roli w poszukiwaniu prawdy, funkcjonowaniu demokratycznego państwa, poszanowaniu zasady wolności wypowiedzi i godności człowieka, uchwala się niniejszą ustawę„
Wreszcie ujawnioną sztandarową rządową propozycję w zakresie ochrony wolności słowa w internetach (sic!) poprzedza wspaniała preambuła — prawodawca przeżuwa w niej uwielbienie dla wolności słowa, wolności wypowiedzi i poszukiwania prawdy — a co dalej? (projekt ustawy o ochronie wolności słowa w internetowych serwisach społecznościowych)…
…o tym co dalej, będzie w punktach, bo diabeł jak zawsze tkwi w szczegółach:
- normatywną warstwę projektu otwiera wyliczanka celów ustawy, która wygląda jak deklaracja libertariańska: chodzi wszakże o wspieranie wolności wypowiedzi i zapewnienie prawa do prawdziwej informacji — dziwnym trafem ograniczone tylko do serwisów internetowych, które cieszą się przeszło 1 milionem zarejestrowanych użytkowników;
art. 1 ustawy o ochronie wolności słowa w serwisach społecznościowych (projekt)
Celem ustawy jest stworzenie warunków dla:
1) wspierania wolności wypowiedzi;
2) zapewnienia prawa do prawdziwej informacji;
3) poprawy stopnia ochrony wolności i praw człowieka w udostępnianych na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej internetowych serwisach społecznościowych, posiadających co najmniej milion zarejestrowanych użytkowników;
4) przestrzegania przez internetowe serwisy społecznościowe wolności do wyrażania poglądów, pozyskiwania przekonań religijnych, informacji, rozpowszechniania światopoglądowych i informacji, filozoficznych oraz wyrażania wolności komunikowania się.
- wolność wolnością, swoboda swobodą — ale przecież ustawa określać musi także „zasady kontroli działalności polegającej na świadczeniu usług drogą elektroniczną” owych serwisów internetowych, zasady odpowiedzialności usługodawców za bezprawne treści, ich obowiązki w zakresie gwarantowania wolności wypowiedzi, etc.;
- to w sumie bardzo ciekawe, że rząd bierze się za internet w warstwie społecznościowej — ale nie dostrzega bolączek instytucji pt. „media publiczne”, które już chyba nawet nie silą się na reinterpretację tych haseł, tylko jadą z żywą propagandą;
- natomiast nie zaskakuje, że rząd zaczyna od powołania kolejnego szacownego gremium: na straży przestrzegania tych wartości przez internetowe serwisy społecznościowe stać ma pięcioosobowa Rada Wolności Słowa — organ administracji publicznej, powoływany przez Izbę Poselską na 6-letnią kadencję; członkowie RWS będą mieli płacone jak osoby zajmujące kierownicze stanowiska państwowe — czyli mamy kolejną niezłą synekurę dla działaczy i pociotków działaczy…
art. 4 ustawy
Rada Wolności Słowa, zwana dalej „Radą”, jest organem administracji publicznej stojącym na straży przestrzegania przez internetowe serwisy społecznościowe wolności do wyrażania poglądów, pozyskiwania informacji, rozpowszechniania informacji, wyrażania przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych oraz wolności komunikowania się.
- do ciekawszych obowiązków usługodawców będzie należało — o ile otrzymują rocznie ponad 100 reklamacji dotyczących bezprawnych treści, ograniczenia dostępu do profilu użytkowników, etc. — upubliczniania sprawozdania o załatwianiu tych reklamacji; sprawozdania te będą także publikowane w Dzienniku Urzędowym UKE (strzelam, że nie za darmo);
- a jeśli taki usługodawca nie będzie podmiotem polskim (brak siedziby lub miejsca zamieszkania w Polsce), jego obowiązkiem będzie ustanowienie przedstawiciela (max. 3); obowiązkiem takiego przedstawiciela będzie m.in. rozpatrywanie reklamacji, reprezentowanie serwisu przed sądami i instytucjami państwowymi;
- projektowana ustawa o ochronie wolności słowa w internetowych serwisach społecznościowych wprowadza także regulacje dotyczące kwestii rozpatrywania reklamacji użytkowników na ograniczenie dostępu do treści i profilu (ładnie nazywa się to „wewnętrznym postępowaniem kontrolnym”) — począwszy od przyjęcia i opublikowania regulaminu postępowania reklamacyjnego, aż do obowiązeku rozpatrywania reklamacji w ciągu 48 godzin od jej wniesienia;
- użytkownik niezadowolony z rozpatrzenia jego reklamacji w wewnętrznym postępowaniu kontrolnym będzie mógł odwołać się do Rady Wolności Słowa (sic!) — elektroniczną skargę na odpowiedź serwisu będzie można wnieść w terminie 7 dni od otrzymania odpowiedzi;
- po pozytywnym rozpatrzeniu skargi Rada Wolności Słowa może nakazać serwisowi społecznościowemu zniesienie ograniczenia do treści lub profilu użytkownika;
- to jest naprawdę bardzo ciekawe: mamy szacowne gremium wybitnych myślicieli (skoro będzie ich tylko pięciu, muszą być wybitni) — które będzie się zajmować odwołaniami od reklamacji (trawestując Grzesiuka: Rada Wolności Słowa, jak sama nazwa wskazuje, służy do rozpatrywania odwołań internautów od odwalonych reklamacji);
- dla jasności: tryb działania RWS określać mają przepisy kodeksu postępowania administracyjnego, nie widzę też podstaw do uzależniania składania owych odwołań od wniesienia jakiejkolwiek opłaty — co oznacza, że… ;-)
- kary, kary: usługodawca naruszający ustawowe obowiązki podlegać będzie administracyjnej karze pieniężnej w wysokości od 50 tys. do 50 milionów złotych (!); analogicznie sankcje grozić będą przedstawicielom portali, którzy nie będą prawidłowo wykonywać ich powinności (a należy do nich m.in…. uczestniczenie w szkoleniach organizowanych przez UKE ;-)
- przy okazji projekt ustawy o ochronie wolności słowa w serwisach społecznościowych nowelizuje art. 24 kc, precyzując formę i sposób składania oświadczeń za naruszenie dóbr osobistych oraz ograniczając potencjalne koszty publikowanych przeprosin (mec. Roman Giertych kocha to);
art. 24 par. 1(1)-1(2) kodeksu cywilnego (projekt)
§ 1(1) Forma oświadczenia, o którym mowa w § 1, a zwłaszcza sposób złożenia oświadczenia powinny uwzględniać i być współmierne do okoliczności związanych z naruszeniem dobra osobistego, w tym sposobu i miejsca działania osoby, która dopuściła się tego naruszenia.
§ 1(2) Nałożenie obowiązku złożenia oświadczenia, o którym mowa w § 1, nie może pociągać za sobą wydatków przenoszących wysokość zadośćuczynienia pieniężnego lub sumy pieniężnej, zasądzonych lub możliwych do zasądzenia na podstawie § 1 oraz powodować nieproporcjonalnego uszczerbku w majątku, w stosunku do stwierdzonego naruszenia.
- natomiast w procedurze cywilnej miałby się pojawić cały rozdział regulujący postępowanie o ochronę dóbr osobistych przeciwko osobom o nieustalonej tożsamości, określający tryb działania w przypadku konieczności pozwania anonimowego internauty (por. „„Ślepy pozew” jako ochrona przed anonimowym hejtem”);
- dobre: złożenie pozwu przeciwko anonimowi będzie podlegało stałej opłacie sądowej w kwocie 1 tys. złotych (dodany art. 13f uksc);
- całkowicie przy okazji: redakcje prasowe miałyby obowiązek nieodpłatnego publikowania orzeczonych sądownie przeprosin osób, które w materiale prasowym dopuściły się naruszenia „cudzego” dobra osobistego (dodany art. 35a pr.pras.) — ten przepis jest o tyle niejasny, że trudno powiedzieć czy chodzi o oświadczenia odnoszące się do tekstów publikowanych w tym konkretnym czasopiśmie, czy jednak intencją projektodawcy jest nałożenie na wydawców konieczności przyjmowania darmowych ogłoszeń;
- jeszcze ciekawszy jest pomysł nałożenia na usługodawców świadczących usługi elektroniczne obowiązku retencji danych eksploatacyjnych — o adresie IP i porcie źródłowym zakończenia sieci, a także czasie skorzystania z usługi (w/g czasu urzędowego) — przez 12 miesięcy od dnia skorzystania z usługi;
art. 18a ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną (projekt)
Usługodawca jest obowiązany na własny koszt przechowywać dane, o których mowa w art. 18 ust. 1-5, generowane lub przetwarzane w trakcie prowadzonej przez niego działalności na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, przez okres 12 miesięcy, licząc od dnia połączenia.
- tak, tak: dodany art. 18a uośude dotyczy także blogasków na WordPressie — co oznacza, że jeśli ten projekt w/s utrwalania wolności słowa w internetach przejdzie, jeden z drugim influencer będzie musiał poogarniać troszkę więcej IT lub asapem zatrudnić jakieś wsparcie.
Zamiast komentarza: przedstawiona ustawa o ochronie wolności słowa w internetowych serwisach społecznościowych dowodzi, że słuszną linię ma nasza partia i władza…