A skoro kilkanaście dni temu było o tym, że władza szykuje nam rebranding symboliki państwowej, a tydzień temu mili chłopcy-ernstowcy zakrzyczeli dziewczynę z Powstania, dziś czas na kilka akapitów o tym, że jak ktoś idzie na publiczną manifestację, to się nie może dziwić, że w mediach może mignąć jego twarz — ale media nie mogą zakłamywać rzeczywistości — czyli czy dopuszczalne jest rozpowszechnianie wizerunku uczestnika publicznego zgromadzenia?
wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 4 sierpnia 2021 r. (I ACa 312/21)
Każda filmowa relacja z jakiegokolwiek liczebnego protestu ukazuje część protestujących, a o tym, które osoby zostaną sfilmowane, decyduje nieraz przypadek (jak miejsce ustawienia kamery w danym momencie, miejsce ustawienia się poszczególnych protestujących w czasie, kiedy dokonywane jest nagranie); nie jest to wystarczające do przyjęcia naruszenia ich prawa do wizerunku. Zawsze przy tym ktoś znajdzie się w środku planu filmowego, w centrum kadru albo w pierwszej linii filmowanego protestu, a w przypadku zdjęć wykonywanych po zmierzchu zawsze też niektóre twarze będą lepiej widoczne (oświetlone) od innych. Te cechy nagrania, podnoszone przez powoda na poparcie jego twierdzeń, nie są zatem wystarczające, aby przyjąć, że powód został niejako „wyróżniony”, i przestał być jedynie szczegółem całości (zgromadzenia), co miałoby rzekomo uzasadniać potrzebę uzyskania jego zgody na upublicznienie jego wizerunku w tym nagraniu.
Sprawa dotyczyła odpowiedzialności publicznej TVP za emisję reportażu z kontrmiesięcznicy smoleńskiej zorganizowanej 10 kwietnia 2017 r. W materiale wykorzystano wizerunek mężczyzny, którego przedstawiono jako zadymiarza — agresywnego uczestnika ordynarnego zgromadzenia, obrażającego modlących się ludzi, zakłócającego hymn państwowy, a także skojarzono z osobą oskarżaną o handel ludźmi (a chodzi o „człowieka z helikopterem na głowie” — przyznam, że ta osobowość jakoś umknęła mej uwadze…). Po publikacji doszło do zidentyfikowania mężczyzny w pracy, co skończyło się postępowaniem dyscyplinarnym (został uniewinniony od zarzutów dyscyplinarnych dopiero przez sąd, ale perypetie skończyły się odejściem z pracy w GUS) oraz negatywnymi skutkami psychologicznymi — a do sądu trafił pozew, w którym zażądał usunięcia zmanipulowanego materiału z internetu i przeprosin, a także zadośćuczynienia (na zbożny cel i dla siebie).
Zdaniem strony pozwanej roszczenia były o tyle bezzasadne, że wizerunek powoda był wkomponowany w większą całość jaką było zgromadzenie, a jego postać stanowiła tylko element większej całości, zaś rozpowszechnianie wizerunku uczestnika publicznego zgromadzenia jest dozwolone. Co więcej decydując się na udział w publicznych wydarzeniach w takich dzień musiał liczyć się z obecnością mediów — a więc także z tym, że załapie się na relację.
(Zainteresowanych szczegółami odsyłam np. do tekstu „Obywatel wygrał z TVP. Telewizja publiczna musi przeprosić za zmanipulowany materiał”.)
art. 81 ust. 2 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych
1. Rozpowszechnianie wizerunku wymaga zezwolenia osoby na nim przedstawionej. W braku wyraźnego zastrzeżenia zezwolenie nie jest wymagane, jeżeli osoba ta otrzymała umówioną zapłatę za pozowanie.
2. Zezwolenia nie wymaga rozpowszechnianie wizerunku
1) osoby powszechnie znanej, jeżeli wizerunek wykonano w związku z pełnieniem przez nią funkcji publicznych, w szczególności politycznych, społecznych, zawodowych;
2) osoby stanowiącej jedynie szczegół całości takiej jak zgromadzenie, krajobraz, publiczna impreza.
Sąd I instancji ustalił, że w głównym wydaniu „Wiadomości” TVP wyemitowała materiał, w którym często-gęsto pokazywano wizerunek mężczyzny, czemu towarzyszył sugestywny komentarz narratora („Ukryty w parku koło pomnika (…) wodzirej Obywateli RP motłochem nazwał modlących się ludzi”; „Grupa protestujących zakłóciła nawet moment … gdy śpiewany był hymn Polski” — manifestujących porównywano także do kiboli)…
…sęk jednak w tym, że co do zasady brał on udział w innym zgromadzeniu, którego celem było oddanie czci ofiarom katastrofy Tu-154 i sprzeciw wobec planowanej ekshumacji ciał. Owszem, przechodząc wmieszał się na pewien czas w tłum i nawet krzyczał „pisowska komuna” — ale nałożony na ujęcia jego twarzy komentarz niewątpliwie nie odnosił się do tego, co robił…
…co oznacza, że niewątpliwie doszło do naruszenia jego dobrego imienia i godności — ponieważ mężczyznę nieprawdziwie przedstawiono jako uczestnika zgromadzenia, którego uczestnicy są ordynarni i prowokujący, obrażają modlących się, zakłócają odśpiewanie hymnu państwowego, a także wprost skojarzono go z osobą podejrzaną o handel kobietami, a materiał został tak sklecony, że wszystkie słowa narratora można odnieść wprost do powoda.
Obowiązkiem każdego dziennikarza jest dochowanie należytej staranności i rzetelności przy zbieraniu i wykorzystywaniu materiałów w publikacji — powinien sprawdzić zgodność z prawdą otrzymanych wiadomości i podać ich źródło, ale też chronić dobra osobiste innych osób. Media mają prawo prowadzić publiczną krytykę zjawisk społecznych i osób publicznych, jednakże w granicach norm prawnych i zasad współżycia społecznego — toteż przekaz powinien być „obiektywny i całościowy, a nie wybiórczy i stronniczy”. Bezmyślne zestawienie osoby powoda, uczestnika jednego z wielu zgromadzeń, które w tym dniu odbyły się w tej okolicy, z wydarzeniami, z którymi się nie identyfikuje i nie uczestniczy, wraz z komentarzem narratora, ukazały jego nieprawdziwy obraz, zarazem sposób pokazania sceny z obraźliwymi okrzykami „pisowska komuna” pomijał istotną okoliczność — że była to reakcja na obraźliwe okrzyki z drugiej strony („raz sierpem, raz młotem, czerwoną hołotę”) i plucie na kontrdemonstrantów.
Powinnością Telewizji Polskiej jako medium publicznego jest realizowanie misji publicznej — utrzymywanie na antenie zróżnicowanych, pluralistycznych, bezstronnych, wyważonych i niezależnych programów m.in. w zakresie informacji, publicystyki. Realizacja misji publicznej stanowi przejaw ochrony uzasadnionego interesu społecznego — a więc jest okolicznością wyłączającą bezprawność naruszenia dóbr osobistych — jednakże zaprezentowanie wybiórczej, nacechowanej pejoratywnie relacji z publicznych wydarzeń wymogu tego nie spełnia. Media mogą polemizować na temat formy korzystania przez obywateli z konstytucyjnej swobody zgromadzeń — ale przedstawianie tych zjawisk musi być rzetelne i nie może odbiegać od prawdy.
Emisja naruszyła także prawa powoda do jego wizerunku — bo trzykrotnie ukazano twarz powoda, w centrum kadru, w sposób umożliwiający jego identyfikację — bez jego zgody i wbrew prawu. Owszem, powód był częścią zgromadzenia publicznego, jednakże nie został przedstawiony jako szczegół całości — praca kamery i sposób kadrowania obrazu wyeksponowały jego osobę, przez co stał się głównym motywem kadru.
Odmienny pogląd na rozpowszechnianie wizerunku uczestnika publicznego zgromadzenia przedstawił sąd odwołąwczy: ocena czy sposób ukazania twarzy uczestnika zbiorowości mieści się w dyspozycji art. 81 ust. 2 pkt 2 pr.aut. wymaga przeprowadzenia swoistego testu: jeśli po usunięciu wizerunku charakter materiału (sposób przedstawienia zdarzeń) nie ulegnie zmianie, to jest oczywiste, iż obraz ten stanowił wyłącznie tło/drugi plan dla owego wydarzenia. Analiza relacji wskazuje, że powód został przedstawiony jako jeden z wielu widocznych równocześnie manifestantów, nie ma przy tym znaczenia, iż jego postać znajduje się niekiedy w centrum kadru, zawsze bowiem stoi w otoczeniu innych osób — a gdyby jego wizerunek usunąć, przekaz reportażu nie zmieniłby się w istotny sposób. Nie sposób przecież pokazać przebiegu publicznego wydarzenia bez incydentalnego ukazania jego uczestników, zaś w środku kadru zawsze będzie jakaś osoba, której twarz może rzucić się widzom w oczy — to jeszcze nie stanowi naruszenia praw do wizerunku.
Niezależnie od tego sąd podzielił stanowisko, że przypisanie powodowi w relacji z publicznego zgromadzenia nieprawdziwych cech i zachowania wskazuje, iż
cały materiał został zrealizowany w warstwie wizualnej i dźwiękowej zgodnie ze z góry powziętym zamiarem przeciwstawienia bohatera dobrego (uczestników głównego zgromadzenia) i bohatera złego — czyli uczestników wszystkich pozostałych zgromadzeń, jako jazgoczącego tłumu, który nie potrafi uszanować ani hymnu, ani modlitwy. Treści, które nie pasowały do takiej wizji autora materiału prasowego, zostały po prostu pominięte, przemilczane. Nie pokazał on obraźliwych okrzyków dobiegających z przeciwnej strony kordonu ani nie zadał sobie trudu, aby rzetelnie przedstawić, przeciwko czemu protestują poszczególne zgromadzenia. Taki sposób relacjonowania wydarzeń ma oczywiste cechy manipulacji, nie zmierza do rzetelnego, zgodnego z prawdą zrelacjonowania opisywanego zjawiska, lecz do osiągnięcia założonego celu, którym jest ukazanie prostujących w złym świetle i dzięki temu wzbudzenie oburzenia wśród odbiorców materiału prasowego.
Tego rodzaju wybiórcze i tendencyjne opracowanie materiału, pod apriorycznie założoną tezę, niewątpliwie narusza dobra osobiste mężczyzny, zatem sąd prawomocnie nakazał TVP publikację przeprosin, a także zasądził 6 tys. złotych zadośćuczynienia (i 12 tys. złotych na zbożny cel).