Krótko i na temat, ale to całkiem ciekawe: do Sądu Najwyższego wpłynęło zagadnienie prawne dotyczące naruszenia zakazów epidemicznych — czy mieszanie przez rząd w rozporządzeniach w/s zakazów, nakazów i ograniczeń aby nie przekłada się na zakres odpowiedzialności obwinionego — czyli czy zmiana przepisów rozporządzenia na względniejsze może depenalizować wcześniejsze działanie sprawcy?
Sprawa ma sygnaturę I KZP 12/21, a w serwisie internetowym SN znaleźć można tylko treść przedstawionego przez sąd pytania:
Czy zawarty w art. 2 § 1 kw zwrot „jeżeli w czasie orzekania obowiązuje ustawa inna niż w czasie popełnienia wykroczenia, stosuje się ustawę nową” w odniesieniu do normy intertemporalnej wyrażonej w tym przepisie obejmuje również sytuację, gdy w dacie orzekania nastąpiła zmiana przepisów rozporządzenia wydanego na podstawie odrębnej ustawy, pozostającego w związku z art. 116 § 1a kw, w ten sposób, że określone zachowanie (zaniechanie) podlegające w dacie czynu penalizacji w oparciu o wymieniony przepis Kodeksu wykroczeń, nie jest penalizowane w dacie orzekania?
art. 2 par. 1 kodeksu wykroczeń
Jeżeli w czasie orzekania obowiązuje ustawa inna niż w czasie popełnienia wykroczenia, stosuje się ustawę nową, jednakże należy stosować ustawę obowiązującą poprzednio, jeżeli jest względniejsza dla sprawcy.
Wątpliwości odnoszą się oczywiście do jednej z kardynalnych zasad prawa karnego, w myśl której złagodzenie prawa (w tym przypadku: depenalizacja jakiegoś czynu) przekłada się na ocenę wcześniejszych działań sprawcy — który nie odpowiada za wykroczenie, które wykroczeniem już nie jest.
Art. 2 par. 1 kw odnosi się do zmiany ustawy, ale pomija normy blankietowe — takie, które wychodzą od przepisu ustawowego, ale nakazane lub zakazane postępowanie opisane jest w rozporządzeniu wykonawczym („Kto nie przestrzega zakazów, nakazów, ograniczeń lub obowiązków określonych w przepisach o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi” — art. 116 par. 1a kw to modelowy przykład jurysprudencji władzy). Rzecz byłaby jasna gdyby rząd zdecydował się oprzeć walkę z koronawirusem na ustawach, ale przecież tak się nie dało, bo przecież minister po to ma długopis, żeby podpisywać rozporządzenia — a teraz sądy mają zagwozdkę…
…a może właściwie żadnych wątpliwości mieć nie powinny? Może jednak warto zauważyć, że skoro regułą jest określanie czynów podlegających sankcji w ustawach — zaś normy blankietowe mogą być wprowadzane wyjątkowo i ze szczególną ostrożnością (por. „Zakaz przemieszczania się (bo koronawirus) naruszał Konstytucję”; nb. ja się nadal będę upierał, że taki zabieg jest po prostu sprzeczny z przyzwoicie wykładaną zasadą nullum crimen sine lege) — to jej stosowanie tym bardziej nie może przekładać się w negatywny sposób na status obwinionego o popełnienie wykroczenia, którego opis znaleźć można w rozporządzeniu?