Czy konsument, który decyduje się na skorzystanie z fikuśnej oferty inwestycyjnej — oświadczając, że zna, rozumie i akceptuje ryzyko — jest sam sobie winien, jeśli inwestycja nie wypali? Czy jednak oferent musi wyjaśnić klientowi wszystkie za i przeciw, zaś brak wyczerpującej informacji może być potraktowany jako nieuczciwa praktyka rynkowa — a więc oznaczać odpowiedzialność za straty? (nieprawomocny wyrok SO w Warszawie z 14 października 2021 r., I C 3249/20).
Sprawa dotyczyła roszczeń klientki wobec banku, działającego jako podmiot prowadzący działalność maklerską (na rzecz domu maklerskiego), który sprzedał jej certyfikaty inwestycyjne pewnego Funduszu Inwestycyjnego Zamkniętego. Przy zawarciu umowy klientka oświadczyła, iż została poinformowana, że instrumenty finansowe tego rodzaju charakteryzują się ograniczoną płynnością, zaś biuro maklerskie banku wskazało na potencjalne ryzyka, w tym ryzyka poniesienia straty i przestrzegło, że produkt nie jest przeznaczony dla klientów nieposiadających doświadczenia inwestycyjnego; ponadto pracownik banku przedstawił klientce wyliczenie zysków z certyfikatów FIZ…
…zaś po przeszło dwóch latach fundusz zaczął robić bokami, więc wszczęto postępowanie likwidacyjne — bank wykupił od niej tylko część certyfikatów, zatem do sądu trafiło powództwo, w którym klientka zażądała zapłaty 141 tys. złotych.
Zdaniem banku roszczenia były o tyle bezzasadne, że jego pracownik wyczerpująco poinformował powódkę o wszystkich ryzykach, zaś należyte wykonanie obowiązków informacyjnych skutkuje brakiem jakiejkolwiek odpowiedzialności strony pozwanej.
art. 6 ust. 1 ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym
Praktykę rynkową uznaje się za zaniechanie wprowadzające w błąd, jeżeli pomija istotne informacje potrzebne przeciętnemu konsumentowi do podjęcia decyzji dotyczącej umowy i tym samym powoduje lub może powodować podjęcie przez przeciętnego konsumenta decyzji dotyczącej umowy, której inaczej by nie podjął.
Sąd stwierdził, że ta linia obrony nie znajduje potwierdzenia w zeznaniach świadków — bo nawet przesłuchiwana ex-pracownica przyznała, że bank szkolił ich w taki sposób, by przekazywali informacje o funduszach inwestycyjnych w możliwie atrakcyjny sposób, pomijając negatywne następstwa, w szczególności ryzyko utraty ulokowanych pieniędzy. Tymczasem bank jako profesjonalny uczestnik rynku ma obowiązek zachowania szczególnej staranności (art. 355 par. 2 kc) polegającej na precyzyjnym wyjaśnieniu wszystkich ryzyk — „certyfikaty inwestycyjne stanowią konstrukcję skomplikowaną, a dla zrozumienia jego zasad funkcjonowania na rynku, a także dla zrozumienia zasad funkcjonowania funduszy, sposobu zarządzania niezbędna jest wiedza specjalistyczna z zakresu ekonomii, prawa”. Jest to szczególnie istotne w przypadku takich osób jak klientka, która legitymuje się wykształceniem zasadniczym odzieżowym, zaś jeśli chodzi o finanse, to jest takim laikiem, że nie posiada nawet karty bankomatowej, a wszystkie przelewy robi w placówce (przychodzi do banku i ustnie zleca dyspozycje w okienku — właśnie przy takiej okazji zagadnięto ją o inwestycję w fundusze).
Bezwzględna presja, a także wykorzystanie niewiedzy klientki — która wyraźnie mówiła, że nie interesują jej żadne inwestycje, ponieważ pieniądze są potrzebne na operację i mieszkanie dla syna — oznacza, iż bank dopuścił się nieuczciwej praktyki rynkowej. Certyfikaty inwestycyjne są na tyle skomplikowaną konstrukcją, że pełne zrozumienie zasad ich działania wymaga ponadprzeciętnego zrozumienia zasad rynku finansowego, a także funkcjonowania i zarządzania funduszami. Obowiązki banku jako podmiotu obdarzonego zaufaniem nie mogą ograniczać się do odebrania od konsumenta oświadczeń (których tenże zasadniczo i tak nie rozumie). Nie ma przy tym znaczenia, że przekazano wszystkie informacje, które wymagane były przez dom maklerski — bo skoro to bank, jako pośrednik, oferuje produkty finansowe, to też na nim spoczywają powinności w zakresie informowania klientów.
Szkoda w takim przypadku wynika z nienależytego wykonania obowiązku informacyjnego, wysokość tej szkody odpowiada wartości utraconych środków (pieniędzy zainwestowanych w certyfikaty, które następnie nie zostały wykupione) — zaś adekwatny związek przyczynowy między zdarzeniem a poniesioną szkodą jest wystarczający dla przypisania odpowiedzialności na podstawie art. 415 kc.
Oceniając, iż brak wyczerpującej informacji może być traktowany jako nieuczciwa praktyka rynkowa polegająca na wprowadzającym w błąd zaniechaniu sąd zasądził od banku na rzecz kobiety kwotę 141 tys. złotych (wraz z odsetkami liczonymi od dnia wniesienia powództwa).