Wielu turystom Karkonosze kojarzą się wyłącznie z zatłoczoną Śnieżką i zadeptaną Szrenicą; niektórzy dorzucą do tego ich nieco odleglejsze przyległości. Jakiś czas temu postanowiliśmy poszerzyć tę perspektywę o wschodnie zakątki pasma — Rýchory i Grzbiet Lasocki (aka Pomezní hřeben). Zaczęło się latem, w planach były trzy wypady, bo przecież omne trinum perfectum… chwilkę ukończenie tego ambitnego projektu nam zajęło, ale oto finis coronat opus.
Wypad w Rýchory warto zacząć od położonej w pobliżu miasteczka Žacléř twierdzy Stachelberg, jednego z elementów Linii Benesza; fani historii i militariów mogą tam wsiąknąć na pół dnia, reszta rzuci okiem np. na bunkier T-St-S 73 Polom — i pójdzie dalej
Dla jasności: Rýchory to ta naj-naj-najbardziej na wschód położona część Karkonoszy — dzięki czemu widoczki ze szlaków można uznać za co najmniej zaskakujące (na zdjęciu Výhled nad Rýchorským křížem)Nieco dalej Rýchory przechodzą w Pomezní hřeben (Grzbiet Lasocki), gdzie zaczynają się prawdziwe cuda; przyzwyczajonym do „klasycznego” kształtu Śnieżki jej wierzchołek może wydać się nieco niepodobny, ale tak to właśnie bywa ze szczytami, które widujemy zwykle z innej perspektywyKrótki odpoczynek przy krzyżu ponad Horními Albeřicemi — dobry czas na karmienie naszej czworonożnej towarzyszki (pamiętajcie, że po jedzeniu pies musi dłuższą chwilę poleżeć!)
Vápenka w Horních Albeřicach — te rewiry były kiedyś dość mocno eksploatowane przez człowieka, ślady dawnego przemysłu można napotkać tu i ówdzie
I tradycyjny familijny pstryczek ze szlaku — jak patrzę na tę zieleń to sam nie mogę uwierzyć, że dawniej (naprawdę dawniej) nie przepadałem za górami, w których coś rosło ;-)Powrót przez Sněžné Domky — tak właśnie wyglądają idylliczne Rýchory (a w oddali Góry Kamienne bodajże)
Rýchory i Pomezní hřeben: parking za miasteczkiem Žacléř — tvrz Stachelberg — Dvorský les — Čepel — przez nieprawdopodobne łąki ponad Horní Albeřicami — pod Lysečinskou boudou — Horní Albeřice — Rýchorský kříž — Sněžné domky — parking (łącznie 25 km i 7,5 godzin z odpoczywaniem)
Dzień drugi: miał być Grzbiet Lasocki, a jest trawers Grzbietem Kowarskim w kierunku Śnieżki… no ale czasem bywa tak, że najsamprzód trzeba się od celu nieco oddalić, żeby móc tam dojśćW tej części Karkonoszy także nie brak interesujących panoram — czasem trzeba klapną na chwilkę, żeby to dostrzec……takie klapnięcie oznacza także okazję do tradycyjnego familijnego pstryku ze szlaku (na wcześniejszym zdjęciu widać, że startowaliśmy tuż po potężnych ulewach — a teraz już psica dostaje w kość przez upał i pragnienie…)Widok na Śnieżkę znad Rottrovych boud — ten, który gwarantuje nam marsz u stóp Grzbietu Lasockiego — wart jest odejścia od utartych nawyków
Obří hřeben i Pomezní hřeben: parking poniżej przełęczy Okraj — Pomezní boudy — pod Jelenkou — chata Jelenka — trawersem Obří hřebena — Růžová hora (stacja pośrednia kolejki) — Růžohorky — pod Portášovými Boudami — Pěnkavčí cesta — Spálený Mlýn — przejście przez Dolní Malą Úpę (nieciekawe) — u Kostela — trawers ponad Rottrovy boudy (bardzo piękne widoczki) — cesta Bratří Čapků — Pomezní Boudy — parking (łącznie ok. 23 km i 9 godzin z dłuuuuuuuuugimi odpoczynkami)
Brakującym ogniwem do zamknięcia tematu brakującego ogniwa we wschodnich Karkonoszach okazała się trzecia wycieczka we właściwy Grzbiet Lasocki, na którą musieliśmy poczekać ładnych parę miesięcy…
Pogoda przepiękna, acz zimowe warunki — upał zdecydowanie mniejszy, i to dla psiny akurat dobrze — nie sprzyjają nie do końca sprawnym łapkom; momentami zapadaliśmy się w śniegu po kolana, a wówczas Kuata po brzuch — trzeba uważaćGdyby ktoś miał wątpliwości, że piękna pogoda zimą w Karkonoszach nie może oznaczać przeraźliwego ziąbu — czasem potrafi tak wiać, że trudno nawet utrzymać aparat fotograficzny w rękach……dość rzec, że poszliśmy, doszliśmy, zobaczyliśmy — i wróciliśmy, a to przecież najważniejsze (bo co jest ważniejszego w życiu niż miło i ciekawie spędzać czas?). O tyle ważne, że wychodzi na to, że zabiegi weterynaryjne się udały — a więc możemy powrócić na nieco ambitniejsze sudeckie szlakiI jeszcze raz ta dziwna, przypominająca śnieżnego cypisa, Śnieżka; Grzbiet Lasocki, podobnie jak pobliskie Rýchory, powala nie raz się solidnie zaskoczyć
Grzbiet Lasocki: Jarkowice — podejście czerwonym szlakiem do pod Lysečinskou boudou — Łysocina (1188 m n.p.m.) — zejście do rozdroża pod Łysociną — powrót żółtym szlakiem przez Białą Górę — Jarkowice (całość ok. 11 km i w sumie ok. 5 godzin z należnymi odpoczynkami — momentami nieźle kopiąc się w śniegu).