Volker Ullrich, „Hitler. Upadek zła 1939–1945” (ucz się historii, pilnie ucz)

Dziś miała się tutaj ukazać recenzja nieco innej książki, ale po putinowskiej napaści na Ukrainę wyszło mi, że dobrze popełnić kilka zdań o książce opisującej kres hitlerowskich wybryków — czyli „Hitler. Upadek zła 1939–1945” Volkera Ullricha.


Ullrich Hitler Upadek zła 1939-1945 recenzja
(Volker Ullrich, „Hitler. Upadek zła 1939–1945”, (’Adolf Hitler. Die Jahre des Untergangs 1939-1945 Biographie’), tłum. Michał Antkowiak, wyd. Prószyński i S-ka, na papierze 848 stron)

Pierwszy tom dzieła pozostawia czytelników w przededniu wybuchu II Wojny Światowej — czyli w momencie, kiedy jeszcze można było się łudzić — drugi nie pozostawia złudzeń, że:

  • historia podpowiada, że czasem lepiej dać zdecydowany odpór już na początku problemów, żeby później nie musieć wszystkiego odkręcać: trzy dni po napaści Niemiec na Polskę wojnę agresorowi wypowiedziały Wielka Brytania i Francja, co w otoczeniu Hitlera i niemieckim społeczeństwie wywołało czarne nastroje — gdyby tylko data 3 września 1939 r. oznaczała coś innego niż drôle de guerre
  • dziwna wojna dziwi jeszcze bardziej, bo przecież od samego początku było jasne, że Rzesza nie prowadzi „zwykłej” wojny o terytorium lub politykę — najpóźniej w październiku było jasne, że jest to wojna eksterminacyjna, prowadzona w imię totalnej germanizacji, która wymagała wyniszczenia narodów; dlatego jedną z pierwszych decyzji odnoszących się do podbitych było wydanie „dekretu ułaskawiającego”, w którym zwolniono wszystkich żołnierzy od odpowiedzialności za ewentualne zbrodnie wywołane „okrucieństwem” Polaków (cień tego kłamstwa odnajdujemy w putinowskim uzasadnieniu napaści na Ukrainę);
  • (no ale prawdą jest, że Niemcom było łatwiej, bo zabezpieczyli sobie tyły — ustalony pomiędzy Ribbentropem a Mołotowem podział stref wpływów oznaczał tylko początek owocnej współpracy z Sowietami; owoce tego kłamstwa widzimy przecież do dziś, bo w rosyjsko-radzieckiej historiografii nie tylko nie ma czegoś takiego jak II wojna światowa, jak też zasadniczo w kalendarzu nie ma ważnych dat sprzed czerwca 1941 r.);
  • o przebiegu wojny nie będę dziś pisać, ta historia jest dobrze znana, natomiast warto kilka zdań poświęcić przemianie Hitlera: upojenie błyskawicznymi sukcesami przeszło w spektakularny odwrót i pogłębienie szaleństwa, z pełnego ekspresji, porywającego tłumy demagoga (o tym więcej już jutro) przemienił się — zwłaszcza po lipcowym zamachu — w coraz bardziej oderwanego od rzeczywistości, schorowanego, nieufnego, stroniącego przed jakimkolwiek towarzystwem, unikającego publicznego pokazywania się (od pewnego momentu Goebbels ledwie mógł go namówić na wygłoszenie przemówienia przez radio, nie mówiąc o pokazaniu się np. w zbombardowanym Berlinie — nie ma ani jednego zdjęcia Hitlera przy ruinach, a przemykając się opancerzonym mercedesem zawsze starannie zaciągał zasłony — żeby nic nie widzieć i żeby nie widziano jego), nafaszerowanego przeciwbólowymi lekami — widzącego siebie jako następcę Fryderyka Wielkiego — starca;
  • ciekawostką jest natomiast „dbałość” Hitlera o nastroje społeczne: wyciągnięcie mężczyzn na front oznaczało pustki przy taśmach fabrycznych, ale mimo to bardzo nie chciał wprowadzić obowiązku pracy kobiet (także dlatego, że w nazistowskim państwie miały one pełnić określone „role społeczne”), zaś pamięć o biedzie i drożyźnie z czasów Wielkiej Wojny — werbalnie podtrzymywał mit Dolchstoßlegende, ale najwyraźniej na tyle ogarniał realia, że dobrze wiedział co i jak — przez długi czas pozwalało utrzymać obciążenia na umiarkowanym poziomie (to bodajże Goebbels utyskiwał wiosną 1945 r., że pszenica nadal jedzie do browarów, zamiast na wypiek);
  • o tyle się udało, że naród niemiecki nie tylko kochał, wielbił, wierzył i ufał mu, ale też chętnie wspierał wysiłek jak się dało: wewnętrzny terror — donosicielstwem, nielicznych nieprawomyślnych — denuncjacjami, a także wychowując młodych ludzi na wiernych swemu wodzowi dostarczycieli mięsa armatniego (to znów taki mały przyczynek do rozważań — jakim cudem niektórzy młodzi Rosjanie chcą ginąć za chore pomysły Putina? ano dlatego, że nie znają innej Rosji i innej władzy…);
  • finalną zbrodnią okazał się Nerobefehl — bo w umyśle Hitlera powstała kolejna myśl: że naród niezdolny do zwycięstwa nie jest godny życia, które byłoby ledwie egzystencją — oraz śmierć z własnej ręki, którą nazistowska propaganda oczywiście ukryła pod kłamliwym komunikatem (iż Führer „poległ dziś po południu na stanowisku dowodzenia w Kancelarii Rzeszy, do ostatniego tchnienia walcząc z bolszewizmem za Niemcy”).

Jako już kilka razy mówiłem: warto czytać, żeby mieć pojęcie, że wszystko już było; Adolf Hitler umknął odpowiedzialności za swe zbrodnie, podobnie jak wielu jego akolitów (samobójczą śmiercią zginęli wszakże np. Goebbels, Himmler i Goering) — natomiast historia nie tylko nie zapomina, ale też wszystko należycie rozliczy, Q.E.D.

subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

1 Komentarz
Oldest
Newest
Inline Feedbacks
zerknij na wszystkie komentarze
1
0
komentarze są tam :-)x