Czy piractwo drogowe — gnanie autem na granicy wypadku — może być kwalifikowana jako sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym? Czy jednak żeby było niebezpieczeństwo katastrofy w perspektywie musi być sama katastrofa — czyli zdarzenie o większych rozmiarach, niż zwykły wypadek? No i jeszcze: czy kierowca, którego jazda powoduje zagrożenie wypadkiem drogowym, popełnia przestępstwo?
wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie z 18 stycznia 2022 r. (X Ka 482/21)
1. Czyn z art. 174 kk wymaga nastąpienia jednego, ściśle sprecyzowanego skutku — stanu bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy zagrażającej życiu lub zdrowiu wielu ludzi lub mieniu wielkiej wartości — co nie jest równoznaczne z sumą wielu zagrożeń wywołanych przez sprawcę w różnym czasie, na skutek różnych manewrów.
2. Wielokrotne, znaczne przekraczanie dozwolonej prędkości oraz podejmowanie niebezpiecznych manewrów, jak nieustępowanie pierwszeństwa przejazdu, jazda na czerwonym świetle, wyprzedzanie w nieprawidłowy sposób, w miejscach niedozwolonych, itp., w trakcie jednej podróży, jeśli było bezwypadkowe i bezkolizyjne, a nie stwierdzono, by sprowadzały niebezpieczeństwo dla wielu osób lub mienia wielkich rozmiarów, nie może być traktowane jako sprowadzenie niebezpieczeństwa katastrofy komunikacyjnej w wyniku zsumowania jednostkowych zagrożeń „wypadkowych”. Może być takie zachowanie oceniane jedynie w kategoriach zagrożenia wypadkiem drogowym lub kolizją, co nie jest penalizowane przez kodeks karny.
Orzeczenie dotyczyło pirata drogowego, który prowadził auto z prędkością ponad 200 km/h (nawet 242 km/h), zjeżdżał na przeciwny pas ruchu, zajeżdżając drogę innym pojazdom, wyprzedzał z prawej strony, wymuszał pierwszeństwo, zmuszał innych kierowców do ucieczki na pobocze, etc.,etc. (Przynajmniej w jednym przypadku — łącznie było ich dwa — uciekał przed policyjnym pościgiem.)
Niebezpieczną jazdę, która nieomal doprowadziła do wypadku, zakwalifikowano jako przestępstwo bezpośredniego sprowadzenia niebezpieczeństwa w ruchu lądowym. (Pozostawione w uzasadnieniu okruszki pozwalają stwierdzić, że chodzi o tego samą kierowcę, o którym pisałem w tekście o driftingu na parkingu.)
Sąd I instancji uznał kierowcę winnym w odniesieniu do jednego z zarzutów; jednak w przypadku drugiego przyjął, iż jego zachowanie można uznać tylko i wyłącznie jako wielokrotne naruszenie zasad ruchu drogowego, a więc nie może odpowiadać za przestępstwo, lecz co najwyżej za wiele wykroczeń drogowych (i w tej części uniewinnił oskarżonego).
art. 174 par. 1 kodeksu karnego
Kto sprowadza bezpośrednie niebezpieczeństwo katastrofy w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym,
podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
art. 173 par. 1 kodeksu karnego
Kto sprowadza katastrofę w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym zagrażającą życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach,
podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.
Od tego wyroku wpłynęły dwie apelacje: obrońca był zdania, że sąd powinien był podobnie potraktować także drugą sytuację, natomiast w ocenie prokuratora szereg zachowań, które jednostkowo mogą być oceniane wyłącznie jako wykroczenie, sumarycznie powinny być uznane jako jeden czyn — przestępstwo z art. 174 par. 1 kk.
Odnosząc się do sprawy sąd odwoławczy przypomniał, iż pojęcie katastrofy nie odnosi się do jakiegokolwiek niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia ludzkiego, ale do niebezpieczeństwa powszechnego, czyli takiego, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób. Wynika to z konieczności odróżnienia zwykłego wypadku od katastrofy komunikacyjnej, jako zdarzenia o charakterze szczególnym — dotyczącego „wielu” osób (jak w art. 173 par. 1 kk). Prawodawca nie sprecyzował ile osób należy uznać za „wiele” (podobnie jak w nie zdefiniował pojęcia „kilku” osób, które pojawia się w innych przepisach kodeksu karnego); w judykaturze przyjęło się, iż „wiele osób” to więcej niż „kilka osób” — gdzie „kilka” to więcej niż dwie, ale nie więcej niż 9, zatem „wiele osób” to co najmniej 10 osób (por. „Katastrofa to wypadek obejmujący „wiele” osób — czyli ile?”). Dlatego też też uznanie, iż sprawcy można przypisać sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym musi opierać się na zagrożeniu dotyczącym nie mniej mniej niż 10 osób — nie ma przy tym znaczenia czy doszło do zagrożenia spowodowaniem wypadku (lub wypadków), ani też czy kierowca świetnie panuje nad autem czy jedzie jak fajtłapa — istotne jest to czy jego zachowanie zagroziło życiu lub zdrowiu wielu osób.
Tymczasem z akt sprawy wynika, iż sąd I instancji przyjął, że zagrożenie katastrofą dotyczyło siedmiu osób (trzech postronnych kierowców, jednego rowerzysty, oskarżonego oraz dwóch ścigających go policjantów); zdaniem sądu II instancji pogląd ten jest błędny: do kręgu osób zagrożonych katastrofą nie wlicza się sprawcy, który sam owo zagrożenie powoduje, podobnie z opinii biegłego nie wynika, iżby w ewentualnym wypadku uczestniczył radiowóz (skądinąd także policjant kierujący radiowozem powiedział, że raczej zdążyłby zahamować). Biorąc zatem pod uwagę, że „art. 174 kk nie daje podstaw do sumowania jednostkowych zagrożeń, które zaistniały na trasie przejazdu jako sprowadzenia niebezpieczeństwa katastrofy” — zaś realnie ryzyko wypadku dotyczyło najwyżej czterech osób — to jest oczywiste, iż do zarzucanego przestępstwa nie doszło.
Podobnie oceniono drugi z zarzutów: z aktu oskarżenia wynika, że doszło do siedmiu odrębnych naruszeń, z których każde można oceniać jako zagrożenie wypadkiem drogowym — ale samo zagrożenie wypadkiem nie jest przestępstwem, a więc nie podlega sankcji karnej (dla przypomnienia: zachowanie takie penalizuje art. 86 par. 1 kw).
Uniewinniając oskarżonego od całości zarzutów sąd podkreślił, że taki wyrok nie oznacza „akceptacji dla jego pirackich wyczynów na drogach” — albowiem „nie negując jego technicznych umiejętności kierowania pojazdami” należy podkreślić, że jego zachowanie było skrajnie nieodpowiedzialne i wskazuje na brak wyobraźni oskarżonego (nb. cały czas ściganego listem gończym) oraz permanentne bagatelizowanie swojego postępowania. Natomiast biorąc pod uwagę, że nawet najwyższa kara za piractwo drogowe sąd zwrócił uwagę, że to rolą prawodawcy jest wprowadzenie stosownych zmian prawnych (dla jasności: rzecz miała miejsce przed zaostrzeniem sankcji za wykroczenia przeciwko bezpieczeństwu w ruchu drogowym).