Majówka skłania do udania się w ciekawe miejscówki, gdzie na zmotoryzowanych czyha szereg niespodzianek. Załóżmy taki scenariusz: dwa samochody jadą naprzeciwko siebie na bardzo wąskiej drodze. Muszą się minąć, lecz podczas wymijania doszło do drobnej kolizji. Pytanie brzmi: który z nich jest winny otarcia się lusterkami przy wymijaniu się? (nieprawomocny wyrok SR w Dębicy z 22 grudnia 2021 r., II W 52/20).
Orzeczenie dotyczyło odpowiedzialności za stłuczkę dwóch jadących naprzeciwko siebie samochodów, które otarły się — lusterkami — podczas manewru wymijania na wąskiej drodze. Wezwani policjanci stwierdzili, że winę za kolizję ponoszą obaj kierowcy, ponieważ obu można przypisać niezachowanie należytej ostrożności; pierwszy z nich przyjął nałożony mandat karny, drugi natomiast odmówił jego przyjęcia, zatem sprawa z art. 86 par. 1 kw trafiła do sądu.
Zdaniem obwinionego do zdarzenia doszło tylko dlatego, że „ten pierwszy” cały czas jechał i nie zatrzymał się, chociaż taką możliwość dawało mu niewielkie poszerzenie jezdni. Owszem, on też jechał, ale po prawej miał rów, więc nie mógł się usunąć — co przecież oznacza, że jest niewinny.
art. 23 ust. 1 ustawy prawo o ruchu drogowym
Kierujący pojazdem jest obowiązany:
1) przy wymijaniu zachować bezpieczny odstęp od wymijanego pojazdu lub uczestnika ruchu, a w razie potrzeby zjechać na prawo i zmniejszyć prędkość lub zatrzymać się;
Sąd zauważył, że obowiązkiem każdego kierującego przy wymijaniu innego pojazdu jest zachować bezpieczny odstęp, a jeśli jest to konieczne, powinien zjechać na prawo i zwolnić, a nawet zahamować. Przepisy nie określają jak duży musi być to odstęp, zatem należy przyjąć, iż powinien być on dostateczny, by pojazdy mogły się bezpiecznie minąć. Tymczasem w sprawie nie ma wątpliwości, że oba samochody jechały wąską drogą, naprzeciw siebie, a więc musiały się wyminąć. Nie ma też wątpliwości, że obwiniony — przekonany, że to drugi kierowca musi ustąpić mu pierwszeństwa — zignorował nakazy wynikające z art. 23 ust. 1 pkt 1 pord.
W nieco salomonowym wyroku sąd zdecydował się ukarać go 200-złotową grzywną, a ponadto będzie musiał zapłacić 150 złotych tytułem kosztów sądowych.
Zamiast komentarza: ruch drogowy to nie wyścig i pojedynek, tu nie obowiązuje zasada „jak nie ja jego, to on mnie”. Wszystkim P.T. Czytelnikom życzę dobrej pamięci — i szerokości podczas miłych wojaży.
Q.E.D.