Po raz n-ty: czy ustalenie odpowiedzialności za spowodowanie kolizji drogowej polega na policzeniu naruszeń przepisów po stronie każdego z uczestników wypadku — czy jednak na ustaleniu komu ową odpowiedzialność można przypisać? Na przykładzie z życia wziętym, czyli kto ponosi odpowiedzialność za wypadek: kierowca, któremu można przypisać wymuszenie pierwszeństwa na przejeździe dla rowerów? Czy rowerzyście, ponieważ jechał nader szybko i nieostrożnie? A może jednak wszystko zależy od prawidłowej oceny przebiegu wydarzeń? (wyrok Sądu Najwyższego z 21 stycznia 2022 r., II KK 120/21).
Orzeczenie dotyczyło kierowcy samochodu osobowego, który przy skręcaniu w drogę poprzeczną (w prawo) nie zachował szczególnej ostrożności i nie ustąpił pierwszeństwa rowerzyście jadącemu drogą dla rowerów na wprost. Skutkiem zdarzenia było gwałtowne hamowanie rowerem i groźny upadek, którego konsekwencje pozwaliły zakwalifikować wypadek jako przestępstwo z art. 177 par. 1 kk.
Sąd prawomocnie uniewinnił kierowcę od zarzutów: wyłączną przyczyną wypadku było nieprawidłowe zachowanie pokrzywdzonego, który nie tylko pedałował z nadmierną prędkością, ale też nadjechał w momencie, kiedy samochód był już w fazie skrętu, a więc nie można mówić o wymuszeniu pierwszeństwa. Tak czy inaczej kierowca miał prawo zakładać, że inni uczestnicy ruchu zauważą i prawidłowo zareagują na ewentualny manewr wykonany nieprawidłowo.
art. 27 ust. 1 ustawy prawo o ruchu drogowym
Kierujący pojazdem, który skręca w drogę poprzeczną, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa kierującemu rowerem, hulajnogą elektryczną lub urządzeniem transportu osobistego oraz osobie poruszającej się przy użyciu urządzenia wspomagającego ruch, jadącym na wprost po jezdni, pasie ruchu dla rowerów, drodze dla rowerów lub innej części drogi, którą zamierza opuścić.
art. 4 ustawy prawo o ruchu drogowym
Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze mają prawo liczyć, że inni uczestnicy tego ruchu przestrzegają przepisów ruchu drogowego, chyba że okoliczności wskazują na możliwość odmiennego ich zachowania.
Kasację od wyroku wniósł prokurator, którego zdaniem zasada ograniczonego zaufania nie uchyla reguły, iż rower jadący na wprost ma pierwszeństwo przed pojazdem skręcającym (art. 27 ust. 1a pord), zarazem z dowodów jednoznacznie wynika, że miało miejsce wymuszenie pierwszeństwa, co uzasadnia odpowiedzialność kierowcy za wypadek.
Sąd Najwyższy podzielił te argumenty: kluczowe dla określenia sprawcy wypadku jest ustalenie odległości dzielącej samochód od roweru w momencie skrętu. Jeśli dystans ten był odpowiednio duży dla bezpiecznego i prawidłowego wykonania manewru, można by mówić o braku ostrożności cyklisty, już choćby przez to, że widząc co się święci — nie reagował. Jeśli jednak to kierowca zdecydował się na manewr w ostatniej chwili, zajeżdżając rowerowi drogę, co oznacza wymuszenie pierwszeństwa, należy jemu przypisać winę i odpowiedzialność za wypadek.
Tymczasem z zarejestrowanego przez monitoring uliczny przebiegu wydarzeń wynika, że w momencie rozpoczęcia skrętu (co nastąpiło „z marszu”, tj. bez zahamowania) auto dzieliło od roweru zaledwie kilka metrów. Sugeruje to, że to prowadzący albo nie upewnił się czy może wykonać manewr w sposób bezpieczny, albo też nadjeżdżający jednoślad po prostu zignorował.
W ocenie SN oznacza to, że sąd I instancji nieprawidłowo ocenił dowód z monitoringu, a kontrola zarzutów odnoszących się do błędów dowodowych ze strony sądu odwoławczego była nierzetelna, ze skutkiem w postaci poczynienia błędnych ustaleń faktycznych. Uzasadniało to uchylenie wyroku uniewinniającego kierowcę i zwrot do ponownego rozpoznania w II instancji.