Krótko i na temat, ale takie tematy wszyscy kochają: prezydent zaproponował, żebyśmy mieli nowe święto — Narodowy Dzień Powstań Śląskich — w czerwcu, w drugiej połowie czerwca, a dokładnie 20 czerwca (projekt ustawy o ustanowieniu Narodowego Dnia Powstań Śląskich).
Projekt jest bardzo lakoniczny, albowiem składa się nań wcale niedługa preambuła i trzy nader krótkie artykuły, zatem przepisuję in extenso:
Ku czci bohaterów — uczestników trzech Powstań Śląskich, którzy w latach 1919-1921 wywalczyli przyłączenie części Górnego Śląska do odrodzonej Rzeczypospolitej, stanowi się co następuje:
Art. 1. Dzień 20 czerwca ustanawia się Narodowym Dniem Powstań Śląskich.
Art. 2. Narodowy Dzień Powstań Śląskich jest świętem państwowym.
(Artykuł trzeci mówi, że ustawa wejdzie w życie po jednodniowym vacatio legis, przepisów niemerytorycznych nie cytuję.)
I przy okazji, bo tak mnie ostatnio naszło w kontekście relacji polsko-ukraińskich, a zwłaszcza wyobrażeń (?) niektórych Polaków, że nasza aktualna postawa wobec Ukraińców powinna wynikać z historii. No ale popatrzmy na tę historię kompleksowo i w miarę obiektywnie (ograniczając się do tego, co dawne, bo może łatwiej przełknąć):
- Sicz, Zaporoże to pojęcia (pamięta każdy, kto czytał Sienkiewicza) nierozerwalnie łączące się z historią Rzeczpospolitej;
- szczycimy się monarchią Jagiellońską, bo dostrzegamy w niej pierwociny Unii Europejskiej — dwa narody zrezygnowały z części suwerenności, zdecydowały się na unię (miały być trzy narody, ale unia hadziacka się nie zadziała);
- analogicznie niektórzy traktują znacznie późniejsze Austro-Węgry (pewnego rodzaju sentyment nadal unosi się nad częścią Galicji) — ale przecież nie można zapominać, że właśnie C.K. monarchia jako pierwsza była nazwana „więzieniem narodów” (polecam „Pod berłem Habsburgów. Zagadnienia narodowościowe” Henryka Wereszyckiego);
- to właśnie z tego więzienia chcieli wyrwać się Czesi, dla których niemiecka okupacja była wszystkim co najgorsze (i nie mieli racji, bo przecież madziarska część państwa miała znacznie gorzej) — i w tych zamysłach nieco przeszkodzili im Galicjanie, dla którzy doskonale wiedzieli jak wygląda rzeczywistość pod berłem Romanowów — zatem ziemie pod zaborem Austro-Węgier doznawały polityki stosunkowo liberalnej (a Polacy sprawowali władzę nie tylko na szczeblu lokalnym (premierami rządu wiedeńskiego był Józef Alfred Potocki i Kazimierz Badeni)…
- a na to wszystko nakładają się interesy i oczekiwania Ukraińców, których ziemie (wówczas) zawsze podzielone, i których aspiracje zawsze ignorowane (wszakże za Badeniego Lwów wchodził w skład monarchii C.K., więc w 1918 r. nigdzie nie było napisane, że teraz miasto należy się Polsce…);
- i teraz możemy to sobie „nałożyć” na historię Śląska (albo chociaż Górnego) i Ślązaków — lub też każdego innego narodu, który chciał, walczył — lub choćby chciałby mieć coś swojego…
- (a teraz jeszcze nałóżmy na to wykładnię pojęć „narodowiec / narodowy”, „nacjonalizm”, etc. — i kipisz w głowie murowany);
- popatrzmy na historię Irlandii, w tym Ulsteru (także tą aktualną, po wyborach w maju 2022 r.) — pamiętając o tym pomyślmy o Donbasie, etc….
- (i nie, ja nie mówię jak żyć i jak myśleć — ja tylko zwracam uwagę, że ten, kto myśli, nie ma łatwo — więc warto myśleć).
I to by było na tyle, na to miłe niedzielne popołudnie.
PS dla przypomnienia: nawet jeśli 20 czerwca zostanie ustanowiony Narodowy Dzień Powstań Śląskich, to na wolne nie liczcie — do tego potrzeba jeszcze nowelizacji ustawy o dniach wolnych.
(Zainteresowanych pogłębieniem tematu Śląska odsyłam do bardzo ciekawej i nagrodzonej książki „Kajś. Opowieść o Górnym Śląsku” Zbigniewa Rokity, a także do publikacji „Dzieje Śląska czyli historia na pograniczu” sprzed paru lat.)
[edit 9 maja 2022 r.] tekst został uzupełniony m.in. o odniesienia do Ulsteru i Donbasu — czasem tak jest, że jeszcze raz przemyślana materia odkrywa przede mną kolejne zakamarki…