Czy przewoźnik ponosi odpowiedzialność cywilną za wypadek, któremu uległ pasażer, jeśli owemu przewoźnikowi nie można zarzucać winy? Jeśli tramwajem zatrzęsło, podróżny się wywrócił, wpadł na drzwi, drzwi wypadły — pasażer poniósł śmierć? A może z odpowiedzialności zwalnia niemanie baczenia na nakaz „trzymania się uchwytów”? Czy może jednak przewoźnik ponosi także odpowiedzialność za nieszczęśliwy zbieg okoliczności, którego skutkiem jest wypadek? (wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie z 8 lutego 2022 r., I ACa 822/20).
Sprawa zaczęła się od dość nietypowego, lecz przykrego wypadku: jadący tramwajem pasażer chciał ustąpić miejsca siedzącego starszemu mężczyźnie, w tym momencie (w jednej dłoni komórka, w drugiej teczka) wagonikiem (który jechał po łuku) szarpnęło, pasażer stracił równowagę i wpadł na drzwi — drzwi się wyrwały, pasażer wypadł z pojazdu i poniósł śmierć.
Do sądu trafił pozew, w którym synowie zmarłego zażądali od ubezpieczyciela przewoźnika stosownego zadośćuczynienia (art. 446 par. 4 kc).
Po wypadku ustalono, że tramwaj jechał z prędkością 48 km/h, a więc nie przekroczył dozwolonej na tym odcinku prędkości 50 km/h („jednakże maksymalna dopuszczalna prędkość poruszania się pojazdu na łuku, na którym wystąpił wypadek, biorąc pod uwagę jego parametry, została niewłaściwie dobrana; aby niezrównoważone przyspieszenie działające w pojeździe nie przekraczało wartości określonej w Polskiej Normie PN-K-92008, tramwaj powinien się poruszać z maksymalną prędkością 32,2 km/h; przy prędkości niemal 50 km/h działające w pojeździe niezrównoważone przyspieszenie przekracza ponad dwukrotnie normatywną wartość, co może stwarzać sytuacje potencjalnie niebezpieczne dla pasażerów”).
art. 435 § 1 kodeksu cywilnego
Prowadzący na własny rachunek przedsiębiorstwo lub zakład wprawiany w ruch za pomocą sił przyrody (pary, gazu, elektryczności, paliw płynnych itp.) ponosi odpowiedzialność za szkodę na osobie lub mieniu, wyrządzoną komukolwiek przez ruch przedsiębiorstwa lub zakładu, chyba że szkoda nastąpiła wskutek siły wyższej albo wyłącznie z winy poszkodowanego lub osoby trzeciej, za którą nie ponosi odpowiedzialności.
art. 436 § 1 kodeksu cywilnego
Odpowiedzialność przewidzianą w artykule poprzedzającym ponosi również samoistny posiadacz mechanicznego środka komunikacji poruszanego za pomocą sił przyrody. Jednakże gdy posiadacz samoistny oddał środek komunikacji w posiadanie zależne, odpowiedzialność ponosi posiadacz zależny.
Tramwaj był sprawny technicznie, jednak „rolka umieszczona w dolnej prowadnicy tego płata drzwi, który odpadł od pojazdu, była wyregulowana niezgodnie z dokumentacją techniczną drzwi” (mogło to być spowodowane nieprawidłowym montażem lub eksploatacją) — a gdyby mężczyzna trzymał się uchwytu (nb. zgodnie z nakazem wynikającym z regulaminu przewoźnika), nie doszłoby do nieszczęścia. W sprawie toczyły się też postępowania w kierunku art. 177 par. 2 kk oraz art. 160 par. 1 kk w zw. z art. 155 kk — oba umorzone wobec braku znamion czynu zabronionego.
W świetle takiego stanu faktycznego sąd uznał powództwo za zasadne: chwilowe powstanie z siedzenia w celu ustąpienia miejsca innemu pasażerowi „nie oznacza, że pasażer powstający z miejsca zajmuje miejsce stojące” (poza tym poszkodowanemu nie sposób przypisać naruszenia „ogólnych, zdroworozsądkowych reguł ostrożności obowiązujących pasażerów tramwajów”). Należy zatem przyjąć, iż nikt nie jest winny wypadkowi — a więc także nie sposób przypisać winy poszkodowanego — zatem trzeba przyjąć, iż miał miejsce wyjątkowo nieszczęśliwy zbieg okoliczności — co oczywiście uzasadnia odpowiedzialność przewoźnika na zasadzie ryzyka (art. 436 par. 1 kc).
Dla przedsiębiorstwa komunikacyjnego zajmującego się na co dzień przewozem osób priorytetem powinno być zapewnienie bezpieczeństwa pasażerom. Dla każdego przeciętnego człowieka oczywistym wydaje się, że pasażer korzystający ze środka komunikacji publicznej, a szczególnie tramwaju, w którym zmiany prędkości bywają gwałtowne, jest permanentnie narażony na utratę równowagi. Z drugiej strony należy dopuścić możliwość, że pasażer nie będzie w stanie cały czas trzymać się uchwytu z różnych przyczyn, w tym związanych z normalnym korzystaniem z pojazdu. W tych okolicznościach przedsiębiorstwo komunikacyjne zobowiązane jest przedsięwziąć działania pozwalające na uniknięcie wypadków, które są możliwe do przewidzenia.
Tak czy inaczej przewoźnik musi zadbać o sprzęt (o to, żeby drzwi się nie otwierały pod naporem ciała pasażera) — bo przecież pasażer, który podnosi się z siedzenia i chwilowo nie trzyma poręczy, co do zasady nie może być narażony na wypadnięcie z pojazdu i śmierć. Przyczyną wypadku nie było nieprawidłowe zachowanie poszkodowanego, lecz wada konstrukcyjna pojazdu, ale też błędy zarządcy torowiska. Owszem, zachowanie pasażera można traktować jako przyczynienie się do szkody, jednak taka ocena nie oznacza obowiązku miarkowania wysokości odszkodowania.
Uwzględniając roszczenia powodów sąd przyznał im po 50 tys. złotych zadośćuczynienia za śmierć ojca.