Krótko i na temat, bo i tak jeszcze nie raz będzie okazja: w serwisie internetowym RCL pojawiła się ustawa (a właściwie jej projekt) wdrażająca dyrektywę 2019/790 w/s prawa autorskiego i praw pokrewnych na jednolitym rynku cyfrowym.
Z ciekawszych lub ważniejszych zmian, naprędce wyłuskanych:
- wśród definicji legalnych pojawia się „eksploracja tekstów i danych” („ich analiza przy zastosowaniu zautomatyzowanej techniki służącej do analizowania tekstów i danych w postaci cyfrowej w celu wygenerowania informacji obejmujących w szczególności wzorce, tendencje i korelacje”), ale też dostawcy usług udostępniania treści online — jest nim każdy podmiot, który świadczy elektronicznie usługi w zakresie przechowywania i udzielania publicznego dostępu do dużej liczby utworów (ale nie encyklopedie, repozytoria naukowe i edukacyjne, platformy tworzenia lub wymiany wolnego oprogramowania);
- projektowana ustawa wdrażająca dyrektywę w/s prawa autorskiego zakłada, iż dostawca usług udostępniania treści online będzie mógł rozpowszechniać utwory zamieszczane przez użytkowników wyłącznie za zgodą osoby uprawnionej do owych utworów (tj. twórcy, producenta, nabywcy praw majątkowych, etc.);
art. 21(4) ust. 1 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych (projekt)
Dostawcom usług udostępniania treści online wolno rozpowszechniać utwory zamieszczane przez użytkowników tych usług wyłącznie za zgodą uprawnionego, z zastrzeżeniem art. 21(5).
- wymóg uzyskania zgody uprawnionego będzie dotyczył także rozpowszechniania utworów w celach niezarobkowych, zaś w odniesieniu do danych pochodzących od użytkowników serwisu nie będzie miał zastosowania art. 14 uośude;
- dla jasności: obowiązek uzyskania zgody uprawnionego na rozpowszechnianie utworów obciążać będzie dostawcę usług online, a nie jego użytkowników (tych, którzy wgrywają pliki do serwisu);
- odpowiedzialność usługodawcy za naruszenie praw autorskich wskutek rozpowszechnienia utworów bez zezwolenia będzie się opierać na zasadzie ryzyka, zaś zwolnienie z odpowiedzialności będzie wymagać łącznego spełnienia szeregu przesłanek;
art. 21(5) ust. 1 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych (projekt)
W braku zgody uprawnionego, o której mowa w art. 21(4) ust. 1, dostawcy usług udostępniania treści online ponoszą odpowiedzialność za rozpowszechnianie utworów bez uprawnienia, chyba że wykażą, że:
1) dołożyli najwyższej staranności, aby uzyskać tę zgodę oraz
2) dołożyli najwyższej staranności — zgodnie z wysokimi standardami staranności zawodowej w sektorze — aby zapewnić brak dostępu do poszczególnych utworów, w odniesieniu do których uprawnieni przekazali dostawcom usług odpowiednie i niezbędne informacje, oraz
3) działali niezwłocznie po otrzymaniu od uprawnionych odpowiednio uzasadnionego żądania zablokowania dostępu do utworów, których dotyczy to żądanie, lub usunięcia ich ze swoich stron internetowych, a także dołożyli najwyższej staranności, aby zapewnić brak dostępu do tych utworów w przyszłości, na zasadach określonych w pkt 2.
- ciekawa wydaje mi się konieczność zapewnienia braku dostępu do utworów, co do których uprawniony zastrzegł, iż nie życzy i nie wyobraża sobie, by były rozpowszechniane w sieci (upraszczając: twórca/producent może wysłać do serwisów online zastrzeżenie, że „Biały Miś” jest nie do internetów już od dziś i pobite gary);
- projekt ustawy zaznacza, iż dostawcy nie mają obowiązku sprawdzania rozpowszechnianych treści (brzmi to nieco jak sprzeczność per se, bo przecież skoro mam obowiązek uzyskać zgodę uprawnionego na rozpowszechnianie utworu, to muszę ten plik sprawdzić… więc co mi po tym, że nie mam takiego obowiązku?);
- ustawa wdrażająca unijną dyrektywę w/s prawa autorskiego przewiduje zaostrzone zasady odpowiedzialności dla znaczniejszych rynkowo dostawców usług online — natomiast z wyłączenia odpowiedzialności nie będzie mógł skorzystać podmiot, którego „głównym celem jest podejmowanie lub ułatwianie działań naruszających prawa autorskie”;
- natomiast tak czy inaczej cała „współpraca” między dostawcami a podmiotami uprawnionymi nie może prowadzić do niedostępności utworów, które są zamieszczane na zasadzie dozwolonego użytku;
- zarazem każdy dostawca będzie musiał wdrożyć mechanizm składania skarg i rozstrzygania sporów dotyczących zablokowania dostępu do utworów;
- zaś sposób wdrożenia tych funkcjonalności co do zasady nie może prowadzić do identyfikacji indywidualnych użytkowników i przetwarzania ich danych osobowych, chyba że uprawnienie takie wynika z RODO, etc.;
- wśród sposobów korzystania z cudzej twórczości w ramach dozwolonego użytku pojawia się „eksploracja tekstów i danych” — jednak uprawniony będzie mógł zakazać korzystania ze swej twórczości poprzez stosowne zastrzeżenie (podobnie jak w art. 25 ust. 1 pkt 1 lit. b) pr.aut.);
art. 26(3) ust. 1 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych (projekt)
Wolno zwielokrotniać rozpowszechnione utwory w celu eksploracji tekstów i danych, chyba że uprawniony zastrzegł inaczej w odpowiedni sposób. W przypadku utworów publicznie udostępnionych w taki sposób, aby każdy mógł mieć do nich dostęp w miejscu i czasie przez siebie wybranym, zastrzeżenie to następuje za pomocą środków nadających się do odczytu maszynowego.
- całkiem przy okazji biblioteki, muzea, archiwa oraz instytucje kultury zyskać mają prawo do zwielokrotniania utworów w celu eksploracji tekstów i danych do celów badawczych; zwielokrotnione utwory muszą być prawidłowo zabezpieczone, a więc nie mogą być w żaden sposób udostępniane na zewnątrz;
- (tego nie mogę pominąć: eksploracja rozpowszechnionych baz danych pojawia się także w nowelizowanej ustawie o ochronie baz danych… a już myślałem, że wszyscy o niej zapomnieli na śmierć);
- projekt przewiduje także pewne ułatwienia w korzystaniu z utworów niedostępnych w handlu, tj. takich, które nie są dostępne publicznie w zakresie „zaspokajającym racjonalne potrzeby odbiorców”; obowiązkiem podmiotu zamierzającego korzystać z takiego będzie przeprowadzenie stosownych badań („w dobrej wierze i z należytą starannością”, acz czasem „wyrywkowych”), natomiast „upublicznienia” twórczości dokonywać będzie minister kultury, na podstawie wniosku instytucji dziedzictwa kulturowego lub organizacji zbiorowego zarządzania (uspokajam niespokojnych: uprawniony będzie mógł zażądać od powstrzymania się od korzystania z jego twórczości, a podmioty będą związane takim żądaniem);
- projektodawcy ustawy jakby pamiętali niegdysiejsze pierepałki Sapkowskiego z tantiemami do gier opartych na „Wiedźminie” — twórca zyskać ma prawo do regularnego otrzymywania od nabywcy praw lub licencjobiorcy informacji o przychodach z korzystania z utworu;
art. 47(1) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych (projekt)
Twórca ma prawo do regularnego otrzymywania od osoby, na którą przeniósł autorskie prawa majątkowe, lub od osoby, której udzielił licencji, albo ich następców prawnych, aktualnej informacji o bezpośrednich i pośrednich przychodach z korzystania z utworu oraz o wynagrodzeniu należnym w związku z tym korzystaniem, odrębnie dla każdego ze sposobów korzystania, w zakresie niezbędnym dla ustalenia wartości rynkowej praw przeniesionych albo stanowiących przedmiot licencji.
- informacja taka powinna być przekazywana „z regularnością adekwatną do specyfiki” korzystania z utworu, acz nie rzadziej niż raz w roku (natomiast uprawnienie do żądania informacji nie będzie przysługiwać twórcy, który udzielił „nieodpłatnej licencji udzielonej przez twórcę ogółowi społeczeństwa” — w sumie to bardzo ciekawe, że prawodawca dostrzega takich szaleńców);
- wśród praw pokrewnych pojawia się konstrukcja prawa do publikacji prasowych w zakresie korzystania przez dostawców usług społeczeństwa informacyjnego; co do zasady wyłączne prawa do publikacji prasowych przysługiwać będą wydawcy (w zakresie zwielokrotniania techniką cyfrową, publicznego udostępniania w internetach), acz z wyłączeniem m.in. prawa do linkowania (które wreszcie staje się bezdyskusyjnie legalne… ile to lat trwała bezsensowna gdybologia?), własnego użytku osobistego, niezwiązanego z działalnością gospodarczą, ale też „publikacji prasowych opublikowanych przed dniem 6 czerwca 2019 r.”;
- zawsze jednak twórcy publikacji prasowych przysługiwać będzie 50% wynagrodzenia uzyskiwanego przez wydawców z tytułu korzystania z tych praw (czyli dziennikarz, którego tekst będzie się dobrze sprzedawał w płatnym dostępie, ma prawo do dodatkowych tantiem);
- prawa do publikacji prasowych mają wygasać z upływem dwóch lat od roku, w którym doszło do pierwszej publikacji (oczami wyobraźni już widzę spory: czy to oznacza, że wygasają prawa autorskie do wszystkich tekstów dziennikarskich?);
- (dla przypomnienia: transpozycja ustawy miała nastąpić do 7 czerwca 2021 r., ale w tzw. międzyczasie Polska skarżyła ją do TSUE — natomiast oczywiście 30-dniowe vacatio legis się należy).
Zamiast komentarza: projektowana ustawa wdrażająca dyrektywę w/s prawa autorskiego budzi we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony szanuję i rozumiem twórców, wydaje mi się też, że nie można pomijać łatwości i braku obciachu, z jakim naruszane są ich prawa w sieci. Z drugiej jednak dostrzegam także pewnego rodzaju ryzyko, iż w fazie błędów i wypaczeń nowe prawo może być wykorzystywane w dość nieszczególny sposób — no a dostawcom usług udostępniania treści online to w ogóle nie zazdroszczę…