Czy indeksacja kredytu walutowego średnim kursem NBP plus marża banku to klauzula abuzywna? Czy jednak w istocie mamy tu dwa odrębne postanowienia umowne, z których podważyć można tylko to nietransparentne i narzucone konsumentowi? I, wcale nie na marginesie: czy zasada związania sądu treścią roszczenia powoda oznacza, że sąd jest związany także żądaniem błędnie określonym? (wyrok Sądu Najwyższego z 1 czerwca 2022 r., II CSKP 364/22).
Sprawa zaczęła się od zaciągniętego kredytu indeksowanego do franka szwajcarskiego, w umowie bank podał jako podstawę indeksacji średni kurs NBP, powiększony o własną marżę. Zdaniem kredytobiorców zastrzeżenie dowolnego ustalania przez bank wysokości spreadu stanowił klauzulę abuzywną, zatem pozwali bank o ustalenie, iż nie wiążą ich postanowienia umowy „wraz z załącznikami, w szczególności w postaci regulaminu” oraz o zwrot nadpłaconych rat jako świadczenia nienależnego.
Sąd I instancji ocenił, że indeksacja kursem średnim NBP plus marża kredytodawcy nie jest postanowieniem niedozwolonym. Natomiast sąd odwoławczy doszedł do przekonania, że wprawdzie cały sposób przeliczenia kursu franka szwajcarskiego mógłby być oceniany jako sprzeczny z dobrymi obyczajami i naruszający interesy konsumenta — jednak usunięcie spornych postanowień prowadziłoby do pozostawienia w obrocie prawnym umowy niezrozumiałej i częściowo niewykonalnej, ponieważ kredyt złotowy byłby nadal oprocentowany stopą procentową właściwą dla CHF. Rzecz byłaby prosta, gdyby pozew dotyczył nieważności umowy, ale związany żądaniem sąd nie może wychodzić poza jego zakres, więc tak sformułowane powództwo zostało oddalone.
Sąd Najwyższy poszedł do sprawy jeszcze inaczej. Otóż sposób ustalania kursu przez bank de facto opiera się na dwóch odrębnych warunkach: średnim kursie CHF stosowanym przez NBP powiększonym o marżę banku. Zastrzeżenie pozwalające bankowi na arbitralne, jednostronne i nietransparentne ustalanie spreadu jest klauzulą abuzywną — ale sama w sobie indeksacja przyjętym przez NBP średnim kursem franka szwajcarskiego nie jest postanowieniem niedozwolonym. Oznacza to, że po eliminacji klauzuli niedozwolonej umowa nadal może wiązać strony w pozostałym zakresie (art. 358(1) par. 2 kc; dla niedowiarków: „usunięcie wskazanego postanowienia odnoszącego się do marży banku oznacza, iż w stosunkach stron wiążący powinien być kurs średni NBP. Skutkiem tego dalsze trwanie umów łączących pozwanego z powodami jest obiektywnie możliwe”; SN powołał się przy tym na dwa „polskie” wyroki TSUE, tj. z 29 kwietnia 2021 r. w/s Bank BPH, C‑19/20 i z 3 października 2019 r., C‑260/18).
Jak jednak wybrnąć z sytuacji, kiedy strona powodowa właściwie ma rację, ale sprawę przegrywa ze względu na kruczki? Otóż owszem, w sporze nie można pomijać uwarunkowań proceduralnych, w tym przepisu zakazującego orzekać ponad żądanie — sąd może ustalać treść roszczeń, ale wykładnia ta nie może prowadzić do orzekania ponad żądanie powoda, nawet jeśli jest to dlań korzystne. Tu jednak SN posłużył się pewnego rodzaju fortelem: otóż zauważył, że treść żądania była na tyle ogólnikowa i nieprecyzyjna, że uniemożliwiała pozwanemu bankowi skuteczne podjęcie obrony, a sądowi prawidłowe skonkretyzowanie sentencji wyroku (powodowie wnieśli o ustalenie „niezwiązania postanowieniami dotyczącymi indeksowania kwoty kredytu oraz rat kapitałowoodsetkowych, a w szczególności zawartymi” we wskazanych paragrafach umowy). Ba, niektórzy próbują nawet przekonywać, iż powództwo o ustalenie nieistnienia stosunku prawnego oznacza — „w ramach skrótu myślowego” — żądanie ustalenia nieważności całej umowy — zaś niezależnie od tego, iż SN z tym poglądem się nie zgadza, konsekwencją błędnie sformułowanego żądania jest konieczność wezwania powodów do sprecyzowania żądania.
Z tego względu SN uchylił oba wydane w sprawie orzeczenia i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania w I instancji.
Zamiast komentarza: to bardzo miło, że Sąd Najwyższy „pomaga” w ten sposób kredytobiorcom dochodzącym swych praw przed sądami (pozew był z wiosny 2017 r., kiedy pewne koncepcje jeszcze się kluły) — aczkolwiek czy tylko ja mam wrażenie, że ślepe podążanie za podpowiedzią w uzasadnieniu może wywieść kredytobiorców na manowce? Skoro SN wyraźnie powiedział, że indeksacja średnim kursem NBP nie jest klauzulą niedozwoloną, zaś wszystko wskazuje na to, że wystarczy samo usunięcie postanowień o marży bankowej, to brnięcie w nieważność znów może skończyć się kłopotami? (Druga obserwacja: SN rewelacyjnie szybko opublikował uzasadnienie wyroku, czyżby właśnie po to, żeby powodowie — zdziwieni wezwaniem do sprecyzowania żądania — byli w stanie skorzystać ze „ściągawki”?)
Natomiast to, co niewątpliwie cieszy w aktualnej postawie unieważnieniomanii: wyraźne powiedzenie, że sama w sobie indeksacja kredytu średnim kursem franka szwajcarskiego stosowanym przez NBP nie oznacza niedozwolonego postanowienia umownego — wszystko co odpada, to z czapy wylosowana marża banku.