Kwestia jak powinno wyglądać prawidłowe i bezpieczne (pod względem prawnym) korzystanie ze zdjęć udostępnianych na licencji Creative Commons dość regularnie wraca tu i ówdzie, zatem postanowiłem zebrać garstkę mych przemyśleń i podzielić się nimi z P.T. Czytelnikami za pośrednictwem tutejszych łamów.
Tytułem krótkiego wstępu, bądź też przypomnienia: licencje Creative Commons to, w największym możliwym uproszczeniu, ustandaryzowane treści umów upoważniających odbiorców do możliwie szerokiego korzystania z cudzej twórczości. Podkreślam: możliwie szerokiego, czyli decydując się na zastosowanie licencji CC twórca musi brać pod uwagę, że co do zasady zgadza się dość na swobodną i zasadniczo bezpłatną eksploatację jego utworów (ergo CC jest zaprzeczeniem kopyrajtu i © w kółeczku). Potrzeba standaryzacji wynika ze słusznego założenia, że każdy może się tak umawiać, jak lubi, ale trudno wymagać od kogoś, kto „daje”, żeby się jeszcze wymóżdżał lub płacił prawnikom, żeby mu to tak sformułowali, żeby wszystko było jasne dla każdego. (A gdyby ktoś przytomnie pytał „gdzie ta umowa?”, to łaskawie przypomnę, że nie ma obowiązku pisemnego podpisywania umów na wszystko — zaś licencja niewyłączna nie musi mieć formy pisemnej (a contrario art. 67 ust. 5 pr.aut.).)
Licencji typu Creative Commons jest kilka, dzięki czemu dla każdego znajdzie się coś dobrego. Osobiście bardzo je lubię, bo dzięki nim mogę mieć nadzieję, że może nie cała moja pstrykotwórczość i dźwiganie aparatu pójdzie na marne i może czasem się komuś do czegoś przyda. Stąd też wytrawne oko łatwo dostrzeże, że zdobiące niekiedy niniejsze „Czasopismo” pstryki zawsze są podpisywane nazwiskiem autora (zwykle niżej podpisanego, niekiedy jego Małżonki), a także rozpowszechniane na jednej z dwóch licencji typu Creative Commons:
- nieco lepsze ujęcia udostępniam na licencji CC-BY-SA, czyli Uznanie autorstwa — Na tych samych warunkach — która pozwala na kopiowanie i rozpowszechnianie utworu przez dowolną osobę, w dowolny sposób (nawet komercyjny), włącznie z prawem do opracowań utworu, pod warunkiem, że korzystający poda nazwisko twórcy (licencje CC zawsze pozbawiają autorskich praw majątkowych, ale nie zawsze uszczuplają autorskie prawa osobiste twórcy), a publikowane prace będą na tej samej licencji;
- pierdoły (coś o czym myślę per pakszoty, etc.) wrzucam na licencji CC-BY, czyli Uznanie autorstwa — czyli nadal pozwalam na kopiowanie, rozpowszechnianie (także komercyjne), pod moim nazwiskiem, acz bez konieczności stosowania licencji CC do prac przetworzonych przez korzystającego (w sumie sam się zastanawiam dlaczego kiedyś zdecydowałem się na wybór takiej umowy);
- (jak ktoś potrzebuje, to są też licencje CC wykluczające korzystanie komercyjne czy utwory zależne — a wyróżnia się niewątpliwie CC0 czyli Przekazanie do Domeny Publicznej).
A teraz garść podpowiedzi dla decydujących się na korzystanie ze zdjęć rozpowszechnianych na licencji Creative Commons, w formie krótkiego Q&A:
- czy wykorzystujący utwory udostępniane na licencji CC musi coś twórcy płacić? — nie, każda CC jest licencją bezpłatną, czyli eksploatujący nie ma obowiązku odprowadzania żadnych honorariów, tantiem, wynagrodzenia (natomiast twórca może „na boku” licencjonować utwór za odpłatnością);
- czy dozwolone jest komercyjne wykorzystywanie utworów? — trudności w wykładni mogą brać się z potencjalnych rozbieżności w tłumaczeniu pojęć commercial / noncommercial (z jednej strony oznacza to reklamę, z drugiej zaś można pytać czy komercyjnie korzysta z utworu portal, który jest nastawiony na zysk); lektura treści licencji podpowiada, że chodzi tu o brak gratyfikacji po stronie korzystającego („no payment of monetary compensation”);
- (co moim zdaniem oznacza, że licencje „NC” nie wykluczają publikacji w komercyjnym serwisie internetowym, ani nawet użycia pracy jako elementu reklamy);
- czy licencja Creative Commons obejmuje także zgodę na rozpowszechnianie wizerunku? — nie; oznacza to, że na gruncie prawa polskiego można tylko tyle, ile jest dozwolone z mocy prawa, zatem jeśli jakaś fotografia prezentuje czyjąś buźkę, być może trzeba (i) rozważyć takie przetworzenie opublikowanej fotografii, by ów wizerunek zniknął; ale też należy pamiętać, że (ii) korzystanie z utworu nie polega wyłącznie na jego publikacji (przypomnę, że art. 81 pr.aut. ogranicza tylko „rozpowszechnianie wizerunku”).
Podsumowując: jeśli fotografujesz nie do szuflady i chciałbyś zobaczyć swoje zdjęcia tu i ówdzie — wrzucaj je do sieci na licencji CC. Jeśli potrzebujesz fajnych i darmowych zdjęć do swojego projektu — szukaj tych udostępnianych na licencji CC.
[Pomyślałem Sobie] że chyba jednak muszę pomyśleć i coś zmienić ;-)
(fotki czysto ilustracyjne, fot. Olgierd Rudak, CC-BY 2.0)