Są rzeczy, których na tutejszych łamach przeoczyć nie można, zwłaszcza jeśli mam wrażenie, że chętnie bym przyklasnął — ale wychodzi na to, że bym co najwyżej przeklął. Takie oto myśli nachodzą mnie po lekturze przedstawionego przez posłów PiS projektu nowelizacji ustawy zasadniczej przewidującej likwidację immunitetu formalnego przysługującego m.in. parlamentarzystom sędziom — oraz radykalne ograniczenie immunitetu materialnego (projekt ustawy o zmianie Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej oraz projekt ustawy o zmianie ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora).
Dalej będzie w punktach, jak zawsze:
- dla krótkiego przypomnienia: immunitet formalny to instytucja ograniczająca możliwość pociągnięcia osoby piastującej określone stanowisko do odpowiedzialności karnej, ograniczenie to zwykle polega na konieczności uzyskania zgody na ściganie jakiegoś gremium (Izby Poselskiej w przypadku posła, Senatu w przypadku senatora, jakiegoś tam sądu w przypadku sędziego, etc.,etc.), a celem jest wykluczenie możliwości wpływu na osobę sprawującą władzę publiczną ze strony innych osób (czytaj: prokuratury, która jako ciało zwykle jakoś tam upolitycznione może być zainteresowana choćby postraszeniem posła, sędziego czy jakiegoś prokuratora);
- immunitet materialny natomiast przysługuje wyłącznie parlamentarzystom — ogólnie chroni swobodę wykonywania przez deputowanego jego funkcji prawodawczych i kontrolnych, np. przed próbą ścigania za działania podejmowane w związku ze sprawowaniem mandatu (mała dygresja: parliamentary privilege pozwala członkom brytyjskiej Izby Gmin na głośne powiedzenie rzeczy, których nikomu innemu powiedzieć nie wolno; ślady immunitetu materialnego można dostrzec w założeniu, że pełnomocnik procesowy nie ponosi odpowiedzialności za niektóre sformułowania w piśmie procesowym, etc.);
- tak rozumiany immunitet formalny rzeczywiście można krytykować — zwłaszcza wówczas, jeśli się słyszy o pijanym pośle lub o przekręciarzu, który nie może być pociągnięty do odpowiedzialności bez zgody izby, a także wówczas, kiedy posłowie dopisują sobie rzeczy, których nie ma w Konstytucji (wyrok TK z 21 kwietnia 2016 r., K 2/14); immunitet materialny można krytykować o tyle, o ile poseł czy senator wykorzystuje mandat do różnych brudnych gierek (por. „Czy immunitet poselski chroni przed odpowiedzialnością za obrażanie innych osób z mównicy sejmowej?”);
- polskie społeczeństwo jest dość egalitarne (werbalnie), zatem wychodząc naprzeciwko oczekiwaniom, toteż zgłoszony projekt prawa mówi: ma być bardzo radykalne ograniczenie zakresu immunitetu materialnego, który nie będzie już dotyczył postępowań prokuratorskich;
art. 105 ust. 1 Konstytucji RP (projekt dodaje ostatnie zdanie)
Poseł nie może być pociągnięty do odpowiedzialności za swoją działalność wchodzącą w zakres sprawowania mandatu poselskiego ani w czasie jego trwania, ani po jego wygaśnięciu. Za taką działalność poseł odpowiada wyłącznie przed Sejmem, a w przypadku naruszenia praw osób trzecich może być pociągnięty do odpowiedzialności sądowej tylko za zgodą Sejmu. Zgoda Sejmu nie jest wymagana, jeśli postępowanie wszczyna się z oskarżenia publicznego.
- jak rozumieć tę propozycję? ano bardzo prosto: jeśli (było nie było ręcznie sterowana przez polityka) prokuratura stwierdzi, że jakieś działania posła czy senatora, choćby i związane z wykonywaniem mandatu, naruszyło prawa innej osoby, to wszczyna postępowanie karne — i po prostu jedzie z koksem;
- tu nie trzeba doktoratu z politologii, by dostrzec potencjalne scenariusze: będzie narzekał z mównicy poseł na ministra (dajmy na to ministra Sasina i jego wybory kopertowe), to kolega z rządu pomoże — poleci podwładnemu prokuratorowi zająć się sprawą i ścigać posła (dla przypomnienia: prokurator może z urzędu zająć się nawet sprawami ściganymi z oskarżenia prywatnego); upraszczając: morda w kubeł, ruki pa szwam;
- drugą sprawą jest likwidacja immunitetu formalnego: aktualny zakaz pociągnięcia posła czy senatora do odpowiedzialności karnej bez podjęcia przez jego kolegów stosownej uchwały ma być zastąpiony lakonicznym zdaniem — jeśli poseł zostanie zatrzymany lub aresztowany, niezwłocznie powiadamia się o tym Marszałka odpowiedniej izby;
art. 105 ust. 2 Konstytucji RP (brzmienie aktualne)
Od dnia ogłoszenia wyników wyborów do dnia wygaśnięcia mandatu poseł nie może być pociągnięty bez zgody Sejmu do odpowiedzialności karnej.
art. 105 ust. 2 Konstytucji RP (projekt)
W przypadku zatrzymania lub aresztowania posła niezwłocznie powiadamia się o tym Marszałka Sejmu.
- ten kij ma dwa końce, bo z jednej strony oczywiście rację mają projektodawcy, że „instytucja immunitetu jest nadużywana do unikania odpowiedzialności karnej” — z drugiej jednak nie potrafię oprzeć się wrażeniu, że pełna likwidacja immunitetu formalnego może skłonić upolitycznione organy ścigania do nadużywania swych prerogatyw do wpływania na funkcjonowanie parlamentu;
- scenariusz byłby prosty: szykuje się jakieś ważne głosowanie — a tu się okazuje, że poseł taki a taki coś kiedyś nabroił, więc się go zatrzymuje do wyjaśnienia (i niech mi nikt nie mówi, że aktualnie policja nie potrafi wyczyniać cudów na zamówienie polityczne);
- jeszcze gorzej, że projekt przewiduje zniesienie immunitetu sędziowskiego (w tym także sędziów tzw. Trybunału Konstytucyjnego i Trybunału Stanu) — zamiast dotychczasowej zasady, że oskarżenie lub pozbawienie wolności sędziego wymaga przejścia przez pewne procedury, ma być prosto jak w trzydziestym trzecim: w przypadku zatrzymania lub aresztowania sędziego powiadamia się prezesa sądu i już;
- dla jasności: immunitet sędziowski jest jednym z elementów gwarantujących niezawisłość sędziowską i niezależność wymiaru sprawiedliwości — i nawet jeśli pewne procedury można krytykować i nawet jeśli należałoby je zmienić, to może niekoniecznie poprzez wylanie dziecka z kąpielą;
art. 181 Konstytucji RP (brzmienie aktualne)
Sędzia nie może być, bez uprzedniej zgody sądu określonego w ustawie, pociągnięty do odpowiedzialności karnej ani pozbawiony wolności. Sędzia nie może być zatrzymany lub aresztowany, z wyjątkiem ujęcia go na gorącym uczynku przestępstwa, jeżeli jego zatrzymanie jest niezbędne do zapewnienia prawidłowego toku postępowania. O zatrzymaniu niezwłocznie powiadamia się prezesa właściwego miejscowo sądu, który może nakazać natychmiastowe zwolnienie zatrzymanego.
art. 181 Konstytucji RP (projekt)
W przypadku zatrzymania lub aresztowania sędziego niezwłocznie powiadamia się o tym prezesa właściwego miejscowo sądu.
- reasumując: mamy oto projekt zmian w Konstytucji, który przewiduje pewnego rodzaju nierównowagę władz na korzyść prokuratury kierowanej przez Prokuratora Generalnego (będącego przy okazji Ministrem Sprawiedliwości) — i to mi się akurat cholernie w tym wszystkim nie podoba;
- (wracając jeszcze na chwilę do tych posłów i senatorów: jakbym był takim posłem-ministrem Sasinem, też bym się nie cieszył, bo z jednej strony propozycja nic nie zmienia jeśli chodzi o votum nieufności — ale przed odpowiedzialnością za ewentualne wybryki ministerialne immunitet poselski też chroni, więc jak się Naczelnik Państwa wkurzy, to wiadomo, że nie wiadomo…);
- (skądinąd Naczelnik Państwa też nie będzie mógł się czuć bezpieczny — bo jak się Prokurator Generalny wkurzy, to też go wsadzi, a jak posłowie będą chcieli zareagować, to… nie, nie mam wyobraźni Remigiusza Mroza, więc nie będę rozwijał tematu ;-)
Od kiedy to wszystko? Ano projekt zakłada, iż zmiany w Konstytucji miałyby wejść w życie „w dniu rozpoczęcia kadencji Sejmu następującej po kadencji, w czasie której została ogłoszona” (w tym samym czasie zaczęłyby obowiązywać zmiany w immunitetach osób sprawujących inne funkcje) — i chociaż ta zasada nie jest zła (można by ją zastosować np. w przypadku podwyżek diet i wynagrodzeń poselskich), to jest to też chyba dowód, że w ten sposób politycy PiS chcą odkurzyć dawny mit tych prawych, uczciwych i sprawiedliwych…