Zagadnął mnie P.T. Czytelnik co ja sobie myślę o „Lex Kaczyński”, czyli projektowanej nowelizacji kodeksu postępowania cywilnego przewidującej, iż przymusowa publikacja przeprosin za naruszenie dóbr osobistych będzie miała miejsce tylko w Monitorze Sądowym i Gospodarczym — pod warunkiem, że pozwany zignoruje orzeczenie i nie wykona dobrowolnie tego, co mu sąd nakaże.
Dalej będzie w skrócie, ab ovo ad mala:
- aktualnie stan rzeczy prezentuje się następująco: w przypadku bezprawnego naruszenia dóbr osobistych sąd może nakazać publikację przeprosin w prasie („….ażeby złożyła oświadczenie odpowiedniej treści i w odpowiedniej formie”, art. 24 par. 1 kc);
- jest to zobowiązanie czynienia, zatem w przypadku problemu z wykonaniem nakazu (zwłoki dłużnika polegającej na braku zamieszczenia owego oświadczenia) wierzyciel może żądać sądowego upoważnienia do wykonania tej czynności na koszt dłużnika (czyli może sam zamówić taką publikację, a rachunkiem obciążyć przegrywającego, art. 480 par. 1 kc);
- cena takich publikacji jest zwykle niemała, trudno zatem liczyć, by poszkodowany „pożyczał” pieniądze sprawcy naruszenia, zatem w orzecznictwie utarł się pogląd, że wierzyciel może wystąpić do sądu o przyznanie mu sumy potrzebnej do zamówienia ogłoszenia (art. 1049 par. 1 kpc, por. uchwała SN z 17 lutego 2016 r., III CZP 106/15);
- ta koncepcja wymagała pewnego przełamania psychicznego: można przecież powiedzieć, że przeprosiny są wówczas przeprosinami, jeśli złożył je ten, kto miał przeprosić — i nie da się ich zastąpić oświadczeniem pochodzącym od innej osoby złożonym „w imieniu” właściwego nadawcy;
- i teraz pojawia się osławiona nowelizacja kpc (która ponoć miała na celu odkręcenie nie mniej osławionej grubej nowelizacji kpc, ale wszystko wskazuje, że nie tylko), a w nim przepis kwalifikujący przeprosiny za naruszenie dóbr osobistych jako czynność niezastępowalną (tj. takiej, której wierzyciel nie może wykonać za dłużnika) — ale też decydujący, że jeśli sprawca naruszenia się zaprze i nie przeprosi dobrowolnie, to sąd… zasadniczo pójdzie mu na rękę;
art. 1050 par. 4 kodeksu postępowania cywilnego (dodany ustawą z 26 stycznia 2023 r. o zmianie ustawy — Kodeks postępowania cywilnego oraz niektórych innych ustaw)
Jeżeli w sprawach o naruszenie dóbr osobistych dłużnik nie składa oświadczenia odpowiedniej treści i w odpowiedniej formie, pomimo wyznaczenia terminu do jego złożenia i zagrożenia mu grzywną, sąd wymierzy dłużnikowi grzywnę do piętnastu tysięcy złotych i nakaże zamieszczenie w Monitorze Sądowym i Gospodarczym na koszt dłużnika ogłoszenia odpowiadającego treści wymaganego oświadczenia i we właściwej dla niego formie. Przepisów art. 1052 i art. 1053 nie stosuje się. Zamieszczenie w Monitorze Sądowym i Gospodarczym ogłoszenia, o którym mowa w zdaniu pierwszym, skutkuje — w objętym ogłoszeniem zakresie — wygaśnięciem roszczenia stwierdzonego tytułem wykonawczym.
- po zmianach egzekucja niewykonanych przeprosin ma wyglądać następująco: odmowa dobrowolnego złożenia oświadczenia będzie skutkowała wymierzeniem przez sąd grzywny do 15 tys. złotych oraz nakazaniem zamieszczenia oświadczenia w Monitorze Sądowym i Gospodarczym;
- za ogłoszenie w MSiG zapłaci dłużnik (nie wiadomo ile, być może „licząc po 0,70 zł za jeden znak” — ale „opłata za zamieszczenie w Monitorze Sądowym i Gospodarczym ogłoszenia lub obwieszczenia nie może być wyższa niż 20% minimalnego wynagrodzenia za pracę”, jak mówi ustawa deregulacyjna) — o tyle się opłaci, że MSiG i tak nikt nie czyta, jeśli naprawdę nie musi, koszt będzie tańszy niż w popularnych portalach internetowych — a zamieszczenie ogłoszenia skutkować będzie wygaśnięcie roszczenia, czyli wierzyciel nie będzie mógł domagać się wykonania tego, co pierwotnie nakazał sąd;
- (wcale nie na marginesie zaczynam się zastanawiać jak należy zrozumieć sformułowanie „sąd… nakaże zamieszczenie”: gdyby publikację zorganizować sąd, to by było „sąd zamieszcza”, ale skoro „nakaże”, to znów dłużnikowi, który przecież raz już nie wykonał orzeczenia… i tak da capo al fine?);
- traf chciał, że wszystko to dzieje się niedługo po tym, jak Jarosław Kaczyński odmówił dobrowolnego wykonania wyroku nakazującego przeproszenie Radosława Sikorskiego (bo na pokrycie kosztów ogłoszenia wykupionego w Onecie musiałby sprzedać dom; to jest oczywiście zgodne z teorią Zbigniewa Ziobry, że „obywatel nie musi szanować wyroków wydawanych przez sądy”) — w państwie mafijnym PiS to zupełna norma, że jak łamiesz prawo, to prawo dostosowuje się do ciebie — jak nie jakaś abolicja, to umorzenie, to ułaskawienie, to nowelizacja, więc publikacja przeprosin w za publiczne obsmarowanie w niepublicznym Monitorze Sądowym i Gospodarczym to i tak mały pikuś;
- aha, jakby ktoś miał wątpliwości: wprawdzie nowelizacja kpc zasadniczo wejdzie w życie po 3-miesięcznym vacatio legis, ale „Lex Kaczyński” już po 14 dniach od promulgacji — i zasadniczo „do spraw wszczętych i niezakończonych przed dniem wejścia w życie niniejszej ustawy” stosować będzie się przepisy dotychczasowe…
- …ale „Lex Kaczyński” jest na tyle wyjątkowym unormowaniem, że zastępcza publikacja przeprosin w Monitorze Sądowym i Gospodarczym będzie dotyczyła także postępowań egzekucyjnych, które już są w toku — mafijne państwo PiS w pełnej krasie…
art. 19 ust. 5 ustawy z 26 stycznia 2023 r. o zmianie ustawy – Kodeks postępowania cywilnego oraz niektórych innych ustaw
W sprawach o naruszenie dóbr osobistych wszczętych na podstawie przepisów art. 1049 ustawy zmienianej w art. 1 i niezakończonych przed dniem wejścia w życie art. 1 pkt 145, stosuje się przepis art. 1050 § 4 ustawy zmienianej w art. 1.
Zamiast komentarza: zacznę może od nawiązania do mojego ulubionego przykładu patologii, czyli angielskiego modelu defamation law (znam tylko z mediów, więc linkuję do mediów: ’Ukraine war ‘opening eyes’ to need to reform England’s libel laws, says lawyer’) — to jest kierunek, którego z pewnością musimy unikać, nie tylko w imię wolności słowa. Przyznam też, że dziwię się widywanym nie tak rzadko w uzasadnieniach wywodom w stylu „skoro coś powiedział, a prasa stugębna uniosła i poniosła w siną dal”, to pozwany będzie przepraszał nie tylko w radiu/gazecie/portalu, w którym naplótł głupot, ale i w innych mediach. Irytują mnie też troszkę informację, że duże portale winszują sobie za zamieszczenie takich oświadczeń znacznie więcej, niż za powierzchnię reklamową (bo liczy się to od cenników, a agencje reklamowe mają rabaty). Słowem: coś tu nie gra, że niemajątkowy środek usunięcia skutków naruszenia dóbr osobistych staje się niezwykle dotkliwym ekonomicznie…
…ale też pieruńsko mi nie gra, że władza polityczna bierze się za problem w najgorszy możliwy sposób: po pierwsze wtedy, kiedy się okazuje, że problem z wykonaniem orzeczenia ma najbardziej prawy ze sprawiedliwych — po drugie na myśl o tym, że przeprosiny za medialne, stugębne obsmarowanie, będą zamieszczane w tak niepoczytnym publikatorze jakim jest Monitor Sądowy i Gospodarczy.