A teraz coś z nieco innej beczki czyli kilka zdań o tym czy określenie „FUCKING AWESOME” może być zarejestrowane jako znak towarowy? Czy jednak to sformułowanie jest wulgarne? A może jako wulgarne postrzegają je tylko te osoby, które dość pobieżnie znają język angielski? Zatem może należałoby uznać je za nijakie — bo właściwie mówi tylko o rzekomej „niesamowitej wspaniałości” towarów? (wyrok Sądu UE z 15 marca 2023 r. w/s FA World Entertainment Inc. vs. EUIPO, T-178/22).
Sprawa zaczęła się od złożonego przez kalifornijską spółkę FA World Entertainment Inc. wniosku o rejestrację unijnego znaku towarowego „FUCKING AWESOME” (wniosek nr 1564573), m.in. dla takich towarów jak skateboardy, okulary, plecaki i odzież. We wniosku firma powołała się na dwa analogiczne znaki towarowe zarejestrowane w United States Patent and Trademark Office (nr 90210698 oraz 90210704).
Ekspert EUIPO we wstępnej decyzji uznał, że określenie FUCKING AWESOME nie może być zarejestrowane jako znak towarowy, ponieważ jest wulgarne i brak mu jakiegokolwiek odróżniającego charakteru. Odwołanie od odmowy rejestracji okazało się o tyle skuteczne, że urząd stwierdził, że to sformułowanie jest zaledwie delikatnie wulgarne — acz rzeczywiście brak mu zdolności odróżniającej.
art. 7 ust. 1 i 2 rozporządzenia 2017/1001 w/s znaku towarowego UE
1. Nie są rejestrowane:
b) znaki towarowe, które pozbawione są jakiegokolwiek odróżniającego charakteru; (…)
f) znaki towarowe, które są sprzeczne z porządkiem publicznym lub z dobrymi obyczajami; (…)
2. Ustęp 1 stosuje się bez względu na fakt, że podstawy odmowy rejestracji istnieją tylko w części Unii.
W skardze na tę decyzję FA World Entertainment Inc. podkreślił, że problem wynika z braku zrozumienia frazy FUCKING AWESOME na gruncie lingwistycznym: chociaż wszystkim się zdaje, że znają język angielski, jej prawidłowe odczytanie wymaga pojęcia różnicy między czasownikiem „fuck” i przymiotnikiem „fucking”. Jako slogan reklamowy oznaczenie to wyraża zatem coś co jest nieprawdopodobnie i wyjątkowo — wspaniałe i wyśmienite (potocznie rzecz ujmując: „zajebiście dobre”).
Odnosząc się do tych zarzutów Sąd UE zwrócił uwagę, że roztrząsanie językowych niuansów o tyle jest bez znaczenia, że język angielski jest językiem urzędowym w Irlandii i na Malcie, zatem należy przyjąć, że przynajmniej obywatele tych państw są English-speaking, a zatem umieją należycie zrozumieć znaczenie określenia — zaś odmowa rejestracji znaku towarowego może nastąpić wyłącznie ze względu na to, że przesłanka odmowy zachodzi tylko w niektórych państwach UE.
Niezależnie od tego Sąd podzielił stanowisko EUIPO odnośnie braku zdolności odróżniającej zgłoszonego znaku towarowego: określenie FUCKING AWESOME nijak nie odnosi się do produktów oferowanych przez wnioskodawcę, zaś w istocie sprowadza się do wskazania jakości towarów (por. art. 129(1) ust. 1 pkt 3 pwp). Sęk w tym, że jakkolwiek je odczytywać (jako wulgarne lub tylko troszkę), zbitka wyrazów „fucking” i „awesome” nie jest w żaden sposób oryginalna i nie może być uznana jako gra słów.
Nie ma przy tym znaczenia, że taki znak towarowy został zarejestrowany w Stanach Zjednoczonych, albowiem nietrafne jest porównywanie decyzji różnych organów podjętych pod rządami prawa z różnych państw.
Zamiast komentarza: przyznam, że w ostatnim czasie coraz mniej rozumiem problemat braku zdolności odróżniającej. Wydaje mi się, że dziś, bazując na takiej argumentacji, EUIPO powinien odmówić rejestracji np. znaku „Apple” — bo jakby na to nie patrzeć też nic nie mówi o produktach nim oznaczanych.