Ela Sidi, „Izrael oswojony” (recenzja)

Tak jak mniejszą wiarę pokładam w testy z serii „ponosił / pojeździł tydzień i napisał co mu się przyśniło”, podobnie cenię reportaże napisane przez autorów z zewnątrz, ale którzy mieli czas na przyjrzenie się materii z wewnątrz. Taką osobą jest Ela Sidi: Polka, która będąc młodą dziewczyną, na początku l. 90-tych wyszła za mąż za Izraelczyka i osiedliła się w Izraelu. Zaś „Izrael oswojony” jest trzech dekad obserwacji — od środka, ale jednak z zewnątrz, bo chociaż autorka ma już obywatelstwo izraelskie, nadal nie jest do końca „swoja” (także dla rodziny męża — a to dlatego, że według hebrajskiej tradycji obywatelstwo dziedziczy się po matce, więc dzieci Żyda urodzone z matki-Polki… wiadomo).

Dalej będzie w punktach, bo mianowicie tak mi zawsze prościej:

  • niewielka społeczność Izraela jest niezwykle podzielona: mieszkają w nim obok Żydzi i Arabowie, a ponadto Beduini i Druzowie; na podziały narodowościowe nakładają się kwestie urzędowe: na stałe mieszkają bowiem tam nie tylko Izraelczycy, ale także osoby nie posiadające obywatelstwa tego kraju (w tym pewna grupa Palestyńczyków, którym obywatelstwo to odebrano po wojnie w 1948 r.) — przy czym konstytucyjnie Izrael jest „państwem narodu żydowskiego”;
  • dość istotne podziały dotyczą samego narodu żydowskiego, na który składają się dwa odłamy: aszkenazyjczycy (emigranci z Europy Środkowej i Wschodniej) i sefardyjczycy (Żydzi hiszpańscy i bałkańscy, a także pochodzący z Afryki Północnej i Azji Środkowej); te podziały mają niestety pewien wydźwięk rasowy, ponieważ sefardyjczyków niejednokrotnie traktuje się znacznie gorzej (linia podziału przebiega oczywiście w/g kryterium „biali” versus „czarni”, a najgorzej ma najświeższa migracja z Etiopii);
  • wszyscy Żydzi w Izraelu są migrantami, jedna różni też ich czas osiedlenia: wyróżnia się pięć przedwojennych pionierskich aliji do Palestyny oraz ileś tam powojennych do Izraela, w tym kilka aliji „polskich” („kielecka”, „gomułkowska” po 1956 r., marcowa z 1968 r., etc. — były to czasy, kiedy w Izraelu dość swobodnie można było się dogadać po polsku — co ciekawe potomkowie tamtych migrantów nadal często uważają siebie za פולנים), a także migracje ze Związku Sowieckiego z przełomu l. 80-90-tych XX wieku (mnie się od razu przypominają spiskowe teorie wyłożone w książce „Druga Wojna Światowa. Inna historia” — sęk w tym, że rzeczywiście syjoniści marzyli o utworzeniu w Palestynie państwa żydowskiego i pod tym względem ich zamierzenia nie odbiegały nader znacząco od wykrzykujących „Żydzi na Madagaskar” (tę afrykańską wyspę także rozważano — przecież deklaracja Balfoura równie dobrze mogła wskazywać inny punkt na globusie);
  • istotne są także podziały religijne — historyczna podbudowa państwa to lewicowy syjonizm (w 1948 r. mniej niż 10% żydowskich mieszkańców Izraela była religijna), ale przecież wiara żydowska cechuje się nieskończonym spektrum odłamów, od ultra-ortodoksyjngo, poprzez „zwykłe”, „niezwykłe”, aż do takich, które można nazwać „protestanckimi”;

Dla odprężenia i wprowadzenia w temat: śpiewaj, śpiewaj tańcz — czyli chasydzi spod znaku Na Nach Nachma Nachman Me’uman

  • mnogość opcji prowadzi do dość zaskakujących konsekwencji politycznych: pobożny ortodoks uważa syjonistów za zło wcielone (ze wzajemnością), a państwo Izrael za element odwracający uwagę od tego, co najważniejsze (tj. wiary, lektury Tory i Talmudu — oraz oczekiwania na przyjście Mesjasza, bo dopiero wówczas należy powrócić do Erec Israel), więc najchętniej oddałby je Palestyńczykom; to znienawidzone państwo idzie im na tyle na rękę, że w kraju, w którym każdy obywatel musi odbyć służbę wojskową (w przypadku kobiet trwa ona 24 miesiące) — członkowie społeczności chasydzkich, już za sprawą Dawida Ben Guriona, są z obowiązku tego zwolnieni, zaś syjonistyczne władze od początku ustawiały prawo według kanonów religijnych;
  • wielowiekowa dbałość o etniczną czystość narodu żydowskiego spowodowało niemało problemów genetycznych — wśród tak zamkniętej populacji rodzi się dużo dzieci z wadami, toteż w izraelskiej medycynie nie żałuje się pieniędzy na badania prenatalne; to też ciekawe: Izrael jest niezwykle otwarty wobec osób LGBT, zaś organizowane tam parady ściągają turystów z całego świata;
  • co ciekawe mimo tych podziałów społeczność Izraela zawsze była bardzo solidarna, zarówno w biedzie i kłopocie, jak i szczęściu i radości — chociaż nadal wiele świąt jest obchodzonych obok siebie, a Żydzi świeccy niespecjalnie hamują swe niezadowolenie z powodu zmuszania ich do obchodzenia świąt religijnych;
  • z ciekawostek: koszerność dotyczy nie tylko pożywienia (jakie mięso, z jakiego zwierzęcia, w jaki sposób zabitego można jeść?) ale także… naczyń i sztućców: w każdym szanującym się domu są garnki / talerze / widelce „mleczne” i „mięsne”, dwa zlewozmywaki, dwie lodówki, dwie kuchenki, dwa rodzaje ścierek, etc. — a wszystko po to, żeby nie mieszać tego, co mieszane być nie może; dla ułatwienia: pojęcie koszerności jest inne dla aszkenazyjczyków, a inne dla sefardyjczyków;
  • język Żydów to też ciekawa sprawa: oczywiście wszystko zaczęło się od biblijnego hebrajskiego, który po wiekach stał się tym, czym łacina w Kościele katolickim; diaspora posługiwała się swoimi językami, które chętnie czerpały z języków, w których przyszło im mieszkać — w przypadku aszkenazi był to germańsko-słowiański jidisz („język matczyny”), w przypadku Żydów z Półwyspu Iberyjskiego był to ladino, dla innych sefardyjczyków… dość rzec, że językiem państwa Izrael jest współczesny hebrajski (już nie jako „język święty”);
  • taka ciekawostka: chociaż niektórzy mawiają, że Izrael to wielki kibuc, ta nowo-stara świecka tradycja wydaje się już zanikać, a szereg dobrowolnych i ultra-egalitarnych kolektywnych zbiorowisk przemieniło się w całkiem drogie strefy wypoczynku;
  • mówiąc o Izraelu nie sposób wspomnieć o nieustającym konflikcie z otoczeniem, który zaczął się od antyżydowskiego powstania arabskiego w Palestynie (1936-39), poprzez wojnę domową w Palestynie (1947-48) oraz kolejne wojny izraelsko-arabskie (począwszy od tej, która wybuchła po powstaniu niepodległego państwa Izrael w 1948 r.); w późniejszym czasie pojęcie to oznaczało intifady, miejsko-autobusowy terroryzm, porwania żołnierzy (wymienianych na setki terrorystów) oraz ostrzał rakietowy prowadzony ze Strefy Gazy lub okolic Wzgórz Golan — ale też ekspansję żydowskich osiedli na Zachodnim Brzegu; ciekawostka: każde nowo wybudowane mieszkanie w Izraelu musi być wyposażone w schron — pomieszczenie o grubych, betonowych ścianach, stalowych drzwiach i stalowych okiennicach);
  • („wielu Izraelczyków twierdzi, że to nie Izrael ma wojsko, lecz wojsko ma swoje państwo” — tak samo mawiało się o kajzerowskich Prusach; dość rzec, że wydatki na CaHaL nie podlegają kontroli resortu finansów i nie są rozliczane jawnie);
  • (autorka pisze też dużo o świętach, Jom Kippur, Sukkot, rytuale kapparot — nie da się ukryć, że część judaistycznej obrzędowości jest dość drastyczna — zainteresowanych odsyłam po detale do książki, bo naprawdę warto).

(Ela Sidi, „Izrael oswojony”, wydawnictwo Muza, na papierze 560 stron; fot. Olgierd Rudak, CC BY-SA 4.0)

subskrybuj
Powiadom o
guest

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.

2 komentarzy
Oldest
Newest
Inline Feedbacks
zerknij na wszystkie komentarze
2
0
komentarze są tam :-)x