Krótko i na temat, bo to zawsze może się przydać: do Izby Poselskiej wpłynął projekt nowelizacji kodeksu karnego przewidujący karalność patostreamingu — rozumianego jako rozpowszechnianie w sieci filmików lub nagrań dźwiękowych prezentujących popełnienie poważnego przestępstwa na szkodę innej osoby, ale też znęcanie się nad zwierzętami (projekt ustawy o zmianie ustawy — Kodeks karny).
A mianowicie, bez zbędnych skrótów:
- projekt przewiduje dodanie do kodeksu karnego przepisu penalizującego rozpowszechnianie, poprzez transmisję (aka lajwy) lub udostępnianie (czyli już zapisanych) nagrań, w których ukazane jest popełnianie poważnych przestępstw na szkodę ludzi — i zwierząt;
art. 255b par. 1 kodeksu karnego (projekt)
Kto za pośrednictwem sieci teleinformatycznej, poprzez transmisję obrazu lub dźwięku albo udostępnianie zapisu obrazu lub dźwięku, rozpowszechnia treści przedstawiające popełnienie czynu zabronionego:
1) zagrożonego karą pozbawienia wolności, której górna granica wynosi co najmniej 5 lat, jako umyślne przestępstwo przeciwko życiu lub zdrowiu, wolności, wolności seksualnej, obyczajności, rodzinie i opiece lub popełnione z użyciem przemocy;
2) polegające na znęcaniu się nad zwierzęciem lub zabiciu zwierzęcia, określonym w art. 35 ustawy o ochronie zwierząt;
3) stanowiącego naruszenie nietykalności cielesnej, w sposób prowadzący do poniżenia lub upokorzenia innej osoby
podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
- prawodawca nie zamierza zapomnieć o udawanych działaniach: analogicznej sankcji podlegać ma pozorowanie popełnienia czynu zabronionego (art. 255b par. 2 kk);
- natomiast sprawca działający w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej — czyli patostreamer, który przyjmuje jakieś wpłaty („tzw. donejty” — przepisuję za uzasadnieniem projektu) lub inne bonusy (lajki? czy „łapka w górę” jest korzyścią osobistą?) — musi liczyć się z zagrożeniem od 1 do 10 lat więzienia;
- ciekawy jest przepis, w myśl którego karalność patostreamingu nie sięga osób, które nie będąc sprawcą, podżegaczem lub pomocnikiem działają w celu obrony interesu publicznego lub zasługującego na uwzględnienie interesu prywatnego (art. 255b par. 4 kk) — tak na szybko wydaje mi się, że chodzi tu o pokazywanie takich obrazków w celu napiętnowania patostreamingu jako patologii (w uzasadnieniu mówi się też o identyfikacji sprawców lub powiadomieniu organów o popełnieniu przestępstwa — więc zaraz zacznie się, że przecież pokazywanie nagrań z kradzieży narusza RODO złodzieja, etc., etc.);
- ale może też chodzi o to, że jednak na YT będzie można obejrzeć filmiki z walk na Ukrainie, kibolskich bijatyk, etc. — bo bez tego wyjątku z mediów internetowych musiałaby zniknąć cała przemoc;
- jakie zatem obrazki mogą kwalifikować się jako przestępstwo patostreamingu? w uzasadnieniu projektu wspomina się m.in. o spowodowaniu ciężkiego i średniego uszczerbku na zdrowiu, kazirodztwo, bezprawnym pozbawieniu wolności, zgwałceniu, znęcaniu się nad inną osobą, ale też naruszeniu nietykalności cielesnej, a także znęcaniu się nad zwierzętami i ich zabijaniu;
- wszystko jasne? mnie się wydaje, że średnio, a największą bolączką przepisu jest kwalifikacja czynu przez inny przepis karny: kryminalizacja dotyczy takiego patostreamingu, który pokazuje przestępstwo, którego górna granica zagrożenia wynosi „co najmniej 5 lat” — czyli bez kodeksu karnego w ręku nie razbieriosz.
Dla jasności: projekt przewiduje wejście w życie nowelizacji prawa karnego po 14-dniowym vacatio legis — czyli wszystko zależy od tego czy i kiedy przejdzie to przez parlament i uzyska podpis prezydenta.