Rick Atkinson, „Działa o zmierzchu. Wojna w Europie Zachodniej 1944-1945” (recenzja)

Każdy epos ma to do siebie, że jest opis początku, środka i końca, podobnie jest też w przypadku potężnej „Trylogii wyzwolenia” Ricka Atkinsona: zaczęło się gdzieś w afrykańskich piaskach, później była włoska robota, finis coronat opus — tom „Działa o zmierzchu. Wojna w Europie Zachodniej 1944-1945” traktuje o starciach na europejskim froncie zachodnim.

A zatem, hasłowo i w bardzo dużym skrócie (książka jest bardzo obszerna i pełna rozmaitych szczegółów):

  • nie można nie zacząć od początku, acz nie tylko dlatego, że zbliża się kolejna rocznica D-Day: Operacja Overlord do dziś jest największą inwazją wojskową, jej ponowne przeprowadzenie wydaje się trudne do wyobrażenia, a więc na cud chyba zakrawa, że powiodła się 79 lat temu; nie zapominając o wielkim sprycie (m.in. Fortitude) i olbrzymim szczęściu (Hitler jeszcze dłuższy czas po lądowaniu w Normandii uważał, że jest to tylko przykrywka pod właściwe uderzenie) nie można pomijać olbrzymiego wkładu marynarzy i logistyków (a także meteorologów), którym udało się to wszystko zaplanować i wykonać;
  • czy latem 1944 r. los Rzeszy był już przesądzony? wszystko wskazuje, że zdecydowanie tak, chyba że… spełniłby się sen o odwróceniu przymierzy; „cudowna broń” w postaci V-1 i morderczych V-2 miały na celu nie tylko przywrócić terror w Londynie (oraz, po tym jak Alianci odbili ten waży port, w Antwerpii), ale także przekonać Roosevelta i Churchilla, że z Niemcami nadal warto się liczyć — i rozważyć wspólny opór przed Sowietami;
  • czy zatem wojna mogła skończyć się jeszcze w 1944 r.? po Falaise, sukcesie Operacji Dragoon i oszałamiających postępach praktycznie cała Francja (nie licząc fragmentów Alzacji) była wolna, późnym latem wydawało się, że wystarczy przekroczyć granicę i pognać na Berlin, a rozbite i zdemoralizowane niemieckie wojska rozsypią się do reszty… pamiętając, że prowadzenie walk przez Aliantów było sprawą nie tylko militarną, ale i polityczną;
  • chociaż w koalicji, swoje, niekoniecznie zgodne interesy mieli Brytyjczycy (jeszcze swoje miał marszałek Montgomery), jeszcze inne Francuzi i de Gaulle (wielkie spory targały najwyższym dowództwem oddziałów Wolnych Francuzów: generał Leclerc de Hauteclocque uważał generała de Lattre de Tassigny’ego (tego, który zdaniem Keitela powinien się podpisać pod aktem kapitulacji III Rzeszy po obu stronach: zwycięzców i przegranych) za zdrajcę; do tego „Bomber” Harris próbował przekonać wszystkich, że wojnę można będzie wygrać wyłącznie bombardując niemieckie miasta z powietrza — i przy tym wszystkim Eisenhower, próbujący ładzić zwaśnionych, godzić sprzeczne racje, a może nawet czasem dowodzić (w czym akurat był najsłabszy);
  • różne były też pomysły na Niemcy powojenne: plan Morgenthaua zakładał podział i odprzemysłowienie kraju, którego gospodarka odtąd miałaby opierać się na rolnictwie (Goebbels wykorzystał go w swej propagandzie wojennej), nie było też zgody jeśli chodzi o kwestie reparacji — ba, Anglosasi nie byli nawet zgodni co do tego czy warto „wpuszczać” radzieckie wojska w głąb Niemiec (w tym akurat przypadku Churchill wykazał się znacznie większą przenikliwością, niż FDR, aczkolwiek w tamtym czasie z jego zdaniem nie liczył się już właściwie nikt);
  • i tak aż do grudnia 1944 r., kiedy Hitlerowi udało się zaskoczyć kontrofensywą w Ardenach — kolejnym rajdem wojsk pancernych, który może i mógłby się skończyć zaskakującym blitzkriegiem, gdyby nie ogólne braki wyposażeniowe Waffen-SS i Wehrmachtu: czołgi jechały tak daleko, na ile pozwoliły im to szczupłe zasoby paliwa i tak długo, na ile zła pogoda uniemożliwiła operowanie lotnictwu; to w Ardenach nastąpiła największa kapitulacja U.S. Army (poza Baatanem), to Ardeny natomiast stały się jeszcze jednym przyczynkiem do mitu Otto Skorzennego jako geniusza operacji specjalnych (późniejszym epizodem jest jego współpraca z Mossadem);
  • wszystko właściwie skończyło się kapitulacją 7 maja 1945 r., było z tym troszkę podstępu, bo wysłana przez Dönitza delegacja do Reims została troszkę wystrychnięta na dudka (inna sprawa, że Jodl najwyraźniej po prostu sobie ubzdurał, że akt ten będzie dotyczył tylko frontu zachodniego, dzięki czemu Niemcy i Alianci będą mogli wspólnie zaatakować Rosjan); jak wiadomo dla Stalina to było zbyt mało, więc prawie dwie doby później ceremonię powtórzono w Berlinie…

…i wydawać by się mogło, że ludzkość będzie już miała dosyć takich przygód, ale przecież nie — bo przecież zawsze kiedyś następuje reset pamięci, dzięki czemu taki Putin może znów zacząć wmawiać ogłupiałym ludziom, że jeszcze tylko jedna szybka wojna i już będzie spokój…

(Rick Atkinson, „Działa o zmierzchu. Wojna w Europie Zachodniej 1944-1945”, [’The Guns at Last Light: The War in Western Europe, 1944-1945′], cykl „Trylogia wyzwolenia”, t. 3, tłum. Maciej Balicki, wyd. Napoleon V, na papierze 930 str.)

subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Oldest
Newest
Inline Feedbacks
zerknij na wszystkie komentarze
0
komentarze są tam :-)x