„Sekretarze i podsekretarze stanu” — czyli jeszcze więcej rządowych posad dla parlamentarzystów

Krótko i na temat, ale niektórzy się ucieszą: jeśli trójpodział władzy i wynikający z niego zakaz łączenia mandatu poselskiego z pracą dla rządu już leżał i kwiczał, to już niedługo — będzie leżeć i kwiczeć jeszcze lepiej. A to za sprawą nowelizacji ustawy o Radzie Ministrów, zgodnie z którą już niedługo każdego ministra będą otaczać sekretarze i podsekretarze stanu, więc rośnie ilość ważnych posad do obsady (ustawa z 14 kwietnia 2023 r. o zmianie ustawy o służbie cywilnej oraz niektórych innych ustaw, Dz.U. z 2023 r. poz. 1195).


Zamek Bolczów
Teraz każde ministerstwo będzie jak udzielne księstwo, pełne sekretarzy, podkoniuszych, podsekretarzy, podczaszych, dworzan, markizów, halabardników, członków gabinetu politycznego, trefnisiów i rybałtów (fot. Olgierd Rudak, CC BY-SA 4.0)

A mianowicie, w pewnym skrócie:

  • Konstytucja stanowi, iż ustrój Rzplitej „opiera się na podziale i równowadze władzy ustawodawczej, władzy wykonawczej i władzy sądowniczej” — to jest właśnie trójpodział władzy („władzy”, nie „władz” — władza państwowa jest jedna, acz nie niepodzielna!), czyli jeden z fundamentów liberalnego państwa prawa;
  • stąd też konstytucyjny zakaz łączenia mandatu parlamentarzysty z szeregiem stanowisk we władzy wykonawczej, w tym z zatrudnieniem w administracji państwowej;
  • od tej reguły są wyjątki: zasada incompatibilitas nie dotyczy jednak sekretarzy stanu oraz członków Rady Ministrów (ministrów, mówiąc po ludzku);

art. 103 ust. 1 Konstytucji RP
Mandatu posła nie można łączyć z (…) zatrudnieniem w administracji rządowej. Zakaz ten nie dotyczy członków Rady Ministrów i sekretarzy stanu w administracji rządowej.

  • w ślad za tym zakazem idzie ustawa o Radzie Ministrów: skoro zasadą jest niełączenie mandatu w Izbie Poselskiej i Senacie z pracą dla rządu, to prawo wyraźnie mówi, że minister może sobie powołać „sekretarza” stanu;
  • podsekretarzy stanu minister może powołać w liczbie mnogiej (wiadomo, że rząd sam się wyżywi, ale niekoniecznie jego zaplecze polityczne) — aczkolwiek spoza parlamentarzystów;
  • za to w każdym ministerstwie może być tylko jeden sekretarz stanu, którym może zostać deputowany do Izby Poselskiej lub Senatu;

art. 37 ust. 1 ustawy o Radzie Ministrów (brzmienie aktualne)
Minister wykonuje swoje zadania przy pomocy sekretarza i podsekretarzy stanu, gabinetu politycznego ministra oraz dyrektora generalnego urzędu.

  • fraza „sekretarza i podsekretarzy stanu” obowiązuje od samiuśkiego początku ustawy o Radzie Ministrów, tj. od 1996 r., (czyli nawet sprzed Konstytucji z 1997 r.); po trzech latach dorzucono tam „gabinet polityczny ministra” (jakby minister był od robienia polityki!), a po następnej dekadzie „dyrektora generalnego urzędu” — ale sekretarz stanu cały czas był w liczbie pojedynczej;
  • i tak dokładnie do wczoraj, bo oto w Dzienniku Ustaw opublikowano nowelizację ustawy o Radzie Ministrów — zmiana drobna, prawie niedostrzegalna…

art. 37 ust. 1 ustawy o Radzie Ministrów (w brzmieniu od 26 września 2023 r.)
Minister wykonuje swoje zadania przy pomocy sekretarzy i podsekretarzy stanu, gabinetu politycznego ministra oraz dyrektora generalnego urzędu.

  • teraz jest lepiej, bo oto każdego ministra mogą wspierać sekretarze i podsekretarze stanu, ci pierwsi cudownie się rozmnożyli, przez co nie będzie przeszkód w obsadzaniu w tej roli parlamentarzystów — bo wiadomo, że masy domagają się posad, stanowisk, wpływów, pieniędzy, a decydenci muszą nadążyć z podażą;
  • czas na małą dykteryjkę: czytając opasłą biografię Winstona S. Churchilla dowiedziałem się, że jeszcze na początku jego kariery w Westminsterze było takie prawo, że deputowany, który szedł w ministry, rezygnował z mandatu — i w jego okręgu rozpisywano wybory uzupełniające, w których polityk mógł potwierdzić swój mandat; reguła ta wynikała z założenia, że parlamentarzysta idący na królewską pensję (’office of profit’; w tamtym czasie członkowie Izby Gmin nie otrzymywali za swoją pracę nawet złamanego pensa) nadużywa zaufania wyborców i „zdradza” trójpodział władzy;
  • i dykteryjka nr dwa: kojarzysz, P.T. Czytelniku, iż nie tak dawno Alexander Boris de Pfeffel Johnson ustąpił (nb. pod ciężarem jakże prozaicznych zarzutów: chodziło o zwykłe kłamstwo i „lekkie” nadużycie władzy, tj. zignorowanie covidowych restrykcji) z Izby Gmin? no więc okazuje się, że to wcale nie jest takie proste, ponieważ MP nie może tak po prostu zrezygnować z mandatu — natomiast traci go, przyjmując nominację na określone stanowisko (w tym celu istnieje specjalny urząd-kruczek — Crown Steward and Bailiff of the Chiltern Hundreds).

W Polsce oczywiście o takich standardach możemy tylko pomarzyć — bo nie tylko „mój ból jest większy, niż twój”, ale też postaw czerwonego sukna jest jakby mniejszy, a chętnych do szarpania jakby więcej.

subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

1 Komentarz
Oldest
Newest
Inline Feedbacks
zerknij na wszystkie komentarze
1
0
komentarze są tam :-)x