Czy zastanawiałeś się, P.T. Czytelniku, dlaczego filmy fabularne są coraz dłuższe? Dlaczego kiedyś opowieść mogła zmieścić się w dwóch godzinach z haczykiem, później zaczęły się wersje reżyserskie (nie mam pewności, ale przedłużony o blisko trzy kwadranse ’Apocalypse Now Redux’ mógł przecierać szlaki tego trendu), a dziś bez trzech godzin bez mała ani rusz? Ja mam kilka koncepcji: pierwsza to oczywiście technika — wyświetlanie cyfrowe oznacza mniej ambarasu z mieszaniem szpulami (wspieram ją teorią spiskową o jakimś związku zawodowym kinooperatorów, którzy wynegocjowali określoną stawkę za określoną ilość przełożeń szpuli, więc chytrzy producenci i dystrybutorzy trzymali się limitów); kolejna to oczywiście negatywny wpływ seriali, z których każdy trwa kole godziny, jest ich kilka w każdym sezonie…
A teraz do kin wchodzi „Mission Impossible — Dead Reckoning, Part One” — trzy godziny bez mała, zaledwie odcinek pierwszy, ponoć z dwóch, lecz przecież świat się nie kończy… a może jednak?
Ponieważ wczorajszy seans był publiczny przedpremierowy (publiczny, żaden tajny konwentykl dla domorosłych recenzentów), to uchylać rąbków tajemnicy nie będę, mogę jednak ujawnić, iż:
- wreszcie wyjaśnia się tajemnicza afera z planowanym rozwaleniem mostu Pilchowickiego;
- rzeczywiście rolę w „Mission Impossible” dostał Marcin Dorociński — i go nie wycięli, ale nazwisko polskiego aktora na ekranie się nie pojawia (może jest na końcowej liście płac, w czołówce, którą oglądamy po prawie dwóch kwadransach, brak);
- po raz n-ty widzimy czym skończy się igranie ze sztuczną inteligencją, która prędzej czy później zerwie się z cyfrowego łańcucha i pogoni nam niezłego kota;
- a przy tym jest jak zawsze szybko i dynamicznie, zaś Tom Cruise jak zawsze nie uchyla się przed osobistym udziałem w scenach kaskaderskich (nie sprawdzałem, obstawiam to w ciemno) — troszkę przegięte były już sceny w pociągu, po rozwaleniu mostu, no ale taka konwencja.
Jak dla mnie 7,5/10 — pół punktu za to, że seria „Mission Impossible” jest (subiektywnie) coraz lepsza, co wcale nie byłoby aż takie possible — bo raczej nazbyt często się nie zdarza.
(„Mission Impossible — Dead Reckoning, Part One„, scenariusz i reżyseria Christopher McQuarrie; w rolach głównych Tom Cruise i Hayley Atwell, a poza tym Rebecca Ferguson, Simon Pegg, Ving Rhames, Vanessa Kirby, Esai Morales)