Czy prowadzenie działalności politycznej zmierzającej do zmiany władzy może być uznana za spiskowanie? Czy zamiar wygrania wyborów parlamentarnych to planowanie zamachu stanu? Czy inaczej widzimy te sprawy dziś, a inaczej można było widzieć w okresie II RP? Dlaczego zatem SN zdecydował się na uniewinnienie działaczy „Centrolewu” skazanych w procesie brzeskim?
wyrok Sądu Najwyższego z 25 maja 2023 r. (II KK 453/22)
Sprawa procesu brzeskiego jest ciągle w pełni aktualna i powinna stanowić lekcję na temat roli prawa i sądów w demokratycznym państwie prawnym, lekcję nie tylko dla sędziów, ale także dla przedstawicieli władzy wykonawczej i ustawodawczej, a wreszcie lekcję dla nas wszystkich. Sprawa ta powinna także stanowić przestrogę przed pokusą ulegania ponad miarę, emocjom politycznym, pokusą zwalczania przeciwników politycznych z wykorzystaniem instrumentów państwa i prawa, pokusą podejmowania działań wbrew prawu, w tym Konstytucji, dla osiągnięcia celów politycznych i poszerzania zakresu władzy.
Orzeczenie dotyczyło wniesionej przez Rzecznika Praw Obywatelskich kasacji od wyroku wydanego w tzw. procesie brzeskim, w którym skazano przywódców „Centrolewu” (Wincentego Witosa, Kazimierza Bagińskiego, Hermana Liebermana, Norberta Barlickiego, Władysława Kiernika, Mieczysława Mastka, Stanisława Dubois, Adama Pragiera, Adama Ciołkosza i Józefa Putka) za podburzanie do nastrojów rewolucyjnych i spiskowanie w celu dokonania zamachu stanu i obalenia władz sanacyjnych.
Skazani działacze polityczni zostali objęci pełną amnestią dopiero przez władze emigracyjne (jeszcze w Paryżu, jesienią 1939 r.), przywrócono też im wówczas wszelkie prawa obywatelskie i honorowe. Po 1989 r. zgłaszano różne propozycje ich zrehabilitowania (także w drodze ustawowej), jednak ombudsman zdecydował się wnieść kasację nadzwyczajną dopiero w roku 2020, wskazując, iż prowadzenie legalnej działalności politycznej, choćby miało na celu zmianę władz, nie może być traktowane jako spisek i usiłowanie zamachu stanu.
art. 95 kodeksu karnego z 1932 r.
Kto usiłuje przemocą usunąć Sejm, Senat, Zgromadzenie Narodowe, Rząd, Ministra lub Sądy, albo zagarnąć ich władzę,
podlega karze więzienia na czas nie krótszy od lat 10.
art. 97 § 1 kk z 1932 r.
Kto w celu popełnienia przestępstwa, określonego w art. 93, 94 lub 95, wchodzi w porozumienie z innemi osobami,
podlega karze więzienia..
Sąd Najwyższy uznał, iż niezależnie od różnic proceduralnych, wniesienie kasacji od orzeczenia wydanego przez międzywojenny sąd jest dopuszczalne (wątpliwości dotyczyły tego, iż w ówczesnym porządku prawnym wyrok wydany w apelacji nie był prawomocny — prawomocność odnosiła się dopiero do trzecioinstancyjnych wyroków SN).
Merytorycznie natomiast SN stwierdził, że w (odtworzonych) aktach brak jakiegokolwiek dowodu pozwalającego zarzucać działaczom „Centrolewu” jakiekolwiek próby odsunięcia „przemocą” od władzy obozu piłsudczyków. Pojęcie przemocy odnosi się do użycia siły, przymusu fizycznego, gwałtu (nb. w okresie międzywojennym przyjmowano, iż przemoc nie może mieć postaci zmuszania psychicznego).
art. 104 Konstytucji RP z 1921 r.
Każdy obywatel ma prawo swobodnego wyrażania swoich myśli i przekonań, o ile przez to nie narusza przepisów prawa.
art. 108 z Konstytucji RP z 1921 r.
Obywatele mają prawo koalicji, zgromadzania się i zawiązywania stowarzyszeń i związków.
Wykonanie tych praw określają ustawy.
Owszem, plan wywołania rozruchów, które miały doprowadzić do obalenia władz mógłby być zakwalifikowany jako stosowanie przemocy — jednak „Centrolew” stosowanie przemocy odrzucał zarówno w materiałach programowych (deklarowano, iż „usunięcie dyktatury i przywrócenie prawa jest koniecznością”, acz metodami walki parlamentarnej — co władze skutecznie utrudniały, najsamprzód zamykając sesję, a następnie rozpisując tzw. „wybory brzeskie”). Zarzucane czyny po części wchodziły w zakres działalności politycznej. w przypadku skazanych sprawujących mandaty parlamentarne, chronionej materialnym immunitetem parlamentarnym. Mało tego: oskarżonym przysługiwało, jak wszystkim obywatelom II RP, konstytucyjne prawo do swobodnego wyrażania myśli i przekonań, zrzeszania się i odbywania zgromadzeń.
Ba, prawo karne II Rzplitej nie przewidywało odpowiedzialności zbiorowej, tymczasem w procesie brzeskim „Centrolew” potraktowano jednolicie, nie oceniając czynów i winy poszczególnych oskarżonych, a mimo to prokuratura stawiała zarzuty wybiórczo, zwłaszcza w kontekście tego, że w twierdzy brzeskiej osadzono 30% parlamentu — bo i nazwiska do aresztowania zaznaczał „własnoręcznie, zielonym ołówkiem” Piłsudski („w pewnej chwili Pan Marszałek zapytał, kto podpisze rozkaz aresztowania. Zapanowało milczenie, po którym zameldowałem: Melduję posłusznie, że ja podpiszę, Panie Marszałku. No więc, powiedział Komendant, jakby strofując mię za zbyt długie namyślanie się” — to ze wspomnień Felicjana Sławoja Składkowskiego, którego imię nierozerwanie wiąże się z rozwojem higieny w polskich obejściach).
Biorąc zatem pod uwagę, iż
oskarżeni mobilizowali obywateli do udziału w wyborach i przeciwstawiania się władzy, którą uważali za dyktaturę, w sposób charakterystyczny dla państw demokratycznych a nie z użyciem przemocy. Prowadzili klasyczną działalność polityczną, w której najpełniej realizuje się wolność obywateli do wyrażania swoich poglądów.
zaś cała sprawa miała na celu wyłącznie ułatwienie realizacji politycznych zamierzeń Józefa Piłsudskiego, Sąd Najwyższy uznał, iż biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności skazania w procesie brzeskim, jedynym prawidłowym wyrokiem będzie uniewinnienie wszystkich skazanych. (Na marginesie warto zauważyć, że „członkowie składu sądu orzekającego w procesie brzeskim, którzy głosowali za uznaniem winy i skazaniem oskarżonych objęli następnie prestiżowe stanowiska w wymiarze
sprawiedliwości” — czego nie można powiedzieć o sędzim, który zgłosił zdanie odrębne, por. „Sędzia, którego „kariera zawodowa uległa zdecydowanemu przyspieszeniu” po poparciu politycznych decyzji władzy, nie jest sędzią niezależnym i bezstronnym”.)