Aktualnie każde prawo jazdy wydawane jest na określony, nie dłuższy niż 15 lat, okres, a po tym czasie kierowca musi wyrobić nowy dokument, albowiem jazda bez nowego prawa jazdy (już przecież niekoniecznie w kieszeni) traktowane jest jako prowadzenie bez uprawnień. Przedłużenie uprawnień do prowadzenia pojazdów — czynność stricte urzędowa — nie było wszakże wymagane okresie pandemicznym — czy zatem kierowca może odpowiadać za to, że nowego dokumentu nie posiada? (wyrok Sądu Najwyższego z 23 sierpnia 2023 r., I KK 252/23).
Orzeczenie dotyczyło mężczyzny, który — w grudniu 2022 r. — mimo wygaśnięcia prawa jazdy (ściśle: po upływie okresu, na jaki zostało mu wydane prawo jazdy kategorii „B”) jechał autem, co potraktowano jako prowadzenie pojazdu bez uprawnień.
W wydanym bez rozprawy (a więc za zgodą obwinionego) wyroku sąd uznał kierowcę winnym wykroczenia i ukarał grzywną w wysokości 1,5 tys. zł, a także orzekł półroczny zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych.
Za sprawą Prokuratora Generalnego sprawa trafiła do Sądu Najwyższego, który zwrócił uwagę, że owszem, chociaż uprawnienia wygasły w lutym 2022 r., a zainteresowany nie przedłużył okresu ważności prawa jazdy (art. 13 ust. 1 i ust. 6 ustawy o kierujących pojazdami) — to jednak zastosowanie miał przepis, w myśl którego kierowca nie musiał składać takiego wniosku (bo koronawirus) — zaś ważność prawa jazdy uległa przedłużeniu o 60 dni licząc od odwołania stanu zagrożenia epidemicznego.
art. 94 par. 1 kodeksu wykroczeń
Kto na drodze publicznej, w strefie zamieszkania lub strefie ruchu prowadzi pojazd mechaniczny, nie mając do tego uprawnienia, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny nie niższej niż 1500 złotych.
art. 15zzzw ust. 1 pkt 1 ustawy COVID-19
W przypadku gdy ważność:
1) prawa jazdy,
– upływa w okresie obowiązywania stanu zagrożenia epidemicznego albo stanu epidemii, ważność tych dokumentów, uprawnień i wpisu ulega przedłużeniu do dnia upływu 60 dni od dnia odwołania stanu zagrożenia epidemicznego albo stanu epidemii, w zależności od tego, który z nich zostanie odwołany później.
W ocenie SN oznacza to, że kierowcy nie można przypisać odpowiedzialności za wykroczenie — zatem wyrok został uchylony, a obwiniony uniewinniony od zarzutów.