Czy można kupić auto od osoby nie będącej jego właścicielem? Część P.T. Czytelników już w tym momencie zakrzyknie „nie!”, automagicznie delegalizując sprzedaż komisową — więc drążę dalej: czy można nabyć własność kradzionego auta od złodzieja? Czy jednak kupno cudzego, skradzionego samochodu od osoby nieuprawnionej jest — nieważne, bezskuteczne? (nieprawomocny wyrok SR dla Krakowa-Podgórza z 13 września 2023 r., I C 1270/22).
Sprawa zaczęła się w 2010 r. od zakupu 28-letniego — niesprawnego, bez dokumentów i tablic rejestracyjnych, kwalifikującego się do generalnego remontu i uznania za pojazd zabytkowy — samochodu osobowego marki FSM Syrena 105L. Przy transakcji sprzedający powiedział, że gruchota kupił od mechanika i nie zna jego historii; wiek i kondycja auta sprawiła, że brak papierów kupującego nie zaniepokoił.
Remont zajął kupującemu kolejną dekadę, po czym poszedł zarejestrować maszynę, a w wydziale komunikacji się dowiedział, że pojazd został w 2017 r. wyrejestrowany — ze względu na kradzież — zatem wytoczył, przeciwko okradzionemu, pozew o ustalenie prawa własności samochodu.
W odpowiedzi pozwany podkreślił, że osoba mieniąca się jako miłośnik i kolekcjoner aut zabytkowych powinien dochować większej staranności, w szczególności nie polegać wyłącznie na zapewnieniu sprzedającego, choćby wcześniej wydawał się on wiarygodny. (Dla jasności: pozwany przez 6 lat nie wiedział, że został okradziony, ponieważ auto stało na „przedłużającej się” naprawie w warsztacie, skąd zostało przywłaszczone.)
art. 72 ust. 2b prawa o ruchu drogowym
W przypadku [rejestracji] pojazdu zabytkowego, zamiast dowodu rejestracyjnego, dopuszcza się przedstawienie oświadczenia właściciela pojazdu, złożonego pod rygorem odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania, że nie posiada dowodu rejestracyjnego.
art. 169 kodeksu cywilnego
§ 1. Jeżeli osoba nieuprawniona do rozporządzania rzeczą ruchomą zbywa rzecz i wydaje ją nabywcy, nabywca uzyskuje własność z chwilą objęcia rzeczy w posiadanie, chyba że działa w złej wierze.
§ 2. Jednakże gdy rzecz zgubiona, skradziona lub w inny sposób utracona przez właściciela zostaje zbyta przed upływem lat trzech od chwili jej zgubienia, skradzenia lub utraty, nabywca może uzyskać własność dopiero z upływem powyższego trzyletniego terminu. (…)
Odnosząc się do sporu sąd przypomniał, iż nabycie własności rzeczy ruchomej od osoby nieuprawnionej jest ważne i skuteczne — pod warunkiem, że nabywca działa w dobrej wierze. Możliwe jest też zasiedzenie własności ruchomości przez samoistnego posiadacza, już po 3-letnim posiadaniu — chyba że posiada ją w złej wierze. Ba, przepisy zasadniczo przewidują domniemanie istnienia dobrej wiary (art. 7 kc); domniemanie to można obalić, co jednak wymaga przeprowadzenia odpowiedniego dowodu…
…co oznacza, że kupno kradzionego samochodu od osoby nieuprawnionej prowadzi do skutecznego przeniesienia własności — jednak nie w tym przypadku. Sęk bowiem w tym, że kupujący, jako osoba o znacznym doświadczeniu w kwestii obrotu starymi samochodami, nie dołożył, przy transakcji, należytej staranności — nie zbadał w sposób należyty, czy sprzedawca jest osobą uprawnioną do rozporządzania samochodem — a było to wskazane, choćby biorąc pod uwagę szczególne okoliczności, które powinny były wzbudzić wątpliwości (brak dowodu rejestracyjnego i tablic, ale też fakt, że sprzedawała osoba niespecjalnie znająca się na rzeczy — nieważne czy paser umyślny, czy nieumyślny). Z tych powinności nie zwalnia przepis pozwalający na rejestrację pojazdu zabytkowego wyłącznie na podstawie oświadczenia właściciela (nb. w momencie zakupu auto formalnie nie było pojazdem zabytkowym).
Stwierdzając, że zamiast wierzyć na słowo, kupujący powinien był sprawdzić na policji, czy samochód nie jest kradziony — a więc można mu przypisać brak bona fide — sąd oddalił powództwo w całości.
Zamiast komentarza: mnie się wydaje, że nawet jeśli wyrok jest słuszny, to został źle uzasadniony. Zwracam uwagę, że umowa sprzedaży została zawarta w 2010 r., zaś kradzież zgłoszona dopiero w 2016 r., więc nawet gdyby kupujący korzystał z dobrych rad sądu, to i tak by się o tym nie dowiedział…