Zagadnął mnie P.T. Czytelnik o to jak „zbijać” frekwencję w referendum wyznaczonym na 15 października 2023 r.?
Założenie jest następujące: nie po to władza wyznaczyła referendum na ten sam dzień co wybory parlamentarne, żeby pozwolić sobie na spalenie tematu (w dwóch ostatnich wyborach mieliśmy frekwencję przeszło 50%), więc chociaż każdy ma prawo głosować i ma swobodę odmowy oddania głosu, to strzeżonego nikt nie ostrzyże — ale jak mieć pewność, że uda się ważnie zagłosować w wyborach, a nie wziąć udziału w referendum?
Ab ovo ad mala, w punktach:
- wynik referendum ogólnokrajowego jest wiążący, jeśli wzięło w nim udział więcej niż połowa uprawnionych do głosowania — czyli chodzi o frekwencję 50%+1 (art. 125 ust. 3 Konstytucji RP, art. 66 ust. 1 ustawy o referendum ogólnokrajowym);
1) Czy popierasz wyprzedaż majątku państwowego podmiotom zagranicznym, prowadzącą do utraty kontroli Polek i Polaków nad strategicznymi sektorami gospodarki?
2) Czy popierasz podniesienie wieku emerytalnego, w tym przywrócenie podwyższonego do 67 lat wieku emerytalnego dla kobiet i mężczyzn?
3) Czy popierasz likwidację bariery na granicy Rzeczypospolitej Polskiej z Republiką Białorusi?
4) Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?
- (czas na pierwszą dygresję: wynik referendum jest „wiążący” — czyli jaki? i dla kogo? dla całej władzy prawodawczej, która ma obowiązek doprowadzić do przyjęcia określonego przepisów i nikt nie może głosować przeciwko? czy dla tego, kto zdecyduje się przedstawić odpowiedni projekt — który dalej leci zwykłym parlamentarnym trybem?);
- żeby wykluczyć wyjście z dywagacjami poza fazę akademickich rozważań: czy da się zatem pójść na wybory — i nie pójść na referendum — biorąc pod uwagę, że oba głosowania przeprowadzane są równocześnie, w tym samym lokalu, przez tę samą komisję (i bodajże nawet kartki będą lądowały w tej samej urnie)?
- odpowiedź przynoszą już wyjaśnienia PKW, która podkreśla, że głosowanie jest prawem obywatela, nie obowiązkiem, przeto „jeżeli wyborca odmówi przyjęcia karty lub kart do głosowania obwodowa komisja wyborcza odnotuje to w spisie wyborców”;
- istnieje jednak pewnego rodzaju ryzyko wynikające z braku unormowań: ani odmowa przyjęcia karty do głosowania, ani odnotowanie tego faktu w protokole nie są uregulowane ani w ustawie o referendum, ani w kodeksie wyborczym — zaś jak mówił szef PKW głosujący tylko jeden raz potwierdza obecność i odbiór kart, podpisem w spisie osób uprawnionych do udziału (znaczy się: jest tylko ślad, że przyszedł do lokalu — nie ma śladu, że wziął udział w wyborach parlamentarnych, a na referendum się wypiął);
- co zatem, jeśli się okaże, że komisja się uprze? abo co gorsza: się nie uprze, ale jakiś łobuz capnie taką zostawioną kartę i machnie krzyżyk jak mu pasuje?
- idziemy więc dalej: frekwencję referendalną i próg „ważności” referendum ustala się na podstawie ważnych kart wyjętych z urny — nie na podstawie kart wydanych, nie na podstawie jakichkolwiek podpisów, lecz na podstawie ważnych kart, które do urny trafiły i zostały z niej wyjęte;
- dla jasności: ważna karta to coś innego, niż ważny głos (widać to choćby po przepisie, który nakazuje osobno odnotować w protokole karty nieważne i głosy nieważne), toteż oddany głos nieważny także liczy się do frekwencji referendalnej!
- jeśli wiec gdzieś słyszeliście, że wystarczy wrzucić pustą kartkę lub postawić znak „x” w każdej kratce, aby frekwencję zbijać — to nieprawda, albowiem co najwyżej jest to głos nieważny, który nie będzie liczył się do rozstrzygnięcia referendum (art. 66 ust. 2 ustawy);
z ustawy o referendum ogólnokrajowym
art. 21 ust. 2. Jeżeli na karcie do głosowania postawiono znak „x” w obu kratkach obok odpowiedzi na postawione pytanie lub nie postawiono znaku „x” w żadnej z kratek obok odpowiedzi na pytanie, głos uważa się za nieważny.
art. 22 ust. 4-5
4. Komisja obwodowa na podstawie liczby kart ważnych, wyjętych z urny, ustala liczbę osób, które wzięły udział w referendum.
5. Kart do głosowania przedartych całkowicie nie bierze się pod uwagę przy obliczeniach, o których mowa w ust. 4.
art. 25 ust. 2. W protokole głosowania w obwodzie wymienia się liczby:
1) osób uprawnionych do głosowania;
2) osób, którym wydano karty do głosowania;
3) kart nieważnych [inne niż urzędowo ustalone lub nieopatrzone pieczęcią komisji obwodowej]
4) kart ważnych (osób, które wzięły udział w głosowaniu);
5) głosów nieważnych (…);
6) głosów ważnych;
7) głosów ważnych — osobno: pozytywnych „Tak” oraz negatywnych „Nie” oddanych w odpowiedzi na postawione pytanie lub za wyborem określonego wariantu rozwiązania.
- na szczęście prawo przewiduje jeszcze rozwiązanie numer dwa: kartę do głosowania można przedrzeć „całkowicie” (co najmniej na pół) — karta podarta nie jest brana pod uwagę do obliczenia frekwencji referendalnej;
- jeśli ktoś w tym momencie będzie straszył odpowiedzialnością za niszczenie dokumentów referendalnych (art. 248 pkt 3 kk), to zwracam uwagę, że… istnieje takie ryzyko (por.
nieprawomocnywyrok SR w Giżycku z 23 lutego 2021 r., II K 362/20 — [edit: wyrok jest prawomocny, a po apelacji prokuratora dorzucono środek karny w postaci podania wyroku do publicznej wiadomości poprzez umieszczenie w BIP urzędu gminy, wyrok Sądu Okręgowego w Olsztynie z 31 maja 2021 r., VII Ka 367/21 — dziękuję P.T. Czytelniczce za informację], aczkolwiek tak czy inaczej jestem zdania, że ten przepis dotyczy decydentów (np. członków komisji, którzy robią przekręty), a nie wyborcy, który jest dysponentem swej karty; a jeśli to tłumaczenie jest naiwne — uważam, że nie może być tak, by prawo podpowiadało pewne zachowanie z punktu widzenia skutków referendum, równocześnie przewidując jego karalność; - nie zmieniam także zdania co do potencjalnej penalizacji wyniesienia karty do głosowania z lokalu: takiego przepisu w kodeksie karnym w ogóle nie ma [edit: przepis penalizujący wyniesienie karty do głosowania w wyborach jest w kodeksie wyborczym (art. 497a k.wyb.) — nie ma takiego przepisu w odniesieniu do referendum] (podobnie jak nie ma głosu ważnego niewybierającego, który wymyśliłem dziesięć z okładem lat temu);
- (inna sprawa, że przecież można to wszytko uczynić w sposób niemanifestacyjny — ale nie z daleko idącej ostrożności procesowej, lecz ze względu na to, że taki gest może być interpretowany jako prowadzenie kampanii w okresie ciszy wyborczej — a tego z całą pewnością robić nie wolno).
Zamiast komentarza: przyczyny organizacyjne i profrekwencyjne podpowiedziały rządzącym, by wydłużyć kadencje samorządowców i nie przeprowadzać równocześnie głosowania do Izby Poselskiej i Senatu oraz samorządów. Te same względy nie przeszkodziły w połączeniu durnowatego referendum z wyborami parlamentarnymi, wszystko po to, by de facto utrudnić obywatelom podjęcie swobodnej decyzji — i to jest jeszcze jeden dobry powód, by być przeciw.