Michał Kokot, „Polska na podsłuchu. Jak Pegasus, najpotężniejszy szpieg w historii, zmienił się w narzędzie brudnej polityki” (krótki elaborat)

Jeśli ktoś miał wątpliwości co miałem na myśli przed ostatnimi wyborami, pisząc, że wolę się na władzę złościć, niż się jej wstydzić — podpowiedzi można poszukać w książce „Polska na podsłuchu. Jak Pegasus, najpotężniejszy szpieg w historii, zmienił się w narzędzie brudnej polityki”, którą napisał Michał Kokot (nb. dziennikarz „Gazety Wyborczej”, co dla wielu z pewnością będzie istotną informacją).

Ten publicystyczny reportaż mówi, w pewnym skrócie, o tym, że:

  • cała „afera inowrocławska” (aka afera Brejzów) to właściwie podjęta przez rządzących akcja dezinformacyjna, a a jej celem było m.in. ukrycie faktu, że Agnieszka Ch., główna podejrzana o wyprowadzanie kasy z urzędu, była dobrą kumpelą polityków z partii Zbigniewa Ziobry — narracja zaczęła się zmieniać wraz z zeznaniami, których treść miała przerzucić główny cień podejrzeń na Ryszarda Brejzę („wydział nienawiści”, etc.); nb. w Inowrocławiu przez długie lata Solidarna Polska szła ręka w rękę z PO… aż do dość nieoczekiwanej wolty;
  • Krzysztofa Brejzę inwigilowano Pegasusem, a na zakup licencji tego oprogramowania Centralne Biuro Antykorupcyjne wydało 33 mln zł, przy czym lwia część tych pieniędzy pochodziła z Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy PostpenitencjarnejFunduszu Sprawiedliwości; przesunięcie takich pieniędzy wymagało uzyskania aprobaty parlamentu, więc wiceminister Michał Woś naopowiadał posłom coś-tam-coś-tam, zaś posłowie (niespecjalnie zaciekawieni tematem) klepnęli go w ciemno; transakcję zakwestionował NIK, ale Rzecznik dyscypliny finansów publicznych (tj. Piotr Patkowski, polityk PiS) uznał, że wprawdzie doszło do naruszenia prawa — ale o niskiej szkodliwości społecznej;
  • Krzysztofa Brejzę należało „uciszyć” ze względu na szkodliwą dla partii rządzącej działalność: wszakże żądał on od CBA sprawdzenia oświadczenia majątkowego Jarosława Kaczyńskiego (a to w kontekście prowadzonych przezeń negocjacji w/s „dwóch wież”), wytykał rządzącym nieprawidłowości i zasypywał ministerstwa licznymi interpelacjami; tego żadna władza nie lubi, a zwłaszcza władza, która nierządem stoi; przy okazji odwracano także uwagę od głośnych afer związanych z PiS (np. potajemnie inspirowanym szczuciu na sędziów, etc.);
  • w kontekście obyczajów politycznych: telefon Brejzy był obiektem infekcji wielokrotnie, także podczas kampanii wyborczej 2019 r., w której pełnił on funkcję szefa sztabu wyborczego Koalicji Obywatelskiej, a w tym celu CBA wysyłało sfałszowane wiadomości (smishing, spoofing); służby spisały się na medal, bo w ten sposób udało się także uzyskać dostęp do informacji o kampanijnych zamierzeniach KO;
  • (jakby ktoś miał wątpliwości: w Polsce nie istnieje żaden realny mechanizm sądowej kontroli podsłuchów operacyjnych, a chociaż mija już prawie 10 lat, odkąd Trybunał Konstytucyjny zakwestionował przepisy pozwalające na praktycznie nieograniczoną inwigilację — to od tamtego czasu jest tylko gorzej…);
  • żeby to wszystko miało ręce i nogi — prawodawca zawczasu zalegalizował (a właściwie odkręcił krótkotrwałą delegalizację) owoców zatrutego drzewa, dzięki czemu służby mogą wszystko, bo wszystko może być wykorzystane przeciwko komukolwiek — i nikomu włos za to z głowy nie spadnie;
  • to jest nawet niezłe (i o tym wcześniej nie słyszałem): wiele tych informacji nie ujrzałoby światła dziennego, gdyby nie kardynalna pomyłka prokuratury: otóż w aktach sprawy zaplątały się dokumenty potwierdzające wielokrotne zainfekowanie telefonu Brejzy oprogramowaniem Pegasus — ale też brak skrupulatności sędziów, którzy powinni stać na straży naszych praw („mam trochę takie poczucie, że w niektórych przypadkach nie byłem wystarczająco czujny czy też wnikliwy. Może należało spytać służby o szczegóły. Ale nas nikt o Pegasusie nie uczył. Nie wiedzieliśmy, że coś takiego w ogóle istnieje”SSO Piotr Gąciarek (nb. ostro „jechany” przez przełożonych i KRS — ale oczywiście nie za to, że zbyt łatwo przepuszczał wnioski o kontrolę operacyjną);
  • (a i tak część zaangażowanych w nielegalne działania zwiała na immunitetowe stanowiska, np. prokurator Bogdan Święczkowski, który podpisywał się pod wnioskami o nielegalne podsłuchy, dał się wybrać do tzw. Trybunału Konstytucyjnego).

Dla jasności: rozdmuchiwanie aferek w oparciu o wykoncypowane dowody, czy podsłuchiwanie krnąbrnych polityków i funkcjonariuszy to tylko część tej putinowsko-efesbowskiej metody sprawowania władzy, po którą tak chętnie sięga ekipa Kaczyńskiego. A ponieważ państwo PiS jest państwem mafijnym w pełnym słowa tego znaczeniu — służby mają przełożenie na lokalnych lub centralnych watażków, ci znów na legislację i na prezydenta, który zawsze może ułaskawić kogo trzeba (i ten ktoś znów będzie mógł być ministrem lub innym szefem policji politycznej) — chyba dobrze się dzieje, że czasy te odejdą w niesławną niepamięć?

(Michał Kokot, „Polska na podsłuchu. Jak Pegasus, najpotężniejszy szpieg w historii, zmienił się w narzędzie brudnej polityki”, wyd. Agora, na papierze 344 str.; fot. Olgierd Rudak, CC BY-SA 4.0)

subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

5 komentarzy
Oldest
Newest
Inline Feedbacks
zerknij na wszystkie komentarze
5
0
komentarze są tam :-)x