Czy windykator ma prawo odwiedzić niesolidnego dłużnika w miejscu jego zamieszkania? A jeśli się okaże, że zadłużony tam nie mieszka — czy może wymagać spłaty od jego członków rodziny? Czy jednak takie nachodzenie przez windykatora osób postronnych może stanowić wykroczenie złośliwego niepokojenia? (nieprawomocny wyrok SR w Chełmnie z 10 października 2023 r., II W 179/23).
Sprawa dotyczyła pracownika windykacji (jego „metody pracy polegały m.in. na waleniu w drzwi dłużników i ich krewnych, wyzywaniu ludzi, rozpytywaniu sąsiadów, robieniu wstydu dłużnikom, by zmobilizować ich do spłaty zadłużenia”), który — szukając zadłużonej matki — przychodził do domu jej córki, chociaż wiedział, że dłużniczka nie mieszka pod tym adresem.
W ramach czynności windykacyjnych mężczyzna m.in. „zostawiał kartki w drzwiach, siedział na schodach, walił w drzwi„, a po tym, jak córka się wyprowadziła, wypytywał inne osoby o jej nowy adres, ale też zaczepiał matkę dłużniczki, jej małoletnie siostry, etc. — co w sumie potraktowano jako podwójne wykroczenie złośliwego niepokojenia.
art. 107 kodeksu wykroczeń
Kto w celu dokuczenia innej osobie złośliwie wprowadza ją w błąd lub w inny sposób złośliwie niepokoi,
podlega karze ograniczenia wolności, grzywny albo karze nagany.
Sprawca bronił się tym, że feralny adres wskazała dłużniczka w umowie pożyczki, tam też miała ją zwrócić — owszem, był tam, ale tylko dwa razy, właśnie po pieniądze.
Sąd uznał, że skoro pokrzywdzona już przy pierwszej wizycie wyjaśniła, że poszukiwana matka u niej nie mieszka i nie będzie spłacać jej długów, obwiniony nie miał podstaw do podejmowania jakichkolwiek działań windykacyjnych (por. „Windykacja długów spółki nie narusza dóbr osobistych jej prezesa — nawet jeśli windykator przychodzi do jego domu i dzwoni na jego komórę”). Wierzyciel jest uprawniony do dochodzenia należności, jednak wyłącznie od zobowiązanego — natomiast próba agresywnego przymuszenia innej osoby do spłaty cudzych długów jest zachowaniem bezprawnym.
Biorąc pod uwagę, że nachodzenie w domu przez natrętnego windykatora było szczególnie uciążliwe i w wyjątkowy sposób wykraczało poza społecznie akceptowalne normy społeczne, a w dodatku obwiniony do końca nie miał krytycznego stosunku do własnych czynów (por. „Czy przyznanie się do przestępstwa jest okolicznością obciążającą — czy jednak dobrze świadczy o sprawcy?”) — sąd zdecydował się łupnąć mu 500-złotową grzywnę (i dołożyć 170 zł dodatkowych kosztów).