„Zaproponowałem Panu Marszałkowi, żeby – dla zamknięcia tej sprawy, uniknięcia niepokoi państwowych, społecznych, ustrojowych i dalszego piętrzenia kontrowersji – uznać dzisiaj, że ułaskawienie z 2015 roku było i jest skuteczne”
(prezydent Andrzej Duda, 8 stycznia 2024 r.)
Tak mnie właśnie naszło, a to po wczorajszym spotkaniu prezydenta Dudy z marszałkiem Szymonem Hołownią i propozycji kompromisu („zaproponowałem uznać ułaskawienie za skuteczne”): jak to właściwie jest z tymi posłami (?), którzy zostali prawomocnie skazani mimo prezydenckiego aktu łaski? czy w świetle rzeczywiście nadal mogą być tytułowani posłami (9 stycznia 2024 r. ich nazwiska i wizerunki nadal zdobią stronę sejmową, por. Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik)?
Dalej będzie w punktach, bo tak prościej (choć przyznam, że tekst pisałem na raty, myśli mi się rwały, więc być może poszczególne punkty powinny pojawić się w innej kolejności):
- faktem jest, że bierne prawo wyborcze traci osoba prawomocnie skazana na karę więzienia za przestępstwo umyślne, ścigane z oskarżenia publicznego; art. 99 ust. 3 Konstytucji RP dopisano po hopsztosach Andrzeja Leppera, ale on dotyczy wszystkich osób, które chciałyby się ubiegać o mandat poselski, przecież tam nie jest napisane, że nie dotyczy on osób, które zostały przyłapane na próbie wrobienia Andrzeja Leppera;
- faktem też jest, że kodeks wyborczy przewiduje wygaśnięcie mandatu posła w przypadku „utraty prawa wybieralności” (art. 247 par. 1 pkt 2 k.wyb.) — a więc sprawowanie mandatu wymaga posiadania biernego prawa wyborczego przez cały czas kadencji (i tak np. gdyby się okazało, że jakimś cudem kandydat nakłamał co do cenzusu wieku, to na pewno przyłapany przed 21 urodzinami wylatuje… i nie, nie pytajcie mnie co by było, gdyby oszustwo wyszło po 21 urodzinach ;-)
- faktem też jest, że wygaśnięcie mandatu posła marszałek Izby Poselskiej „stwierdza”, i to „niezwłocznie”, a następnie ogłasza w Monitorze Polskim; skoro marszałek wygaśnięcie mandatu stwierdza (nie: „wygasza”), to oznacza, że skutek ten zachodzi z mocy samego prawa, a źródła należy doszukiwać się wyłącznie w określonym zdarzeniu (w tym przypadku: w prawomocności wyroku skazującego); marszałka można w tym zakresie przyrównać do notariusza, który o niczym nie decyduje — po prostu urzędowo potwierdza, że coś nastąpiło, kropka;
- (przyznam w tym miejscu, że nie rozumiem, dlaczego postanowienia o wygaśnięciu mandatów Wąsika i Kamińskiego ogłoszone jeszcze nie zostały);
- nie do końca rozumiem też stanowisko IkNiSP SN w/s odwołania się posłów od postanowienia o wygaśnięciu mandatów: owszem, wiele wskazuje na to, że Szymon Hołownia popełnił pewne błędy formalne (nie poczekał na przekazanie przez ministra sprawiedliwości zaczerpniętej z Krajowego Rejestru Karnego informacji o skazaniu; brak ogłoszenia postanowienia w Monitorze tego postępowania nie wstrzymuje) — ale czy okoliczność, że fakt ten potraktował jako notoryjny, zaś wygaśnięcie jest skutkiem prawomocności wyroku skazującego, a więc dochodzi do niego w momencie wydania przez sąd orzeczenia, pozwala na uchylenie postanowienia o stwierdzeniu wygaśnięciu mandatu poselskiego (por. postanowienie IKNiSP SN z 5 stycznia 2024 r., I NSW 1267/23)? przecież prawo jest takie, że wygaśnięcie mandatu następuje wskutek prawomocnego skazania — a to jest akurat fakt niepodważalny;
(…) wydanie postanowienia o stwierdzeniu wygaśnięcia mandatu posła nie było możliwe”. Kluczowe dla rozstrzygnięcia było „zastosowanie prawa łaski w formie „przebaczenia i puszczenia w niepamięć”. Tak sformułowane prawo łaski pozbawia wyrok skazujący jego skutków i nie prowadzi do utraty biernego prawa wyborczego, a w rezultacie mandatu poselskiego. Mówiąc inaczej, skutki prawomocnego wyroku skazującego zostały zniesione przez zastosowanie prawa łaski (…) Skoro został wydany prawomocny wyrok skazujący na karę pozbawienia wolności za przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego, istotne było ustalenie, czy wyrok ten mógł wywołać skutki w sferze prawa publicznego (w odniesieniu do piastowania mandatów poselskich) w sytuacji, w której Prezydent RP zastosował wcześniej prawo łaski względem czynów, za których popełnienie odwołujący się został skazany. Sąd Najwyższy wskazał, że stwierdzenie wygaśnięcia mandatu posła nie było możliwe ze względu na „przebaczenie i puszczenie w niepamięć” czynów będących powodem skazania (…)
- tu się robi naprawdę grubo, ale też i śmiesznie: pałac twierdzi, że akt łaski wykluczał dalsze prowadzenie postępowania, IKNiSP mówi, że prawomocny skazujący wyrok został wydany — nie może wszakże podważać ani wcześniejszych orzeczeń SN, ani wyroków sądów niższych instancji — ale skutki ułaskawienia rozciąga na możliwość sprawowania mandatu poselskiego (sic!); rozciągając w ten sposób prerogatywy prezydenckie można by było od razu przyznać każdemu (byle z PiS) po miliardzie złotych i złotym Lambordżinim…
- źródłem pierepałek są oczywiście decyzje prezydenta Andrzeja Dudy, który w 2015 r. wybrał ścieżkę co najmniej niekonwencjonalną, jeśli nie kontrowersyjną: bazując na przepisie, w myśl którego „Prezydent Rzeczypospolitej stosuje prawo łaski” „ułaskawił” p.p. Wąsika i Kamińskiego formułą, iż następuje to „przez przebaczenie i puszczenie w niepamięć oraz umorzenie postępowania”;
- pierwsza kontrowersja: prezydent Duda chętnie podkreśla, iż jest to prerogatywa prezydencka, a więc nikt nie jest władny jej podważać (cytat z dziś: „prerogatywa prezydencka została skutecznie wykonana w 2015 roku, panowie zostali ułaskawieni”) — nie zauważając jednak, iż zaliczenie aktu do prerogatyw prezydenckich oznacza tylko i wyłącznie brak konieczności uzyskania kontrasygnaty premiera, ale nie brak podległości prawu jako takiemu; prezydent nie jest wszechwładnym imperatorem, przeto prawo łaski nie może oznaczać np. zakazu ścigania, prowadzenia postępowania czy uznania winnym określonego przestępstwa (podobnie jak prerogatywa zarządzenia wyborów parlamentarnych nie oznacza, iżby prezydent mógł jeszcze dziś wybory takie ogłosić);
- kontrowersją drugą jest uporczywe ignorowanie, przez strażnika Konstytucji, orzeczeń sądowych, których już trochę było, np. uchwały SN, której wyłożono, że prawo łaski może dotyczyć wyłącznie osób, których winę stwierdzono prawomocnym wyrokiem, wyroku SN, w którym powiedziano, że akt łaski to nie abolicja indywidualna — czego konsekwencją jest niedawny wyrok prawomocnie skazujący polityków PiS za popełnione przestępstwa nadużycia władzy;
- (strażnik Konstytucji mógłby zauważyć, że jego kompetencje nie sięgają wykładni prawa, tj. oczywiście może sobie, jak każda inna osoba, interpretować przepisy — ale na pewno słowo prezydenta prawem nie jest);
- dalej robi się jeszcze śmieszniej: propozycja, by — dla „zamknięcia tej sprawy, uniknięcia niepokoi państwowych, społecznych, ustrojowych i dalszego piętrzenia kontrowersji” — „uznać ułaskawienie za skuteczne”, to tylko kolejna próba pisowskiego załatwienia sprawy: może i jest jakieś prawo, ale przecież ono jest dla nas niedobre, więc dogadajmy się — będziemy udawać, że nic się nie stało; w dodatku prezydent Duda grozi jakimiś niepokojami (państwowymi! społecznymi!; biorąc pod uwagę jego postawę można by przypuszczać, że chętnie widziałby się na czele tych niepokojów… o ile prezes pozwoli, bo odwagi i tak nie starczy);
- to jest oczywiście ośli upór, bo przecież nic nie stoi na przeszkodzie, by aktualnie Kamińskiego i Wąsika ułaskawić, przez co uniknęliby oni odsiadki, a Andrzej Duda nadal mógłby się fotografować u ich boku; niestety, to jest oczywiście dla prezydenta sprawa prestiżowa, bo w ten sposób przyznałby się wcześniejszego błędu (i zakwestionował dogmat o własnej nieomylności…), a to rzecz jasna w rachubę nie wchodzi z wielu względów.
Jak z tego wybrnąć? Już dawno temu twierdziłem, że z prawnego bagna, w jakie Polskę wpycha władza PiS, łatwo się wydostać nie będzie (nie mówiąc o odklejeniu tego, co się przyklei). Już wówczas można było przypuszczać, że Kaczyński i jego komilitoni na pewno nie będą w tym pomagać, wszakże nie po to robi się rozróbę, żeby po niej samemu sprzątać. Jakieś negocjowanie, kompromisy dotyczące zdarzeń prawnych to jest tylko kolejny etap tego samego rażącego i uporczywego psucia państwa i prawa, które fundowało się nam od 2015 r.
(PS jeśli jakąś istotną kwestię pominąłem, chętnie odniosę się w komentarzach.)