Czy doświadczony inwestor prowadzący działalność na rynku finansowym może być traktowany jako konsument, jeśli zawodowo zajmuje się obrotem walutami, doskonale zna i rozumie ryzyko w branży? Jeśli inwestuje własne pieniądze, a kieruje nim zamiar pomnożenia kapitału?
wyrok Sądu Najwyższego z 17 października 2023 r. (II CSKP 441/23)
Dla kwalifikacji danej czynności prawnej jako konsumenckiej nie mają znaczenia osobiste cechy i przymioty konsumenta, w tym posiadana przez konsumenta wiedza, nawet wiedza specjalistyczna dotycząca transakcji dokonywanej z przedsiębiorcą.
Sprawa wytoczonego przez dom maklerski przeciwko klientowi powództwa o odszkodowanie za nienależyte wykonanie umowy o współpracy w zakresie „wirtualnych zakupów i sprzedaży instrumentów finansowych”. W ramach wieloletniej współpracy dom maklerski „przenosił” zlecenia do swojego partnera, tj. dokonywał w banku identycznych transakcji. Wszystkie operacje opierały się na lewarowaniu, a zarobek powstawał w momencie korzystnych różnic kursowych.
Ważne: klient zawodowo zajmował się handlem walutami (prowadził kantor walutowy), ale umowa nie miała związku z prowadzoną działalnością gospodarczą, zatem występował w niej jako konsument.
art. 22(1) kodeksu cywilnego
Za konsumenta uważa się osobę fizyczną dokonującą z przedsiębiorcą czynności prawnej niezwiązanej bezpośrednio z jej działalnością gospodarczą lub zawodową.
I tak aż do 15 stycznia 2015 r., kiedy gwałtownie wzrósł kurs franka szwajcarskiego; w tym czasie klient miał otwartych kilka pozycji zależących od kursu tej waluty, i to pomimo wcześniej przekazywanych przez dom maklerski informacji o ryzyku. Klient informacje te zignorował, pozycji nie zamknął — dzień skończył się stratą w wysokości 242 tys. zł, którą dom maklerski musiał wyrównać w banku — i powództwem z art. 471 kc.
Sąd prawomocnie uwzględnił roszczenia: pozwany klient z racji doświadczenia zawodowego znał się na rynku finansowym i walutowym, rozumiał zasady ryzyka i określał się jako osoba rozumiejąca rygory inwestowania w instrumenty finansowe. Oznacza to, że umowa miała związek z prowadzoną działalnością gospodarczą, a więc nie może być traktowany jako konsument — przez co nie może się powołać na abuzywność klauzul umownych (por. „Nastawiony na zysk profesjonalista nie jest konsumentem”).
Odmiennie rzecz ocenił Sąd Najwyższy: o tym czy strona umowy jest konsumentem nie można oceniać po PKD prowadzonej działalności gospodarczej czy też rzeczywistej lub deklarowanej wiedzy, doświadczenia, znajomości zasad rynku, lecz tylko i wyłącznie biorąc pod uwagę przesłanki wskazane w art. 22(1) kc. Sęk bowiem w tym, że konsumentem jest osoba, która zawiera umowę w celu zaspokojenia osobistych potrzeb konsumpcyjnych, czego nie wyklucza prowadzenie działalności gospodarczej, choćby jej przedmiot był „ogólnie” związany z przedmiotem umowy. Istoty jest wszakże „bezpośredni” związek między czynnością prawną a wykonywanym zawodem lub prowadzoną działalnością (pamiętając także o przedsiębiorcach „skonsumeryzowanych”), a nie świadomość ryzyka i podejmowanie takiego ryzyka w działalności biznesowej.
Uznaniu inwestora indywidualnego prowadzącego działalność kantorową za konsumenta nie stoi też na przeszkodzie dwukierunkowość dokonywanych przez niego operacji (operacje walutowe dla osób trzecich, operacje walutowe własne).
Status konsumenta nie zależy także ani od liczby zawartych umów (można dużo kupować i nadal być konsumentem), zaś pogląd przeciwny prowadziłby do aksjologicznie nieakceptowalnej sytuacji, np. że ochronę należną konsumentowi dałoby zainwestowanie tych samych pieniędzy w lokatę bankową, ale nie w operacje finansowe (por. wyrok TSUE z 3 października 2019 r., C-208/18), ale też np. oceny, iż konsumentem nie jest pracownik banku czy biura maklerskiego, który zamierza pomnożyć na rynku własny majątek.
Stwierdzając, że
Trudno także czynić zarzut i pozbawiać inwestora indywidualnego statusu konsumenta z powodu jego ponadprzeciętnej wiedzy na temat rynku kapitałowego
zarazem trudno wymagać, by ktokolwiek brał się za inwestycje bez pogłębienia wiedzy na temat instrumentów finansowych — SN uchylił zaskarżony wyrok i zwrócił sprawę do ponownego rozpoznania.
Tytułem komentarza: przyznam, że mam mieszane uczucia: z jednej strony przemawia do mnie przykład z lokatą bankową i pytanie, dlaczego klient przynoszący pieniądze do banku miałby być traktowany jako konsument, ale inwestor lokujący te same pieniądze na rynku finansowym już nie (analogicznie: prezes banku otwierający rachunek we własnej, albo i innej, instytucji finansowej). Z drugiej jednak strony dostrzegam różnicę między inwestycją pasywną, a aktywną, tj. taką, która wymaga od klienta zaangażowania w podejmowanie decyzji nieco poważniejszych niż poszukiwanie najatrakcyjniejszych lokat na 3 miesiące. Wszakże „działalnością gospodarczą jest zorganizowana działalność zarobkowa„: zarobkowa, czyli nastawiona na osiąganie dochodów, zysk (lub choćby pomniejszanie straty); działalność, czyli coś więcej niż bierny wybór oferty bankowej (kwestia braku rejestracji dg lub nieewidencjonowania przychodów jest w tym zakresie pomijalna)…
…więc całkiem możliwe, że już czas, by prawodawca raczył dostrzec, że ten podział nie jest już tak jednoznacznie dychotomiczny, czego dowodzi choćby coraz większa liczba prosumentów (nomen omen) działających na rynkach.