A skoro niedawno było o tym, że zdaniem sądu serwis internetowy Znany Lekarz może odpowiadać za niezweryfikowane komentarze pozostawione przez pacjentów, dziś czas na kilka akapitów o tym czy YouTube może ponosić odpowiedzialność za krytyczny filmik wrzucony przez użytkownika? Czy niepochlebna recenzja produktu może stanowić czyn nieuczciwej konkurencji? (wyrok SO w Warszawie z 17 października 2023 r., XXII GW 502/21).
Sprawa zaczęła się od publikacji na YouTube filmiku ukazującego test „urządzenia przytrzymującego” do przewożenia dzieci w samochodzie („zamiennika” fotelika samochodowego). Test wypadł niepomyślnie, a jego autorzy — była to niderlandzka organizację konsumencka — opatrzyli obraz następującym komentarzem (oryginał w języku niderlandzkim, poniżej jego przysięgłe tłumaczenie):
Z testu zderzeniowego wynika, że [to urządzenie] jest produktem zbyt niebezpiecznym, by przewozić w nim dzieci samochodem. Zwłaszcza część biodrowa pasa w przypadku zderzenia czołowego podnosi się i naciska mocno na brzuch, co może spowodować u dziecka poważne obrażenia. Nie zalecamy stosowania [tego urządzenia] i popieramy ideę wprowadzenia zakazu jego sprzedaży. Bezpieczne foteliki samochodowe możesz porównać na naszej stronie internetowej (…)
W ocenie producenta jego wyrób uzyskał niezbędną homologację i certyfikaty, jest dopuszczony do sprzedaży w całej UE, zatem najsamprzód wytoczył powództwo przeciwko organizacji (pozew został odrzucony), a następnie zażądał usunięcia materiału z YouTube (bezskutecznie)…
…zatem producent — uznając, że odpowiedzialność za brak usunięcia filmiku można przypisać Google jako wydawcy platformy, na której recenzja została udostępniona — wytoczył powództwo o ochronę dóbr osobistych i czyn nieuczciwej konkurencji. (Pozostawione w uzasadnieniu okruszki pozwalają stwierdzić, że chodzi o „urządzenie przytrzymujące” Smart Kid Belt, którego producentem jest spółka Smart Kid S.A.)
art. 14 ust. 1 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną
Nie ponosi odpowiedzialności za przechowywane dane ten, kto udostępniając zasoby systemu teleinformatycznego w celu przechowywania danych przez usługobiorcę nie wie o bezprawnym charakterze danych lub związanej z nimi działalności, a w razie otrzymania urzędowego zawiadomienia lub uzyskania wiarygodnej wiadomości o bezprawnym charakterze danych lub związanej z nimi działalności niezwłocznie uniemożliwi dostęp do tych danych.
Sąd stwierdził, że Google jako usługodawca świadczący usługę hostingu danych może ponosić odpowiedzialność za bezprawne dane pochodzące od jego usługobiorcę, o ile nieprawidłowo stosuje się do wymogów procedury notice & takedown. Jednak odpowiedzialność wydawcy YouTube za krytyczny filmik wgrany przez użytkownika może dotyczyć wyłącznie danych bezprawnych — tymczasem rzetelna i rzeczowa krytyka podjęta w interesie społecznym jest dozwolona, a więc nie ma charakteru bezprawnego. Taki charakter ma publikacja wyników testu porównawczego dwóch produktów („urządzenie przytrzymującego” i zwykłego fotelika dziecięcego), który wykonała renomowana organizacja konsumencka.
Niezależnie od tego sąd uznał, że mówiąc o odpowiedzialności usługodawców należy pamiętać o prawidłowej wykładni pojęcia „bezprawnego charakteru danych”, która powinna uwzględniać charakter naruszenia w kontekście wiedzy lub uzyskania wiarygodnej wiadomości. A mianowicie:
- bezprawność danych może być oczywistą oczywistością — np. mowa nienawiści, podżeganie do przestępstw, wulgaryzmy, etc.,etc.;
- jednak w przypadku twierdzeń o faktach (także wypowiedzi ocennych opartych na faktach) konieczne jest skonfrontowanie informacji z dowodami — a przecież usługodawca nie jest sądem i nie ma ani możliwości przeprowadzenia postępowania dowodowego i oceny dowodów.
Art. 14 ust. 1 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną nie nakłada na podmiot świadczący usługi hostingowe inwestowania w rozbudowany aparat badawczy umożliwiający weryfikację nieraz sprzecznych twierdzeń i opinii podmiotów gospodarczych.
Biorąc zatem pod uwagę, że spór dotyczy informacji sprawdzalnych, których weryfikacja wymaga przeprowadzenia badań — nie można zakładać, że pretensje zainteresowanego podmiotu są wiarygodną wiadomością o bezprawnym charakterze krytycznej recenzji.
Już tylko na marginesie wypada wspomnieć, iż zdaniem sądu:
- rzetelna krytyka produktów nie jest sprzeczna z dobrymi obyczajami, a więc nie narusza art. 3 ust. 1 uznk (w toku procesu strona powodowa zauważyła, że nie może udowodnić, iż pozwaną organizacją kierował zamiar wyrządzenia szkody lub uzyskania korzyści, a więc wycofała się z roszczeń opartych o art. 14 ust. 1 uznk);
- publikacja krytycznych testów porównawczych wyrobów mieści się w pojęciu obrony uzasadnionego interesu społecznego, a więc nie jest bezprawna — co wyklucza oparcie roszczeń o koncepcję ochrony dóbr osobistych;
- nawet nie mieć racji to za mało, bo trzeba wiedzieć kogo pozywać: początkowo pozew dotyczył tylko amerykańskiej spółki Google, jednak po tym, jak się okazało, że w Europie usługodawcą w ramach platformy YouTube jest Google Ireland Ltd., ta spółka wzięła udział w postępowaniu jako interwenient uboczny — co skończyło się podwójnym oddaleniem powództwa i podwójnymi kosztami.
Zamiast komentarza: i to jest prawidłowa wykładania przepisów o odpowiedzialności hostingodawcy za rzekomo bezprawne dane dostarczane przez usługobiorcę.