Po czym poznać, że nadeszła wiosna? U mnie na przykład po tym, że wina czerwone idą na tył piwniczki (przynajmniej te, które przetrwały) i zaczynam otwierać wina białe. A także po tym, że z mych głośników częściej dobiegają lżejsze brzmienia, zawsze z przewagą linii rytmicznej nad melodyczną, a więc (jak przystało na niegdysiejszego domorosłego basistę) zwłaszcza muzyka funkowa.
Kwestię numer jeden ogarnąłem polskim białym półwytrawnym winem marki Winnica Niemczańska — Solaris & Riesling.
Aczkolwiek dziś nie zaserwuję niczego w funkowych klimatach, a zamiast tego czas na krótką omówkę pre-prehistorii rapu. Bo przecież jeśli słyszeliście, że był to utwór 'Rapper’s Delight’ w wykonaniu The Sugarhill Gang (tak słyszał Wojciech Orliński), to przecież o kilka lat starsza jest piosenka ’Prisencolinensinainciusol’ Adriano Celentano. Nawet jeśli traktować ją jako żart (w tej konwencji WO do prapraprapoczątku polskiego rapowania zalicza „Śpiewać każdy może” Jerzego Stuhra), to — fakt jest faktem. Ale…
…wracając ad rem: polskość wina Winnica Niemczańska — Solaris & Riesling podkreślam nieprzypadkowo, aczkolwiek głównie ze względu na fakt, iż tę butelkę kupiłem w pierwszym z brzegu sklepie sieci Lidl. Nie owijając w bawełnę: kosztowała cztery dyszki bodajże bez grosika. Drogo? Tanio? Niezmiernie rzadko wydaję takie pieniądze na wino, czyli dla mnie nietanio, ale biorąc pod uwagę, że mówimy o krajowym wyrobie krajowego producenta — wcale nie tak drogo. (Przypomnę, że siedem lat temu większą kasę puściłem na najtańszego w ofercie Jaworka z Miękini…)…
…ale oto mamy jajcarski kawałek ’Here Comes the Judge’ w wykonaniu Pigmeata Markhama, z tego samego — 1968! — roku, co 'White Album’ Beatlesów. Rap jako żywo — i to na dekadę przed The Sugarhill Gang, nie mówiąc o Ale przecież zaledwie o dwa lata spóźnili się The Last Poets ze swym eponimicznym albumem 'The Last Poets’ (też ciekawe: ich późniejsze nagrania załapały się na prowadzoną przez FBI listę programu COINTELPRO, a tego osiągnięcia nie powtórzyli nawet Public Enemy).
Wychodzi na to, że zaczęło się od żartu, później też było super (nie da się zakwestionować udziału znakomitych twórców jazzowych i funkowych w powstaniu tej odmiany muzyki) — aczkolwiek z czasem, jak każda fajna sprawa, stać się skomercjalizowanym pośmiewiskiem.
I tak da capo al fine, o czym zawsze należy pamiętać, nie tylko przy lampce lepszego wina.
PS dopisuję, bo chyba zabrakło: winko bardzo pyszne, idealnie wiosenne, lekkie, powabne, kwaskowe!
(Winnica Niemczańska Solaris & Riesling, fot. Olgierd Rudak, CC BY-SA 4.0)