Krótko i na temat, ale to w sumie dość znaczące: do laski marszałkowskiej wpłynął sygnowany przez posłów Konfederacji projekt przepisów zezwalających na wypowiedzenie przez Polskę międzynarodowej konwencji o zakazie użycia min przeciwpiechotnych (poselski projekt ustawy o wypowiedzeniu Konwencji o zakazie użycia, składowania, produkcji i przekazywania min przeciwpiechotnych oraz o ich zniszczeniu, sporządzonej w Oslo dnia 18 września 1997 r.).

Dalej będzie w punktach, bo tak prościej:
- gwoli krótkiego wprowadzenia: zgodnie z polskimi zasadami ustrojowymi politykę zagraniczną prowadzi rząd, z którym współpracuje prezydent, który w ramach swych obowiązków m.in. ratyfikuje i wypowiada umowy międzynarodowe;
- jednakże ratyfikacja (oraz wypowiedzenie) niektórych porozumień wymaga wyrażenia uprzedniej zgody wyrażonej w ustawie — i tu mamy pole do debaty o trójpodziale i równoważeniu poszczególnych segmentów władzy (z ustawą o umowach międzynarodowych w ręku);
- tłumacząc z prawniczego na ludzkie: skoro zgoda na związanie się traktatem ottawskim miała postać ustawy, to jej wypowiedzenie także musi być poprzedzone taką ustawą; jednakże sama w sobie ustawa wyrażająca zgodę nie skutkuje wypowiedzeniem umowy międzynarodowej;
- i tu właśnie mamy projekt: króciutki, lakoniczny — wyraża się zgodę na wypowiedzenie konwencji o zakazie stosowania min przeciwpiechotnych;
art. 1 ustawy (projekt)
Wyraża się zgodę na dokonanie przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej wypowiedzenia Konwencji o zakazie użycia, składowania, produkcji i przekazywania min przeciwpiechotnych oraz o ich zniszczeniu, sporządzonej w Oslo dnia 18 września 1997 r.
- wracając nieco ad rem: ratyfikowana przez Polskę w 2012 r. konwencja (znana także jako traktat ottawski) nakłada na państwa-strony zakaz używania min przeciwpiechotnych — czyli takich, które służą do rażenia siły żywej — a także ich produkcji, sprzedaży, etc. (z wyjątkiem działań niezbędnych do szkolenia saperów), a także nakłada obowiązek zniszczenia posiadanych min;
- przesłanką wprowadzenia konwencji była ocena, że miny przeciwpiechotne wybuchają zwykle pod nogami przypadkowych cywilów — bo teren raz zaminowany stwarza zagrożenie w nieskończoność — a więc jest szczególnie niehumanitarnym środkiem walki;
- w uzasadnieniu projektu ustawy zwraca się uwagę, że traktatowe zobowiązanie do zaprzestania stosowania min przeciwpiechotnych jest sprzeczne z polskim interesem narodowym — już choćby dlatego, że metody te stosują zarówno Rosjanie, którzy stroną konwencji nie są, jak i Ukraińcy, którzy konwencję podpisali;
- zarazem zakaz jest nieuzasadnionym jednostronnym przymusem do rozbrojenia, dla którego alternatywą jest złamanie wiążącego prawa międzynarodowego — zarazem wojskowi naruszający prawo wskutek wydanego rozkazu mogliby ryzykować dodatkową odpowiedzialnością (dla przypomnienia: wykonanie rozkazu stanowi kontratyp, pod warunkiem, że żołnierz nie popełnia przy tym umyślnie przestępstwa, art. 318 kk);
- w uzasadnieniu projektu mówi się także o tym, że zaminowanie granicy z Rosją rozważają Estonia i Finlandia — więc i Polska nie ma na co czekać;
- (w uzasadnieniu zabrakło mi choćby jednego akapitu odniesienia do pewnego (nieistniejącego?) zwyczaju konstytucyjnego: skoro politykę zagraniczną prowadzi władza wykonawcza, to czy z pośrednią inspiracją rozwiązania umowy międzynarodowej może wychodzić parlament?).
Zamiast komentarza, przyczynek do dywagacji nt. różnych scenariuszy: załóżmy, że ustawa przechodzi, a prezydent ją podpisuje — czy to oznacza, że rząd jest związany decyzją prawodawcy i musi prowadzić politykę w kierunku wypowiedzenia umowy? I czy prezydent jest zobligowany, na podstawie samej ustawy upoważniającej, do jej wypowiedzenia?