Dzień Dziecka — kilka dni po tym jak rząd zapowiedział, że już chyba czas uregulować status prawny hulajnogi elektrycznej — to chyba dobry moment by podzielić się z P.T. Czytelnictwem luźnymi odautorskimi dywagacjami: czy hulajnoga elektryczna to w ogóle pojazd? czy raczej hulający elektrycznie jest jednak pieszym? a może jednak hulajnoga elektryczna to po prostu motorower?
Będzie krótko i w punktach, bez specjalnego owijania w bawełnę:
- osobiście jestem zdania, że hulajnoga elektryczna jest motorowerem;
- koń jaki jest każdy widzi, tudzież definicję motoroweru — ma koła, ma silnik (elektryczny, ale na pewno nie pomocniczy „uruchamiany naciskiem na pedały”), prędkość maksymalną raczej niższą niż 45 km/h (ciekawe, że większość danych technicznych tych produktów mówi, że nie mogą jechać szybciej niż 25 km/h — akurat to jest mniej-więcej moja przelotowa na rowerze i uwierzcie mi, że część e-hulajnogistów śmiga obok mnie aż miło);
art. 2 pkt 46 pord
motorower — pojazd dwu- lub trójkołowy zaopatrzony w silnik spalinowy o pojemności skokowej nieprzekraczającej 50 cm3 lub w silnik elektryczny o mocy nie większej niż 4 kW, którego konstrukcja ogranicza prędkość jazdy do 45 km/h;
- nie przypomina znanych nam motorowerów? słowo „skuter” w ustawie też się nie pojawia, a przecież nie mamy wątpliwości, że skuter (także elektryczny) jest motorowerem; hulajnoga elektryczna to motorower elektryczny, bo jest napędzana silnikiem, a różnica jest tego rodzaju, że (zwykle) nie ma na czym usiąść;
- a może błąd tkwi gdzie indziej: czy hulajnoga na prąd w ogóle może być zaliczana do pojazdów? tak, jest pojazdem, ponieważ jest urządzeniem przystosowanym do poruszania się po drodze;
art. 2 pkt 31 pord
pojazd — środek transportu przeznaczony do poruszania się po drodze oraz maszynę lub urządzenie do tego przystosowane;
- to może chociaż da się zaliczyć e-hulajnogi do pojazdów wolnobieżnych? definicyjnie jakoś pasuje („pojazd silnikowy, którego konstrukcja ogranicza prędkość jazdy do 25 km/h, z wyłączeniem ciągnika rolniczego”) — stąd może w opisie towaru jest ta magiczna prędkość — ale sprawdziwszy w Wikipedii jak wygląda przykładowy desygnat można odpuścić (pojazd wolnobieżny to m.in. kombajn, kosiarka, harwester, koparka, walec, etc.);
- no dobra, ale przecież słyszy się też, że poruszający się na hulajnodze elektrycznej jest pieszym? to dla mnie w ogóle jest jakaś bzdura: skoro taki jednoślad jest pojazdem, to osoba stojąca na tym pojeździe nie jest pieszym (zgodnie z definicją: żeby człowiek był pieszym, musi być „poza pojazdem”, a wyjątki określa ustawa i nie ma tam „osoby stojącej nieruchomo na ruchomej hulajnodze elektrycznej”; raczej nie jest też „pasażerem”, które to akurat pojęcie nie jest w art. 2 pord definiowane);
art. 2 pkt 8 pord
pieszy — osobę znajdującą się poza pojazdem na drodze i niewykonującą na niej robót lub czynności przewidzianych odrębnymi przepisami; za pieszego uważa się również osobę prowadzącą, ciągnącą lub pchającą rower, motorower, motocykl, wózek dziecięcy, podręczny lub inwalidzki, osobę poruszającą się w wózku inwalidzkim, a także osobę w wieku do 10 lat kierującą rowerem pod opieką osoby dorosłej;
- skąd zatem wątpliwości co do statusu elektrycznych hulajnóg? mnie się wydaje, że jest to wyłącznie efekt jakiegoś tricku przy homologacji — skoro nie ma zaczepu na tablicę rejestracyjną, to towar wprowadza się jako twór nieznany ustawie.
Reasumując: tak, jestem zdania, że hulajnoga elektryczna to motorower — przeto biorąc pod uwagę dzisiejszy stan prawny powinna być rejestrowana i ubezpieczona, przechodzić przegląd techniczny, kierujący takim pojazdem powinien mieć kask oraz stosowne uprawnienia (czyli ukończone 18 lat lub karta motorowerowa), a także jechać po jezdni (na pewno nie po drodze dla rowerów i nie po chodniku).
Natomiast co rząd wymyśli — tego nie wiem, ale chętnie się przekonam.
Q.E.D.