Winnym największego rozczarowania 2019 roku niewątpliwie okazała się różowa Polka z 2018; honoru producenta bronić musi zatem wino białe Polka 2018 — kolejny przejaw polonizacji enokultury w sklepach Lidl.
Zaczynając od suchych faktów: Polka rocznik 2018 podobnie jak rok wcześniej (por. „Białe wino Polka 2017 — ku czci Niepodległości”) jest kupażem różnych odmian, tym razem padło na Sevyal Blanc, Johanitter, Solaris, Hibernal, Chardonnay, Gewürztraminer; etykietka znów milczy czy winorośl uprawiana była „u stóp klasztoru O.O. Kamedułów na Bielanach”, czy raczej chodzi o import (milczy też co do tego czy jest to wino pół- czy jednak wytrawne — to dla mnie o tyle nieistotne, że tym razem było pijalne). Wino z polskiej Winnicy Srebrna Góra sp. z o.o. można dostać w (nie każdym) sklepie Lidl, tradycyjnie za pojedynczą butelkę płacimy 34,99 złotych, a decydując się na zakup dwóch Polek (niekoniecznie takich samych) zostawimy w kasie 29,99 złotych za sztukę — czyli jak na poziom Lidla jest średnio-przeciętnie (w sensie: można kupić tańsze wino, które na pewno nie będzie gorsze).
No właśnie, jak smakuje biała Polka z 2018? Przyznam, że chyba już zaczęło mi doskwierać zmęczenie latem i tematem (najwytrwalsi P.T. Czytelnicy kojarzą, że białe wina pijam w miesiącach gorących, chętniej przerzucając się na czerwone), ale chociaż poprzedni weekend spędziliśmy w miłych okolicznościach przyrody — ten trunek wcale aż tak miło mi nie wchodził. Nie było, na szczęście, takiej tragedii jak z Polką różową — przede wszystkim nie ma oszałamiających bąbelków ani ogłuszającego posmaku sam-nie-wiem-czego — ale od doskonałości to wino dzielą co najmniej dwie długości (o ile byłbym zdolny dostrzec jakąś doskonałość w winie białym).
Słowem: na pożegnanie lata się nadaje, ale osobiście całkiem się cieszę, że zaczyna się jesień :-)