Joanna Czeczott, „Cisza nad stepem. Kazachstan i pamięć o Rosji” (garść notatek)

Czytać każdy może, jeden lepiej, inny jak niebożę… Oto jest garść moich notatek po lekturze książki „Cisza nad stepem. Kazachstan i pamięć o Rosji” autorstwa Joanny Czeczott.


Bugac Puszta
A skoro mowa o stepowym Kazachstanie, dzisiejszy tekst zilustruje ujęcie sprzed prawie trzech lat — oto madziarska Bugac Puszta (fot. Olgierd Rudak, CC BY-SA 4.0)

Było ich więcej, ale w procesie odsiewu zostały tylko te najbardziej ogólnikowe lub ciekawostkowe:

  • Kazachstan jako grobowiec narodów: podbity przez carską Rosję, mniej-więcej w okresie naszego powstania styczniowego, Chanat Kazachski wkrótce stał się jeszcze jednym elementem moskiewskiego imperium (Rosjanie do dziś lubią kłamać, że ich kraj nie ma na sumieniu kolonializmu — prawdą jest tylko to, że zasadniczo nie szukali ziem do podbicia za morzami i oceanami), a za Stalina — miejscem kaźni, zsyłki i gułagowego przemysłu;
  • komuniści od zawsze próbują zmienić świat na lepszy, niezależnie od potrzeb i uwarunkowań, tak też było i w Kazachstanie: jak skolektywizować rolnictwo, skoro osiadłego rolnictwa brak, a gospodarka oparta jest nomadycznym pasterstwie? jak przekonać ludzi, że są uciskani, skoro społeczności aułów oparte były na wzajemnej pomocy i dzieleniu się dobrami?
  • Filipp Gołoszczokin (bolszewik od mokrej roboty — to on stał za zgładzeniem ostatnich Romanowów) wszystko to potrafił osiągnął — po prostu postanowił zmusić wędrowną ludność do porzucenia swych obyczajów, wtłoczyć w ramy sowieckiego systemu, wyznaczając niebotyczne plany produkcyjne i tworząc nową kastę czerwonych władyków;
  • ten eksperyment kończy się najpierw śmiercią prawie całego bydła i owiec, później oskarżeniami o burżuazyjną dywersję — finalnie Kazachowie nie mają co jeść…
  • …ludobójczy głód z początku l. 1930-tych (Aszarszłyk, w przeciwieństwie do ukraińskiego Hołodomoru, mało jest w Polsce znany) zabił połowę mieszkańców Kazachstanu, stąd też po zaledwie jednym pokoleniu na populację związkowej republiki składało się 40% Rosjan, 30% etnicznych Kazachów i 30% innych nacji (zesłańców i przesiedleńców, Ukraińców, Polaków, Niemców, etc.,etc.; przez sam Karłag przewinął się prawie milion ludzi);
  • epizodem nieco zdumiewającym jest powstanie łagierników, które wybuchło wiosną 1954 r.: rebeliantom na dobre sześć tygodni udało się opanować obóz, ustanowić tam własne — na tyle demokratyczne, a nawet humanistyczne, na ile pozwalał czas i sytuacja — porządki (wkrótce jednak ruskie tanki przywróciły ruski mir i było po sprawie);
  • wielu potomków tych zesłańców mieszka w tych samych okolicach do dziś: raz, że represje polegały także na tym, że koniec katorgi nie oznaczał prawa do powrotu do poprzedniego miejsca zamieszkania, dwa, że często nie było już gdzie wracać (wielu wraca i to nawet do kraju praszczurów — można się zdziwić jak często za Ukraińców bierzemy młodych Polaków, potomków wywiezionych w 1940 r., którzy korzystają z możliwości repatriacji, ale miękkość języka nadal im zostaje);
  • żeby nie było, że książka jest tak odchylona historycznie jak moje notatki po jej lekturze: autorka rozmawia z żyjącymi, przedstawia ich punkt widzenia (nawet tych, którzy nadal zakłamują przeszłość).

Dla jasności: książka oczywiście znacznie ciekawsza, niżby wynikało z moich notatek — ja po prostu nie potrafię tego opowiedzieć.

(Joanna Czeczott, „Cisza nad stepem. Kazachstan i pamięć o Rosji”, wydawnictwo Czarne, na papierze 448 stron; fot. Olgierd Rudak, CC BY-SA 4.0)

subskrybuj
Powiadom o
guest

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.

2 komentarzy
Oldest
Newest
Inline Feedbacks
zerknij na wszystkie komentarze
2
0
komentarze są tam :-)x