Trawestując klasyczny cytat z „Wniebowziętych” — człowiek musi sobie od czasu do czasu popróbować czegoś, co doń przyleciało. Tym razem padło na wino Terre da Vino Nebbiolo d’Alba Superiore DOC “Valeirole” 2015, które P.T. Małżonka była uprzejma przywieźć mi z niedawnego wypadu w okolice Lago di Como.
Na początku krótki disklajmer: w ogólności za włoskimi winami nie przepadam, a największy mój zarzut jest taki, iż nie są to wina morawskie. Nie wiem czy to już hipsteriada (nie wiem nawet czy ktoś jeszcze używa takich słów?), ale u mnie dowolne wino pochodzące od południowych sąsiadów ma małego plusika za pochodzenie (każda frankovka czy inny lemberger też ma plusika za proweniencję). Natomiast wina z Italii kojarzą mi się na ogół z Lidlem czy inną Biedronką…
Wyjątek uczynić wypada dla trunku o długiej nazwie — Terre da Vino Nebbiolo d’Alba Superiore DOC “Valeirole” 2015 brzmi naprawdę dumnie — które na równie długo (i pozytywnie) zapadnie w mej pamięci. W smaku nieco śliwkowe, ale przełamane nutą jakby wiśni, dość mocne (13,5%), ale jednak całkiem łagodne, świetnie nadaje się do potraw z makaronu, jak i do relaksującego wieczoru. Zaciekawiło mnie na tyle, że dowiedziałem się, że nebbiolo jest odmianą dość popularną w Piemoncie, znaną od wieków, a krótki okres popularności wina te zdobyły w okresie wojen napoleońskich, kiedy to kupcy angielscy nie mogli kupować win z Bordeaux, więc szukali czegoś nowego (trwało to krótko, po przecież rychło kraina ta została podbita i włączona do Francji.
Butelczyna tego czerwonego wytrawnego wina kosztowała w pierwszym z brzegu spożywczaku w Italii niecałe 7 euro, co uważam za kwotę niewygórowaną biorąc pod uwagę doznania.