Czy kilka kropel alkoholu czyni człowieka odważniejszym, bardziej bystrym, a jego życie bardziej barwnym i łatwiejszym do przejścia? Czy człowiek urodził się mając pół promila za mało? Na takie pytania starają się odpowiedzieć twórcy filmu „Na rauszu”.
W skrócie i nie paląc: czterech kumpli — nauczycieli ze szkoły średniej — postanawia podjąć ważki społecznie eksperyment i przekonać się, czy stałe utrzymywanie poziomu 0,5‰ alkoholu uczyni ich życie lepszym. Zasady są proste: piją tylko w dzień, tylko do 20.00, tak by cały czas utrzymać się na lekkim rauszu, nie piją w weekend, starają się obserwować reakcje otoczenia. Łatwy sukces skłania ich do zwiększenia dawek, co rychło prowadzi do istotnych problemów… Eksperyment zostaje przerwany — niestety, jest za późno dla jednego z nich…
Jeśli ktoś myśli, że ten film jest prostym PARP-owskim moralitetem, to się grubo myli — mnie się wydaje, że twórcom udało się znakomicie pokazać, że wszystko jest dla ludzi (także ta przysłowiowa lampka wina dla zdrowotności), także dla tych, którzy mają jakiś kłopot z wyluzowaniem się — grunt to znać umiar i nie przeginać.
U mnie mocne 7,5/10, w tym duży plus za kolejną świetną rolę Madsa Mikkelsena, a także za to, że Thomas Vinterberg ściągnął na plan kawałek obsady ze świetnego „Polowania”, no i za podanie poważnego tematu w sposób dość lekki i zdystansowany acz niegłupi (toć to komedia!).
Warto wyskoczyć do kina na jednego!
(„Na rauszu”, (’Druk’); scenariusz Tobias Lindholm, Thomas Vinterberg; reżyseria Thomas Vinterberg; w rolach głównych Mads Mikkelsen, Maria Bonnevie, Thomas Bo Larsen i Magnus Millang)