Sobotni poranek to dobry czas na powrót do tematyki związanej ze sprostowaniem prasowym (tym razem: telewizyjnym). Dziś zatem czas na pogdybanie na dwa tematy: czy można odmówić publikacji sprostowania z tego względu, że podpisał je pełnomocnik osoby zainteresowanej? Oraz: czy treść sprostowania może sugerować, że osobą prostującą jest ktoś inny, niż osoba zainteresowana (tj. sugerować, że prostuje sam redaktor naczelny)?
wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 21 grudnia 2015 r. (sygn. akt VI ACa 1527/15), teza
Należy odróżnić wymagania odnoszące się do pisma zawierającego żądanie zamieszczenia sprostowania od samego tekstu sprostowania, które ma być opublikowane w sposób wskazany w art. 32 ustawy prawo prasowe.
Sprawa miała następujący przebieg: w jakiejś telewizji przeprowadzono jakąś rozmowę z jakimś posłem, w której padły pewne sformułowania — o tym, że owa osoba (ex-ksiądz) zatrudnia „mordercę Popiełuszki”. O sprostowanie twierdzeń wystąpił pełnomocnik powoda, a że redaktor naczelny odmówił jego publikacji — sprawa trafiła do sądu.
Sąd I instancji oddalił powództwo argumentując w ten sposób: niezależnie od tego, że rozmowa dotyczyła osoby powoda, zaś sąd nie ma obowiązku badać prawdziwości lub fałszywości twierdzeń wyrażonych w sprostowaniu, błędem było podpisanie sprostowania przez pełnomocnika. Zgodnie bowiem z art. 31a ust. 4 prawa prasowego „sprostowanie powinno zawierać podpis wnioskodawcy” (por. Niepodpisane sprostowanie prasowe — nie może być opublikowane, redaktor naczelny nie może podpisać go za zainteresowanego), zatem wymóg złożenia własnoręcznego podpisu stanowi warunek formalny publikacji sprostowania. Pełnomocnik mógłby złożyć wniosek o sprostowanie, ale sama treść sprostowania musi być podpisana przez osobę żądającą jego publikacji; w przeciwnym razie redaktor naczelny ma nie tylko prawo, ale i obowiązek odmówić jego rozpowszechnienia.
Informacja podana w programie (…), w dniu 22 października 2014 r., którego gościem był J. P. — jakoby G.[rzegorz] P.[iotrowski] miał pracować dla R.[omana] K. jest nieprawdziwa. G.[rzegorz] P.[iotrowski] nigdy nie był zatrudniony w którymkolwiek podmiocie należącym do R.[omana] K. R.[oman] K.
Powód wniósł apelację do sądu II instancji, który stwierdził, iż mimo częściowo błędnego uzasadnienia wcześniejsze rozstrzygnięcie odpowiada prawu. Otóż zdaniem Sądu Apelacyjnego osoba zainteresowana publikacją sprostowania może udzielić pełnomocnictwa do wniesienia sprostowania, zaś — o ile treść pełnomocnictwa jest jednoznaczna — pełnomocnik może żądać publikacji sprostowania.
Problem natomiast w tym, że nie można żądać publikacji sprostowania, które zostało sformułowanie jakby pochodziło od osoby trzeciej, wraz z żądaniem, by odczytała je dziennikarka prowadząca program telewizyjny. Sęk w tym, że autorem sprostowania zawsze jest zainteresowany przedstawiający własną wersję wydarzeń, zaś rola redaktora naczelnego ogranicza się do publikacji sprostowania — sprostowanie nie może prowadzić do odwołania zarzutów (które jest jednym z mechanizmów ochrony dóbr osobistych, art. 24 par. 1 kc).
Skoro zatem treść sprostowania została tak sformułowana, że właściwie nie wiadomo było kto prostuje rzekomo nieprawdziwe informacje — a takie sprostowanie mogłoby wprowadzać w błąd telewidzów — redaktor naczelny mógł odmówić jego publikacji (i nie mógł, zważywszy na zakaz w art. 32 ust. 5 pr.prasowego, dokonywać zmian w treści sprostowania).