Bardzo krótko i na temat: jaka może być kara za jazdę rowerem po chodniku z naruszeniem art. 33 ust. 5 pord? (wyrok Sądu Okręgowego w Jeleniej Górze z 7 listopada 2014 r., sygn. akt VI Ka 467/14).

Rowerzysta został uznany winnym tego, że poruszał się rowerem po chodniku w miejscu, gdzie jest to niedozwolone (art. 97 kw w zw. z art. 33 ust. 5 pord), za co sąd I instancji wymierzył mu karę grzywny w wysokości 200 złotych (zwalniając jednak z kosztów sądowych i opłaty).
Smaczku sprawie dodaje fakt, że rowerzysta ruszył rowerem spod komendy policji, zaś całe zdarzenie widzieli z okien policjanci — zdaniem obwinionego policjanci kłamali, bo są z nim skonfliktowani.
Obwiniony wniósł apelację od wyroku, jednak nie sprecyzował żadnych zarzutów wobec zaskarżonego orzeczenia. Z treści apelacji wynika, że zakwestionował on ustalenia faktyczne co do przebiegu zdarzeń, jednak to za mało, by udało się sklecić jakiś dłuższy tekścik.
W tej sytuacji sąd II instancji nie znalazł podstaw do uwzględnienia apelacji — jednak zmienił zaskarżone orzeczenie, zamieniając grzywnę na karę nagany.
PS WordPress lubi teksty ponad 300 słów, zatem korzystając z okazji wyłuszczę, że kocham rowery i uwielbiam rowerzystów (chociaż niektórzy strasznie mnie denerwują) — zdaję sobie też sprawę z tego, że cyklizm ma w sobie odpowiednią dozę anarchii — jednak już to (skromnie bo skromne) orzecznictwo wskazuje, że pewna część cyklistów chce traktowania z niejasną pobłażliwością, co mnie akurat dziwi.
Zawsze bowiem trzeba brać na klatę to co się robi, a tymczasem sporadycznie widać następujące racjonalizowanie decyzji:
- znak musi być po prawej stronie, więc nie będę jechał drogą dla rowerów po lewej, bo nie zauważam (także przepisu, który wyraźnie mówi, że w przypadku DDR znak może być po lewej stronie — więc nie ma co szukać DDR patrząc na azymut znaków);
- może i jest droga dla rowerów — ale przecież chodnikiem też się da jechać.
Q.E.D.