Opublikowana wczoraj nowelizacja prawa prasowego (Dz.U. z 2017 r. poz. 2173) to nie tylko kluczowe zmiany w instytucji autoryzacji wypowiedzi, ale także normatywne wzmocnienie mechanizmów mających ułatwić dziennikarzom zachowanie niezależności — wewnątrz swojej redakcji.
art. 10 ust. 2-3 ustawy prawo prasowe (w brzmieniu od 11 grudnia 2017 r.)
2. Dziennikarz ma prawo odmówić wykonania polecenia służbowego, jeżeli oczekuje się od niego publikacji, która łamie zasady rzetelności, obiektywizmu i staranności zawodowej, o których mowa w art. 12 ust. 1.
3. Dziennikarz może nie zgodzić się na publikację materiału prasowego, jeżeli wprowadzono do niego zmiany wypaczające sens i wymowę jego wersji.
Chodzi oczywiście o przepisy, które po nowelizacji dają każdemu dziennikarzowi prawo:
- odmówić wykonania polecenia służbowego jeśli przełożony zamierza wymusić opublikowanie materiału łamiącego podstawowe zasady dziennikarstwa (rzetelności, obiektywizmu i należytej staranności) — dla przypomnienia wcześniej ten sam przepis mówił, że dziennikarz etatowy ma obowiązek realizować „ogólną linię programową” redakcji (art. 10 ust. 2 prawa prasowego);
- odmówić publikacji swojego materiału jeśli ktoś w redakcji wprowadził do jego treści zmiany „wypaczające sens i wymowę” jego wypowiedzi — obecnie przepis ten wprost wskazuje, że naruszenie linii programowej jest naruszeniem obowiązków pracowniczych (czyli może być podstawą wypowiedzenia umowy o pracę, art. 10 ust. 3 prawa prasowego).
Zamiast komentarza: zmiany te oczywiście oceniam jako bardzo słuszne — niezależnie bowiem od tego, że działalność prasowa to biznes, to przecież swoboda wypowiedzi (rozumiana także jako swoboda milczenia) dotyczy przecież przede wszystkim jednostek, w tym przypadku dziennikarzy. Niechętnym, którzy gotowi są wytknąć, że żurnalista może zmienić pracodawcę, nadmieniam: nowelizacja nie oddaje całej władzy w ręce dziennikarzy — wszystko czego na podstawie nowych przepisów można oczekiwać to prawa do milczenia.