A skoro ostatnie tygodnie są pod znakiem dywagacji kto z kim robi jakie interesy i ile z tego ma, dziś kilka akapitów o tym czy jest dopuszczalne żądanie sprostowania opublikowanego w prasie artykułu opartego o dane z Krajowego Rejestru Sadowego — czy jednak sprostowanie informacji ujawnionej w KRS, jako podważające fakty wynikające z publicznego rejestru, nie podlegają sprostowaniu prasowemu?
A przy okazji: czy skoro nadesłane sprostowanie musi być podpisane, to można odmówić publikacji dokumentu, pod którym jest po prostu napisane imię i nazwisko wnioskodawcy? (wyrok Sądu Najwyższego z 30 listopada 2018 r., I CSK 654/17).
Orzeczenie wydano w sprawie o sprostowanie opublikowanej w dzienniku „Fakt” oraz w portalu Fakt.pl tekstów o przekazaniu przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju kwoty 24 milionów złotych spółce Xplorer Fund, w zarządzie której figurował Robert Grey, ówczesny wiceminister w MSZ.
Zdaniem zainteresowanej spółki wiceminister nie był już członkiem jej władz, nigdy też nie był właścicielem lub akcjonariuszem spółki, zatem do redaktora naczelnego wysłała żądanie opublikowania sprostowania dwóch informacji podanych w opublikowanym tekście („1. Pan Robert Grey nie zasiada we władzach spółki. Wskazana spółka zakończyła współpracę z Panem Robert Greyem z końcem 2015 r., a jego mandat w zarządzie spółki wygasł z dniem 15 lutego 2016 r. 2. Spółka Xplorer Fund S.A. nie jest ani nie była własnością ani współwłasnością Pana Robert Greya. Pan Robert Grey nie był ani nie jest akcjonariuszem wymienionej spółki. Xplorer Fund S.A., [imię i nazwisko] — członek zarządu”.)
Redaktor naczelny nie zareagował w żaden sposób, zatem po niecałych 3 tygodniach spółka wysłała ponaglenie, tym razem dodając także żądanie sprostowania tekstu opublikowanego w portalu.
Sąd I instancji powództwo oddalił: tylko sprostowanie dotyczące pierwszego artykułu zostało przesłane w ustawowym terminie — natomiast w odniesieniu do następnych materiałów zostało ono wysłane o z naruszeniem terminu określonego w art. 31a ust. 3 pr.pras. Treść sprostowania była jednak nierzeczowa: skoro zgodnie z Krajowym Rejestrem Sądowym w dniu publikacji materiałów prasowych Robert Grey był członkiem władz spółki, to sprostowanie zmierzające do podważenia faktów wskazanych w postanowieniu sądowym jest niedopuszczalna. Skuteczny okazał się także zarzut przekroczenia dopuszczalnej długości sprostowania (141 znaków), podczas gdy odnosiło się ono do frazy obejmującej tylko 34 znaki (por. „Czy w sporze o sprostowanie prasowe może przydać się kalkulator?”).
Nieco odmiennie rzecz ocenił sąd II instancji, którego zdaniem celem publikacji jest przedstawienie swojej wersji wydarzeń, zatem sąd nie może badać prawdziwości treści sprostowania, lecz ocenić zasadność odmowy jego opublikowania. Skoro zatem wpis członka zarządu spółki do KRS ma charakter deklaratoryjny (sąd tylko potwierdza zmianę w składzie zarządu spółki), to spółka mogła sprostować informację biorąc pod uwagę wcześniejszą rezygnację wiceministra z członkostwa w jej organie — ale nie musi udowadniać prawdziwości tego stwierdzenia, przez co redaktor naczelny nie może odmówić publikacji ze względu na ocenę, iż informacja podana w gazecie jest prawdziwa.
Nie ma też znaczenia, że podpis wnioskodawcy był tylko pod wnioskiem o opublikowaniem sprostowania — zaś pod jego treścią tylko określono firmę spółki i nazwisko członka zarządu — bo wymóg podpisania sprostowania nie oznacza, iżby w tekście miał znaleźć się podpis zainteresowanego.
Dlatego prawomocnie uwzględniono żądanie, ale tylko w odniesieniu do pierwszego sprostowania.
Rozpatrując skargę kasacyjną wniesioną przez pozwanego redaktora naczelnego „Faktu” Sąd Najwyższy podkreślił, iż judykatura rozróżnia wniosek o publikację sprostowania (jako oświadczenie woli) od samego sprostowania (oświadczenie wiedzy) — zarazem nie ma wymogu za każdym razem złożenia odrębnego podpisu pod każdą treścią (por. „Czy wnosząc powództwo o opublikowanie sprostowania trzeba jeszcze raz podpisać to sprostowanie?” oraz „Redaktor naczelny nie może odmówić opublikowania sprostowania bez podpisu — jeśli jest jasne i oczywiste kto wniosek złożył”). W sytuacji tego rodzaju możliwe są dwa scenariusze: (i) wniosek o publikację sprostowania jest odrębnym dokumentem (sprostowanie jest załącznikiem do wniosku) — w takim przypadku można rozważać czy istnieje wymóg złożenia podpisu pod oboma dokumentami; (ii) wniosek i treść sprostowania są objęte jednym dokumentem — wówczas wystarczy podpisać sam wniosek, o ile treść sprostowania opisuje także jego autora (nazwę lub imię i nazwisko). W takim bowiem przypadku wymóg złożenia odrębnego podpisu stanowiłby nadmierny formalizm.
Skoro więc nadesłane sprostowanie było elementem wniosku, zaś nazwa spółki i nazwisko członka zarządu było częścią treści sprostowania, to wymóg złożenia podpisu pod nadesłanym sprostowaniem został zachowany — przeto redaktor naczelny nie mógł odmówić publikacji sprostowania powołując się na brak podpisu pod sprostowaniem.
Nietrafny był także argument, iż sprostowanie odnoszące się do danych potwierdzonych wpisem w KRS jest sprostowaniem nierzeczowym. Sprostowanie informacji ujawnionej KRS jest całkowicie dopuszczalne — sprostowaniem nie można podważać wyłącznie faktów stwierdzonych prawomocnym orzeczeniem dotyczącym osoby żądającej publikacji sprostowania (art. 33 ust. 1 pkt 5 pr.pras.), a przecież treść nadesłanego sprostowania nie podważa faktu, że Robert Grey jest wpisany do rejestru jako członek jej zarządu, lecz odnosi się do informacji, iż w tzw. międzyczasie przestał być członkiem organu (słowem: inaczej sprawy by się miały, gdyby spółka próbowała zaprzeczać treści informacji ujawnionej w rejestrze).
Nie są trafne zarzuty odnoszące się do zakazu powołania się wobec osób działających w dobrej wierze na treść wpisu w KRS, ani też na przepis nakazujący złożenie stosownego wniosku do rejestru w określonym czasie. Żądanie sprostowania informacji ujawnionej w KRS nie stanowi także nadużycia prawa podmiotowego (byłoby nim gdyby spółka żądała ochrony dóbr osobistych, zaś spór dotknąłby zachowania należytej staranności i rzetelności dziennikarskiej).
Niezależnie od tego SN uchylił zaskarżone orzeczenie ze względu na błędy formalne: w apelacji pozwany zarzucił brak prawidłowego zbadania „proporcji” długości sprostowania do długości fragmentu tekstu podlegającego sprostowaniu, zaś w odpowiedzi na to sąd II instancji ograniczył się do „konstatacji”, że ustawowe wymagania zostały zachowane, nie dokonując jednak żadnych ustaleń faktycznych, w tym nie odnosząc się do tego który fragment spornego tekstu jest punktem odniesienia do badania objętości sprostowania.
W konsekwencji uchybienie takie oznacza, że apelacja nie została rozpoznana w granicach zaskarżenia (art. 378 par. 1 kpc), zatem zaskarżony wyrok podlega uchyleniu.