Vinný sklep Sovín Neronet 2019 (jaka to melodia III)

Tak mnie właśnie znów naszło, acz wcale nie pod wpływem tego, co o hejwi metalu napisał WO, sięgnąć do dawnych rytmów i melodii — tym razem padło na… stary Celtic Frost i stareńki Venom.



WO podaje, że pokochał TSA bo byli „’równie dobrzy jak AC/DC'”, podczas gdy autora książki „Skóra i ćwieki na wieki” (nie czytałem i raczej nie przeczytam) od TSA odrzucało, albowiem „nie byli równie dobrzy jak Europe (!!!!!)”. Mnie pierwsza z tych faz minęła dość szybko (chyba razem z krótkotrwałą fazą na Iron Maiden, tuż przed przejściem fazy na zespół Kat), druga… Europe to był obciach pokroju Modern Talking czy Papa Dance.
Co innego zasłyszane wówczas (z radia na kasetę, a jakże ;-) pierwsze nagrania Celtic Frost („Emperor’s Return” czy „To Mega Therion”) czy Venom (klasyczny „Black Metal” czy „Welcome to Hell”). Tu była nieposkromiona siła i bezwzględny pałer… z czego rzecz jasna też dość szybko zacząłem wyrastać, bo przecież ta muzyka też zaczęła mi się kojarzyć z czymś drętwym, nudnym i dość obciachowym (w przeciwieństwie różnych jajcarzy z Kalifornii czy intelektualistów z Voivod, którym żadne diabły, ćwieki i łańcuchy nie chodziły po łbach). Ba, chyba nie było jeszcze wówczas pojęcia black metal, więc profetyczny tytuł płyty Venomu mógł mi kojarzyć się z czymś strasznie pretensjonalnym, a przecież mogłem też wówczas nie wiedzieć jeszcze, że pierwociny rock’n’rolla też były o rock’n’rollu…


(jednak lepiej się słucha niż patrzy — a jeszcze lepiej słucha nagrań studyjnych ;-)

Wracając na chwilę ad rem: internety podają, że odmiana winorośli neronet jest wyhodowaną na Morawach krzyżówką svatovavřineckiego, modrego Portugala i odmiany alibernet (skądinąd jej historia też jest ciekawa), a częstokroć używana jest jako kupaż, do zabarwiania innych win czerwonych (a wynika to z faktu, że cechuje ją bardzo intensywny kolor, ale neutralny smak).

Minęły lata, maleńka malinka doznała solidnego wykopa (a to po podłączeniu do niej obrzydliwie wielkich kolumn… kolejne marzenie nastoletniego mnie zrealizowany) i… raptem się okazało, że ten cały Celtic Frost czy Venom to właściwie nic innego jak pogrubione Black Sabbath czy Motörhead, a przecież stąd nieco później wziął się Soundgarden… i tego naprawdę da się słuchać! (acz maksimum do wczesnego przedpołudnia ;-)

A naszło mnie dlatego, że nazwa neronet, zanim cokolwiek sprawdziłem, skojarzyła mi się właśnie z takimi klimatami: mrocznymi, poszytymi czernią i płonącym Rzymem (i co ja poradzę, że mam bogatą fabularnie wyobraźnię?). Nie znałem, ale już znam, a to na podstawie czerwonego morawskiego wina wytrawnego Vinný sklep Sovín Neronet, rocznik 2019, które to swego czasu nabyłem, wypiłem, i…
(W sumie ta rubryka troszkę wpisuje się w Wokulskiego i Szwejka, bo to wówczas mniej-więcej było.)

(Vinný sklep Sovín Neronet 2019, fot. Olgierd Rudak, CC BY-SA 3.0)

subskrybuj
Powiadom o
guest

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.

2 komentarzy
Oldest
Newest
Inline Feedbacks
zerknij na wszystkie komentarze
2
0
komentarze są tam :-)x